Fiat Punto :: Forum
https://fiatpunto.com.pl/

Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Punto
http://fiatpunto.com.pl/topic270.html
Strona 1 z 15

Autor:  Cento [ 07 Sty 2007, 22:59 ]
Temat postu:  Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Punto

Mieliscie takowe ? Chetnie poczytam :D:D

Autor:  Cento [ 07 Sty 2007, 23:04 ]
Temat postu: 

Nie mam Punto, ale mam skuter - Italjeta Formule. Niestety, mialem na nim wypadek. Zatrzymalem sie na skrzyzowaniu, spojrzalem w lewo i w prawo, lecz zapomnialem o jeszcze raz w lewo i wjechalem wprost pod Renault Megane - efekt - caly uklad kierowniczy do wymiany... To sie nazywa mieec pecha...

Autor:  ipIV [ 07 Sty 2007, 23:04 ]
Temat postu: 

Jeden opisywałem tu: Klik
A drugi przeżyłem wczoraj - opisałem w sb :) wkleję:
Cytuj:
X E [Sob 19:33] ipIV: Jadę sobie 50-tką... idzie facet z dzieckiem równolegle do drogi....
X E [Sob 19:33] ipIV: i ni z gruchy ni z pietruchy nie patrząc się wchodzi na przejście
X E [Sob 19:33] ipIV: dopiero jak usłyszał pisk opon, to szybko się w ostatniej chwili cofnął...
X E [Sob 19:34] ipIV: nie wyhamował bym za cholere.... zatrzymał bym się za przejsciem (lał deszcz...)
X E [Sob 19:34] ipIV: .... dobrze, że nic nikomu się nie stało...
X E [Sob 19:35] ipIV: jeszcze jedna uwaga.... abs "w nodze" w takich sytuacjach nie działa....
X E [Sob 19:35] ipIV: poprostu człowiek odruchowo wciska hamulec z całej siły... i nawet nie mysli o pulsacyjnym hamowaniu...
X E [Sob 19:35] ipIV: Te dziecko ledwo mu sięgało ponad kolana....

Autor:  Basti [ 07 Sty 2007, 23:09 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

Fiat_Cento napisał(a):
Mieliscie takowe ? Chetnie poczytam :D:D


Już miałem ich tyle, że długo by było pisać :) Niestety najczęściej wina jest u innych i trzeba myśleć na drogach za innych i trzeba być cały czas czujnym.

Autor:  Dzióbel [ 07 Sty 2007, 23:11 ]
Temat postu: 

ja dwie sytuacje pod bramkowe....:

- poślizg CC, ślisko,zakręt - skrzyżowanie...aczkolwiek jechałem może max 30...całe szczęśćie że nic nie jechało na przeciwnym pasie...udało się wyprowadzić...inaczej rów....(nie hamowałem ,puściłem gaz...sama kierownica)
- test łosia...4tyg temu...leżący lis idealnie na środku mojej strony...nie przeszedł by pod spodem tzn mogloby mnie wybić... więc manewr ... na pograniczu ale obeszło się strachem

było kilka na mieścinach...ale to detale i rzadko z mojej winy
przy reszcie ...był spalony 8)

Autor:  ipIV [ 07 Sty 2007, 23:15 ]
Temat postu: 

Dziobel: Podczas poślizgu należy wcisnąć gaz + kontra wtedy najszybciej wychodzi się, najgorsze co można zrobić, to wysprzęglić :>

Autor:  Dzióbel [ 07 Sty 2007, 23:37 ]
Temat postu: 

ipIV napisał(a):
Dziobel: Podczas poślizgu należy wcisnąć gaz + kontra wtedy najszybciej wychodzi się, najgorsze co można zrobić, to wysprzęglić :>


w cc no raczej nie bardzo by mi to wyszło...nie wysprzęgłałem celowo by wytracić silnikiem ...gdybym tak zrobił mogło by mi tył całkiem zarzucić...później jak już w miarę opanowałem dodałem lekko gazu i wjechałem na swój pas...

Autor:  Synek [ 08 Sty 2007, 01:19 ]
Temat postu: 

Ja swoim jeszcze nic takiego na szczescie nie mialem...

