Witam
Naczytałem się o regulacji ręcznego i w ogóle hamulców w punciaku ale że nigdy tego nie robiłem chcę mieć pewność aby pięć razy do tego nie podchodzić.
Około 2 lata temu były wymieniane szczęki oraz linki przez mechanika. Wszystko chodziło jak należy. Po roku na przeglądzie facet stwierdził że lewe tylne koło słabo ciągnie. Dziwiłem się i mu powiedziałem że całkiem niedawno były wymieniane hamulce i linki. Puścił mnie ale kazał to zrobić. Wyszło także że miska olejowa jest do wymiany. Pojechałem do tego samego mechanika na wymianę miski oraz powiedziałem o hamulcach (które niedawno robił). Zdjął koło i bęben, coś zrobił śrubokrętem (coś strzeliło) i po tym działało. Podejrzewam że samo regulator ale pewności nie mam. Po tym ręczny jak i hamulce działały bez zarzutu.
Przechodząc do sedna. Na kolejnym przeglądzie facet patrzył na mnie jak na debila

Same hamulce z tyłu równo ciągną ale ręczny był tak słaby że masakra. Do tego różnica w ciągnięciu obu kół przekraczała 40%. Powiedział że jak by tył nie hamował to by mnie nie puścił ale ręczny nie ma aż takiego znaczenia (no i kazał zrobić).
Nie wiem czy moje rozumowanie jest prawidłowe więc piszę co ustaliłem. Podniosłem tył auta i na opuszczonym ręcznym oba koła się kręcą bez żadnego oporu. Po zaciągnięciu na pierwszy ząbek czuć że hamulec łapie (opór nie jest wielki). Wg instrukcji na piątym ząbku koła nie powinny się w ogóle obracać. Co z tego jak dalej mogę je ręką obrócić (tu trzeba użyć większej siły).
Efekt jest taki że auto na zaciągniętym ręcznym powoli zjeżdża z niewielkiej górki

Dodam że regulacja naciągu linki pod popielniczką niewiele daje. Lekkie naciągnięcie powoduje na "luźnym" ręcznym wyczuwalne blokowanie kół.
Jak się za to zabrać aby zrobić lub co wymienić?