Witam

Problem jest tego typu że jak przełączę auto na gaz i tak zgaszę to trzeba chwilkę kręcić zanim zapali.
Jak bym jechał z kilometr na Pb to problemu nie będzie.

Da się coś z tym zrobić?
Instalacja II generacji firmy Tarterini.

Miałem taki przypadek za czasów kiedy miałem u siebie tartarini. Przyczyną był elektrozawór w reduktorze, guma uszczelniająca na tłoczku elektrozaworu była tak twarda, że nie uszczelniała wystarczająco. Pomimo zamkniętego elektrozaworu (wyłączonego) część gazu z przewodu poprzez reduktor i silniczek krokowy (który pomimo zamknięcia idealnie szczelny nie jest) leciała do miksera i dolotu. Efekt był taki jak u Ciebie, dłuższe kręcenie żeby odpalić. Także polecam zająć się reduktorem, a właściwie elektrozaworem. Gumka na tłoczek elektrozaworu dostępna była tylko w komplecie z zestawem regeneracyjnym reduktora, możliwe że teraz można ją dostać oddzielnie.

Wymienić to można ale czy da się jakoś sprawdzić czy to na pewno to?

Najprościej to odkręcić i sprawdzić stan tej gumki na tłoczku. A szybki test można też wykonać inaczej: kończysz jazdę na lpg, otwierasz maskę, i zdejmujesz wąż idący z reduktora do miksera. Czekasz trochę i potem próbujesz uruchomić auto (można z odłączonym wężem). Jeżeli ładnie odpali to "jesteś w domu".

To już lepiej zakręcić wielozawór przy butli i wypalić lpg niż kombinować z zdejmowaniem przewodów na partyzanta.

Tylko że jak wypalisz lpg to silnik zgaśnie na gazie i problem dostającego się gazu do miksera nie wystąpi, bo w układzie nie będzie już gazu. Niby też dobra metoda ale nie ma wtedy pewności czy jakaś szczątkowa ilość lpg nie została w reduktorze/przewodach. A takie zdejmowanie przewodu niczemu nie szkodzi i nic złego spowodować nie może.