Witam, dawno nie odwiedzałem forum, ale ostatnio dostałem propozycję kupna auta i chciałbym poznać waszą opinię. Otóż auto to:

MARKA: Fiat Grande Punto
ROK PRODUKCJI: 2008
WERSJA: Active (bez klimatyzacji)
SILNIK: 1.4 (77KM)
PRZEBIEG: 51 689 km
KOLOR: Czarny

OPIS:
Jeżeli chodzi o stan wizualny to auto jest po kolizji. Samochód stoi pod blokiem 3 rok i był nieruszany z miejsca przez ten okres. Po kolizji do wymiany przedni zderzak, maska (chodź tutaj można by było na to przymknąć oko), lewy błotnik. Jeżeli chodzi o drzwi to są w bardzo dobrym stanie, chodź przy otwieraniu słychać zgrzyty, ale prawdopodobnie ocierają się o błotnik, gdyż widać brak lakieru przy krawędzi drzwi od strony błotnika.
Dalsza część lewej strony to lekkie wgniecenie z tyłu przy dolnej części nadkola (tutaj trzeba by było albo spróbować to jakoś wyklepać albo wymienić tą część i co za tym idzie polakierować i właśnie bardziej skłaniałbym się ku tej drugiej opcji). Jeżeli chodzi o tył to na zderzak można przymknąć oko, jest kilka otarć i nie rzuca się to bardzo w oczy, ale jeżeli chodzi o klapę to widać duże wgniecenie z prawej strony (wygląda to tak jakby ktoś kopnął w auto, więc prawdopodobnie także do wymiany). Prawa strona auta jest w bardzo dobrym stanie. Przejdźmy do wnętrza. Siedzenia poprzepalane (na każdym siedzeniu jest jedno oraz kilka plam), wnętrze brudne jak cholera. Radia nie posiada, chodź z tego, co wyczytałem to ta wersja posiada zestaw audio z 6 głośnikami, więc oryginalne radio powinno być (chyba, że się mylę). Uszczelki przy przednich oknach są zielone od wilgoci. Przejdźmy do komory silnikowej, gdy otworzyłem to pierwsze, co pomyślałem to czy zaraz nic na mnie nie wyskoczy. Komora w bardzo strasznym stanie (w końcu przez 3 lata nikt tam nie zaglądał), trzeba by było to wszystko wyczyścić, żeby coś zobaczyć. Po obejrzeniu auta, zacząłem się zastanawiać ile może być warte takie auto w aktualnym stanie oraz ile trzeba by było zainwestować. Zaproponowano mi, żeby sam rzucił cenę, ale nie zdecydowałem się na to, po kilku minutach sprzedający powiedział, że na pewno za 9 000 PLN to On go nie sprzeda, więc słysząc to, postałem kilka minut i poinformowałem sprzedającego, że zadzwonię do niego z moją propozycją. Jeżeli chodzi o mnie, to przy wymianie przedniego zderzaka, maski, błotnika i coś trzeba by było zrobić z tą tylną lewą częścią, przy wymianie wszystkich płynów wraz z filtrami, prawdopodobnie trzeba by było także pochylić się nad hamulcami, wyprać wnętrze i znając życie coś by jeszcze wynikło z czasem remontu to jak dla mnie to wartość tego samochodu wynosi 7 000 - 8 000 PLN. Nie mam żadnych zdjęć tego auta bo nie miałem nic, co mogłoby robić zdjęcia. Co o tym myślicie?

