Nie, jeśli ma być zrobiona idealnie i do tego lakierowanie sporo kosztuje.

Zgadzam się, jeśli ma być zrobiona dobrze (dla siebie), to nie będzie tanio.

No to w koncu dla siebie czy na handel?

Ogolnie to biznes o niskiej stopie zwrotu, nawet bardzo, ale mimo wszystko powodzenia, zawsze warto probowac.

btw koszt blacharki zerowy przy naprawach we wlasnym zakresie, bo kosztu wycinarki, spawarki, robocizny czy kompresora z pistoletem nie licze.

No tak, tylko przy biznesie to wszystko trzeba liczyć
Poza tym łatanie faktycznie może nie jest takim koszmarem jeśli chodzi o koszty, ale lakierowanie to już spory (na tle całości) wydatek.

Dlatego jak nie ma się bazy - warsztat mechanik + blacharz lakiernik to nie ma o czym marzyć, bo przy zlecaniu tego podwykonawcom daleko nie uciągniesz.
A weź teraz w tych czasach zakładaj 2 warsztaty od podstaw... nawet takie tradycyjne z kanałem i wielkości garażu.

Dokladnie.

Pomysł ciekawy, ale musiałbyś się skupić na jednej POPULARNEJ marce albo koncernie w Polsce i tylko w tym specjalizować, w dodatku nie pchać się w auta powyżej 10 lat właśnie. 2002-2007 - gdyż pchanie się w auta pokroju Punto to już rosyjska ruletka - nigdy nie wiesz, na co trafisz

Podpowiem, że tym popularnym koncernem jest VAG.
Zadbane TDI schodzą na pniu, ceny są nieprawdopodobnie wysokie za zadbane modele.
MASA CZĘŚCI i ich zamienność, jakość i cena oraz DOSTĘPNOŚĆ - możesz nawet auto na "4" wyszykować na "6" stosunkowo niskim kosztem (kompatybilność części).

No i mniejsze ryzyko, że coś się posypie. Mimo całej niechęci do niemieckich nudnych aut - mówię to

Dokładnie zgadzam się.


W zasadzie racja, ale o myślę o kilku róznych modelach z różnych marek, ale raczej właśnie tych popularnych.


A tu się nie zgadzam. Starsze auta są tańsze w zakupie a wciąż można za zadbany egzemplarz niezłą kasę wziąć, przy czym koszt części będzie niski. Jak już mówiłem - kwestia dokładnego obejrzenia przed zakupem.

[ Dodano: 29 Maj 2012 10:04 ]


Ale czemu 2? Trzeba tylko oddzielne pomieszczenie do lakierowania i tyle

Ogólnie pomysł dobry (choć nie nowy) Przy wjeździe na każdą giełdę samochodową stoi wielu handlarzy skupujących używane auta. Część z nich albo nic przy kupionym aucie nie robi (ewentualnie jakaś kosmetyka, odświeżenie) i sprzedaje je z zyskiem (wcześniej kupując auto w zaniżonej cenie). A druga część ma kontakty z zaprzyjaźnionymi "warsztatami" mechanicznymi / blacharsko-lakierniczymi. Ci właśnie nastawiają się na kupno tanich starszych aut (do "poprawek" blacharsko-mechanicznych), które są robione najtańszym kosztem i auto z zyskiem trafia do dalszej sprzedaży. Te właśnie samochody handlarze kupują za ok. 40% wartości rynkowej, więc jest na czym zarobić. Wiadomo, jak ktoś ma auto w dobrym stanie technicznym, to je handlarzowi za półdarmo nie odda, ale jest wiele osób które mają problem ze sprzedażą auta, często niesprawnego technicznie i sprzedaje je po zaniżonej cenie handlarzowi. A oni dzięki układom m.in. na szrotach części do auta kupują za 10-15% wartości części nowej i naprawiają / przygotowują samochód do sprzedaży. Przykład - kolega sprzedał swoje PII z 2000r. znajomemu za 4200 zł bo miał zepsutą sprężarkę od klimatyzacji a nowa kosztuje 3400 zł (bez klimy nie chciał jeździć). Potem żałował, bo znajomy na Allegro kupił używaną (sprawną) sprężarkę za 150 zł i cieszy się z auta (nie wszyscy są zaradni, umiejący samodzielnie coś przy aucie zrobić, itd.).

Zakładając, że faktycznie jest trochę ludu, który da 25-30% więcej niż średnia wartość danego auta na rynku to jest o co walczyć.
Wydaje mi się, że najłatwiej będzie zarobić na autach z przedziału 5-15tys zł, ale zobaczymy. Generalnie plan już mam, fundusze się zbierają, trzeba będzie się jeszcze o jakąś dotację postarać i może coś się uda rozkręcić

Walcz o dotację za utworzenie miejsca pracy na wsi. Tylko to już wymusza lokalizację.

[ Dodano: 29 Maj 2012 12:33 ]

Lokalizację, czyli przedmieścia - przecież nie będziesz kręcił interesu za miedzą

Oj, z tą praca na wsi to raczej nie bardzo
Ale coś tam da się wywalczyć z innych pewnie. A jak nie unia to z urzędu pracy też jakieś grosze dają.

Oczywiście, że warto taki interes rozkręcić

Na temat interesu takiego się nie wypowiadam, ale co do tematu: to zależy.

Kupiłem samochód prawie dwa lata temu za ~150% wartości rynkowej i po dwóch latach dołożyłem drugie 150%.

Doprowadzenie go do stanu idealnego weźmie jeszcze 100%, czyli w sumie będzie 4 razy tyle, ile jest warty.

Ale wiecie co? Opłacało się.

Na pewno nie zrobiłbym tak w przypadku aut młodszych niż 5 lat.

Co się opłacało bo ja nie rozumiem? kupić auto połowę droższe od normalnych cen, włożyć w nie drugie tyle i okazuje się że jeszcze trzeba pchać w padlinę kasę i mówić że się opłaca? Dziwna akcja...

Chyba nie doczytałeś magicznego "po dwóch latach"...

Nie rozumiesz widzę, że lepiej dołożyć przy zakupie do auta trochę więcej kasy, żeby nim pojeździć i nacieszyć się dłużej niż jakimś trupem kupionym za pół ceny...

Co do pchania kasy - czyżbyś nie serwisował swoich samochodów? Czy może jesteś jednym z tych co jeżdżą aż się rozpadnie i sprzedają frajerom za pół ceny, niech się ktoś inny użera...

ja zrozumiałem że w ciągu 2 lat. Sorry.

Zgadzam się z Tobą w 100%, sam tak zrobiłem.

Dla mnie "serwisowanie" to wymienianie części eksploatacyjnych; hamulce, płyny etc. A "dokładanie" do auta to niespodziewane naprawy gdy auto się psuje. A kupienie auta w jak twierdzisz dobrym stanie i "dołożenie" do niego 150% wartości to chyba dużo. No chyba że kosztował 1000zł.

GP mimo "serwisowania" musiałem się pozbyć bo zaczęło się "dokładanie"