Autor:  garys [ 08 Sty 2007, 17:12 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

Fiat_Cento napisał(a):
Mieliscie takowe ? Chetnie poczytam :D:D


Nic co by się nadawało na fragment akcji do filmu.

Kilka ostrych hamowań ale trzeba zaznaczyć ze kazda taka akcja daje sporo do myślenia.

Autor:  Liper [ 08 Sty 2007, 19:15 ]
Temat postu: 

Jechałem na "Wszystkich świętych" do babci i na jednym zakręcie przesadziłem, przez kilka metrów ciągnęłem bokiem po trawie, potem mnie obróciło i zatrzymałem się w poprzek jezdni. Szczęscie że nic nie jechało :/
Dodam jeszcze, że samochód był w trawie aż do szyb włącznie...

Autor:  golab [ 08 Sty 2007, 22:07 ]
Temat postu: 

Wracałem w grudniu z Rajdu Barbórki z Warszawy, 23 godzina, ciemno, ulewa i gdzieś w okolicach Olsztynka nagle na moim pasie pojawia się przed samochodem żółty słupek! :D:D:D Myśle sobie "a co to ku***?" Oślepiony przez jadących z przeciwka zobaczyłem go w ostatniej chwili, skręt w prawo, ominięcie i kontra... no fakt że ominąłem go bez większego problemu ale gdyby sie nie udało to bumper odniósłby niezłe obrażenia :) Okazało się że to był jeden ze słupków rozdzielających pasu ruchu w tym miejscu, (bo to niebezpieczny zakręt jest), widocznie ktoś jadący z przeciwnej strony za szybko wszedł, było cholernie mokro + koleiny z wodą, wyniosło go przodem i uderzył...
Jade dalej i za pare minut z podporządkowanej wyjeżdża mi przed samochód ciężarówka! :D "No koniec świata!!!" pomyślałem, co on wyrabia(!?), ale chyba sie zczaił i skręcił w prawo żebym mógł go ominąć, tylko że zajął mój pas i musiałem wjechać na przeciwny! Jadący na przeciwnym już srają, mrugają światłami, aczkolwiek tutaj też jeszcze sie obroniłem bo wbrew temu co sie wydawało byliśmy troche dalej od siebie... :)

Innym razem jade sobie prostą drogą (kolega "gp" napewno wie o którą chodzi - jadąc z Olsztyna, prosta w Silinie, już przed Morągiem na górce...), 140 km/h, chcem wyprzedzać jadącą wolniej Corse, a ona nagle zjeżadża na środek drogi!!! Ja po hamulach i lekko odbiłem na swój pas, a że droga w tym miejscu ma coś jakby garb pomiędzy pasami to w połączeniu z hamowaniem przy dużej prędkości zniosło mi lekko tył w jedną, potem w drugą strone... ale tutaj wybroniłem sie subtelną kontrą... teraz bardziej uważam w tym miejscu bo widze że nawet w nocy, kiedy doskonale widać w lusterku zbliżające sie samochody nie każdy zachowuje ostrożność! :?

Ogólnie na drogach trzeba bardzo uważać... jak to mój ojczulek mawia "spiesz sie powoli!" Zresztą jak mam gdzieś jechać to wole wyjechać wcześniej i mieć ten komfort psychiczny że nie musze pędzić na złamanie karku! :)

Autor:  Michał1 [ 09 Sty 2007, 00:02 ]
Temat postu: 

hmm...po prostu stoimy na światłach...ruszamy...no i sprzęgło się rozpadło :D :shock:

Autor:  Dzióbel [ 09 Sty 2007, 00:30 ]
Temat postu: 

no golab to prawie jak Kubica....


no ja nawet dziś miałem taką podobną sytuację...niestety z mojej winy :? ...no wyprzedzałem ,2 autka staly ,bo ten pierwszy chyba wypadał z parkingu i ten 2 go puszczał...no to ja myk....tylko że ten pierwszy szybko gaz do dechy a mi tu na pasie przeciwnym Opel jakoś szybko zaczął się przybliżac


naturalnie nic nie było...ale poniekąd moja wina

Autor:  Raven [ 09 Sty 2007, 12:19 ]
Temat postu: 

