Witam.
Pacjent Grande Punto z 2009 - 1.4 8v 77 KM. Pojawił się dzisiaj problem. Wyjechałem normalnie (odpaliło normalnie) i dojechałem do pierwszych świateł. Wydaje mi się, że ruszyłem spod nich zbyt ostro, wskoczyło check engine i odniosłem wrażenie jakby auto ciut mułowate się zrobiło. Zatrzymałem się, zgasiłem silnik, odpaliłem i kontrolka zgasła. Jechałem aż do kolejnych świateł. I powtórka z rozrywki. Jechałem już do samej roboty z kontrolką.
Po robocie odpalam auto (od strzała mimo mrozu -15 wg termometru wewnątrz), niby kontrolka dalej się świeci, rusza normalnie ale po chwili obroty w dół (+/- 1000 obrotów) i na jedynce i na dwójce.
Przetoczyłem się kilkaset metrów i już miałem zostawić auto w pustym polu jak zaskoczyło. Niby było ciut mulaste i patrząc na komputer odniosłem wrażenie, że żłopie więcej paliwa. Jakoś do domu dotarłem.
Jutro będę chciał dotoczyć się do najbliższego warsztatu celem podpięcia pod komputer.
Ale ktoś coś wie, co się mogło zadarzyć?? Na co się przygotować psychicznie??

Na "hejt" w internecie.

Czy raczyłeś chociaż zajrzeć pod maskę?

1. Ostre ruszanie (przy jeszcze zimnym silniku) mogło coś wysadzić (jakiś wężyk, odma zaklejona "majonezem") albo wystrzelić bagnet oleju, od nadmiaru gazów (przedmuchy) wewnątrz silnika. Przy okazji może jakiś czujnik ucierpiał, albo jest teraz nieszczelność dolotu (podciśnienie ucieka). Albo coś z układem smarowania, był duży skok, udar ciśnienia i syf poszedł w układ (bo "bypass" filtra popuścił) i np. masz przytkane zmienne fazy (elektrozawór ma filtr, sitko).

2. Po drugie uszkodzenia mechaniczne, bo np. spod kół mogły wylecieć odłamki lodu i trafić w alternator albo koło pasowe ("koło foniczne") na wale korbowym, a tam jest czujnik położenia (prędkości) wału korbowego oraz czujnik ciśnienia oleju (ale ten daje komunikat słowny na wyświetlaczu i ikonkę "żółty trójkąt", nie "Check Engine"). Od spodu jest też układ wydechowy, katalizator (zalało go paliwo) i dolna sonda (mogła ucierpieć od wewnątrz, paliwo lub od zewnątrz, od uderzenia).

3. Od szarpnięcia silnikiem (jego poduszkami) mogła się naderwać główna "masa" (od akumulatora do "budy" i dalej do skrzyni biegów) albo inne przewody. A od tego to całe auto może robić cuda i sypać bzdurnymi błędami.

4. Przypadkiem mogły się też zepsuć potencjometry w pedale gazu albo drugi zestaw w przepustnicy, albo "czujniki" ("krańcówki") pedałów sprzęgła lub hamulca.

5. Inne...

Autor postu otrzymał pochwałę

Zajrzałem pod maskę i na tyle ile się znam to wszystko wygląda jakby nic się nie zmieniło.

Wystawiłem auto z garażu, niby check engine się świeci. Przejechałem się po dzielnicy, jechało normalnie, tylko ta kontrolka.
Poszedłem się przebrać, żeby pojechać na najbliższy warsztat. Auto odpalam, kontrolki nie ma, auto jedzie jak gdyby nigdy nic.
Na warsztacie czasu brak, przyjedź Pan za kilka godzin.
Skoro auto chyba jeździ to dzwonię do Swojego i zaryzykuję jazdę na wioskę obok.
Oczywiście ten też za*ny robotą, teraz nie da rady ale wg. niego to mógłby być po prostu mróz.
Zaryzykuję dzisiaj jazdę do roboty i zobaczę czy będzie to samo.

Jeśli robisz krótkie odcinki (w zimie to oznacza dystans poniżej 10 km), to to jest podpowiedź (coś przymarzło i się przytkało).

Skoro masz warunki (garaż), to podładuj też profilaktycznie akumulator (tak, "bez potrzeby", bo akumulator "konserwuje" się póki działa).
Grande jest wrażliwe na osłabiony akumulator/alternator. Losowo mogą wtedy wyskakiwać różne błędy.

Na razie punciak jest pod obserwacją a dzień wcześniej zrobił dłuższą trasę więc akumulator powinien być podładowany. Teraz wróciłem z roboty, z i do śmigał jak gdyby nigdy nic. Dopiero jak zatrzymałem się bramę otworzyć i później chciałem wjechać, za słabo dałem gazu i mi zgasł. Jak odpaliłem to znowu wskoczył check engine i odniosłem wrażenie, że silnik na jałowym biegu jest jakby nierówny.