Witam,

Mam (a właściwie miałem) następujący problem. W poniedziałek rano przejechałem trasę 50 km i do piątku samochód stał na dworze. Temperatury w tym tygodniu były niskie, nawet bardzo niskie - mróz cały czas, nocami dochodziło do -20 stopni. W piątek popołudniu ruszyłem w trasę. Samochód odpalił bez problemu, obroty po odpaleniu wynosiły ponad 1000 rpm (czyli standard na zimnym silniku). Nie zaobserwowałem nic niepokojącego. Problem pojawił się gdy zatrzymałem się na skrzyżowaniu - obroty zaczęły falować. Tzn. przez ok. 3 sekundy było standardowe 800, i na ok. sekundę spadły (było czuć że samochód wibruje), potem wzrosły w okolice 1000 rpm i spadło do 800 i tak w kółko. Nie zaobserwowałem żadnego spadku mocy. Gdy skończyłem trasę (ok. 50 km) to na biegu jałowym nadal problem występował, po otwarciu maski widać było że przy spadku silnik wibrował. Samochód ma instalację LPG (silnik 1.4 8V), ale problem występował zarówno na gazie jak i na benzynie. Wstawiłem samochód do ogrzewanego garażu i w sobotę rano przejechałem trasę 2 razy po 50 km. Problem już nie występował. Czy te problemy mogły być spowodowane tym, że coś zamarzło? Powinienem udać się do mechaniku czy skoro problem ustąpił to odpuścić dopóki wszystko jest OK?

Brudna przepustnica tak w duże mrozy się zachowuje.

Autor postu otrzymał pochwałę

Dziękuję @krowka
Gdy się ociepliło to problem już nie wystąpił, ale jak będę miał więcej czasu (pewnie dopiero przez wakacje ) to przeczyszczę przepustnicę (i przy okazji pewnie też odmę), żeby już nie mieć takich problemów w kolejną zimę.