Ja osobiście dałbym sobie spokój z takim autem, kuzyn za 900 zł kupił 2 lata nie ruszaną Vectrę i wpakował w nią ponad 4 tys zł żeby zaczęła normalnie jeździć. Druga sprawa to to że nie wiadomo czy przez ten czas coś z wyposażenia tego auta po prostu nie zniknęło, za sprawą samego właściciela który coś posprzedawał z niego lub jakis złodzieji: może nie być poduszek powietrznych, katalizatora, dodatkowo jakieś gryzonie mołgy zainteresować się instalacją elektryczną, a w zbiorniku paliwa zalęgła się pewnia łasica z młodymi:) Nie masz też pewności czy nie będzie problemów z przerejestrowaniem auta, dowód rejestracyjny mógł zostać zatrzymany po wypadku lub auto w ogóle nie zostało przerejestrowane na tą osobę z którą rozmawiałeś. Właściciel z pewnością nie płacił ubezpieczenia podczas 3 lat postoju i teraz ubezpieczalnia może się upomnieć o zaległe składki. Takie auto to napewno kopalnia dobrych części zamiennych ale nie jest warte inwestowania w nie.

szamot666 może im masz rację, żeby dać sobie spokój. O gryzonie to nie problem bo widziałem, że stał w nieciekawym miejscu (mimo, że przed blokiem albo można powiedzieć, że za blokiem to parking przylega do dużego zielonego terenu, gdzie roi się od drzew i krzewów). O ubezpieczeniu coś wspominał, że trzeba by było go ubezpieczyć żeby ruszyć, więc problem ze składkami może wyniknąć. Mówił, że po kolizji jeszcze coś tam jeździł, ale czemu przestał to tego nie wiem i sam na to nie wpadłem żeby go spytać bo wiem, że innego auta nie posiada w tej chwili. Dostałem po prostu cynk, że ktoś chce sprzedać auto (na początku miał sprzedać go na wiosnę 2014 roku ale jak dowiedział się, że chętnie przyjadę i byłbym chętny to zaraz po 3 dniach dał znać), więc podjechałem go zobaczyć. Z tego co mówiono mi (przed zobaczeniem) to, że auto potrzebuje lekkich napraw (właściciel powiedział, że 2 500 PLN trzeba włożyć) ale jak dla mnie to na pewno 4 000 PLN lekką ręką. Dam sobie chyba jednak spokój.

Coś jeszcze - auto po tak długim postoju może mieć problem z silnikiem. Jestem ciekaw czy po tym zdażeniu drogowym miałbyś normalną geometrię auta i brak kłopotów z przeglądami. Nie wierzyłbym też w opcje "minimum do wkładu" bo właściciel zrobiłby to samemu...Nigdy nie dałbym 9000 za wrak, który nie jeździ.

A druga sprawa, że zawieszenie przy staniu też pewnie już dostało po pupie.
Gumowe i gumowo-metalowe elementy pewnie do wymiany od zaraz.

Samochód po takim postoju może mieć problem ze wszystkim tak naprawdę takie auto trzeba by zabrać z miejsca posotju a do tego potrzebna jest laweta ($), oodać do diagnozy i wyceny tego co trzeba zrobić ($) potem jeśli naprawa samego silnika czyli jego uruchomienie by się powiodło ($) po uprzedniej wymianie akumulatora ($) to by w ogóle móc sprawdzić właściwości jezdne tego auta po uruchomieniu silnika trzeba by zaopatrzyć się w komplet opon bo stare pewnie były by już sparciałe ($), potem pewnie wyszło by kilka innych rzeczy które były by do zrobienia ($) i teroetycznie mogło by się to nie kończyć, a żal by było Tobie tego co już włożyłeś, a z drugiej strony wizja jeżdzącego auta była gdzieś tam daleko:) a na samym końcu okazało by się że właściciel nie żyje i trzeba poczekać na rozstryzginęcie sprawy spadkowej i uprawomocnienie wyroku, a nastepnie ugadywać się z nowymi spadkowiczami tego auta:)

zastanawia mnie jedno: czemu właściciej nie naprawił tego auta? wtedy to auto było jeszcze stosunkowo młodem uszkodzanie blacharskie w zasadzie nie wydają się tak poważne, może w momencie wypadku auto nie miało ważnego badania, ubezpieczalnia odmówiła wypłaty pieniędzy z AC no i tak zostało.