Witam kolegów "uczonych w piśmie" i od razu proszę o rade-pomoc...
W czym rzecz: przedwczoraj wpadłem w poślizg - 180 stopni na drodze, parę metrów bokiem i bokiem wjazd w zaspę (ufff
) - nie wjechałem w żaden krawężnik, żadną dziurę czy korzeń na poboczu. Kropek wbił się "tylnym bokiem" od strony kierowcy. Śnieg nie był ani max ubity, ani ciężki... Powiem tak - nie było żadnego uderzenia. Auto z zaspy wyjechało o własnych siłach, bez przemęczania się czy czegoś w tym stylu... ale
od wczoraj obserwuję dziwne reakcje - powyżej 90 km/h zaczyna delikatnie dygotać kierownica a wraz z wzrostem szybkości - wibruje cała buda...
Auto hamuje normalnie - im mniejsza prędkość - tym mniejsze drgania - bez bicia na kierownicy podczas samego hamowania. Hamuje równo - nie ucieka, nie myszkuje...
I co teraz? - aha - felgi stalowe, opony zimowe...
jakieś rady czy sugestie? - za wszelkie będę max wdzięczny
pozdrawiam