Witam,
Koledzy i Koleżanki z forum, jest zagadka.
Mam Abartha Grande Punto z Blue&Me. Nie wiem czemu, ale poprzedni właściciel chciał to auto zwieśniaczyć i wymienił lampkę wewnętrzną na najzwyklejszą bez mikrofonu, ale sobie ją w środku okleił, co by mu świeciła na czerwono i żółto (nie wiem skąd u niego taki pomysł, ale... to już pozostaje zagadką nie do wyjaśnienia), oryginalną mi oddał. Jako że blue&me mi się bardzo przyda, więc podłączyłem lampkę oryginalną z mikrofonem (oczywiście mikrofon podłączyłem). Myśląc, że wszystko jest ok, krzycze do mikrofonu, a system nic, nie chciał ze mną rozmawiać. Stwierdziłem, pewnie mikrofon padł, zamówiłem kolejną lampkę, z rozbitka Punto Evo, podłączyłem, dalej cisza... stwierdziłem, pewnie rozbitek, to i lampce mogło się oberwać, tak więc zamówiłem sobie lampkę z Gulliety (ładniejsza obudowa, a w środku to samo), podłączyłem, krzycze, dalej zero odzewu. Wziąłem miernik, lampka odłączona, sprawdzam oporność na kablach od mikrofonu (w lampce), miernik mówi 1930, sprawdzam w necie, niby standardowa oporność dla mikrofonu, włączam zapłon, miernik ustawiam na napięcie, sprawdzam kable od mikrofonu wystające z podsufitki, miernik, że 1V.. sprawdzam, też niby ok.. to ja się pytam, o co mu chodzi ?
Ma ktoś jakąś radę na to ?
A może jest ktoś z okolic Opola z działającym Blue&Me, który uprzejmie użyczyłby mi lampki, żebym mógł sprawdzić ?
i przy okazji jeszcze jedno pytanie.
Przeglądałem sobie te kabelki w podsufitce - w miejscu gdzie jest lampka, patrze, a tam taki malutki kikucik - kabel, sobie sterczy.. wygląda jak fabrycznie ucięty i niepodpięty. Też tak macie, czy poprzedni właściciel mojego Abartha coś wyrzeźbił ?
z góry dzięki za odpowiedzi !