Przeceniłem możliwości SC (pewnie i swoje własne) co do wyprzedzania i mogłem spowodować śmierć co najmniej 3 osób i psa. Latem jechałem ze Szczecina do Bornego Sulinowa na zlot pojazdów wojskowych. Na trasie w kierunku Czaplinka (obszar niezabudiwany) śmigałem SC z prędkością w zakresie prędkości 120-135 km/h. Powoli zachodziło słońce. Droga asfaltowa prowadziła na zmianę przez las, potem otwarta przestrzeń itd. Jechałem po lekkim łuku drogi doganiając samochód który poruszał się z prędkością wyraźnie mniejszą od mojej. Po prawej stronie łuku drogi rosły drzew. Rzuciłem okiem w stronę drzew żeby dostrzec ewentualny samochód zbliżający się z naprzeciwka za zakrętem. Widziałem światła przebijające się przez między drzewami i oceniłem, że zbliżający się z przeciwka samochód jest na tyle daleko że spokojnie wykonam manewr wyprzedzania wolno jadącego samochodu bez przyspieszania i bez redukuwania biegu do czwórki. Zająłem do wyprzedzenia przeciwny pas i zacząłem wyprzedzać. Wyprzedzany kierowca nie wiedzieć dlaczego zaczął znacznie przyspieszać. Zauważyłem to dopiero jak byłem obok niego. Jadący z przeciwka samochód może i był daleko ale nie wziąłem pod uwagę decyzji wyprzedzanego kierowcy ani prędkości z jaką jechał ten z przeciwka. Zredukowałem do czwórki i depnąłem gaz. Im szybciej jechałem ja tym szybciej zbliżał się ten z przeciwka :shock: . Nagle czas jakby zwolnił. Doszłem do wniosku że jest już za późno i na kontynuowanie wyprzedzania (wyprzedzany nie odpuścił nawet na moment) i na hamowanie bo ten z przeciwka był za blisko. Miałem wrażenie że jest 15 metrów ode mnie :wall: . Chwlię po mnie hamować zaczął ten z przeciwka. SC zaczął mi tańczyć na drodze w lewo i w prawo zostawiając za sobą chmurę dymu. Ten z przeciwka zjechał prawymi kołami na pobocze, a ja puściłem pedał hamulca żeby złapać przyczepność i odzyskać możliwość kręcenia kierownicą w celu zajęcia swojego pasa ruchu. Jednak dobrze że tamten wyprzedzany nie zaczął hamować bo byłoby już po frytkach. Po niecałej godzinie dojechałem blady do Czaplinka. Wysiadłem nad jeziorem z samochodu, usiadłem i zapaliłem nerwowo papierosa. Jakoś dojechałem potem do Bornego. A miałem tego dnia nie jechać już w ogóle do Bornego Sulinowa po tym jak wyjeżdżając obładowany plecakami złapałem w Szczecinie kapcia i musiałem założyć na przód zimowe opony. Ciekaw jestem co napisałby tu ten który jechał z przeciwka i ten którego wyprzedzałem.

Autor:  Dzióbel [ 09 Sty 2007, 13:53 ]
Temat postu: 

fiu fiu Raven :?

Autor:  golab [ 09 Sty 2007, 15:54 ]
Temat postu: 

Raven widze też prawie jak Kubica...
Nie no, ja staram sie jeździć rozważnie, gdzie można pocisnąć to cisne, ale bez przesady! Chcem jeszcze troche pożyć... :?

Autor:  ipIV [ 09 Sty 2007, 17:47 ]
Temat postu: 

Raven napisał(a):
Ciekaw jestem co napisałby tu ten który jechał z przeciwka i ten którego wyprzedzałem.
Ten którego wyprzedzałeś by nic to nie napisał, bo w sumie to po częsci on by był winien wypadkowi... nie wolno ani przyspieszać ani zwalniać gdy jest się wyprzedzanym :) A ten z nad przeciwka to by Cię zwyzywał ;)

Autor:  Raven [ 10 Sty 2007, 10:24 ]
Temat postu: 

Oj i to ostro by po mnie pojechał. Parę razy sam miałem okazję być prawie w takiej sytuacji jak ten jadący z przeciwka i wiem że suchej nitki by nie zostawił. Swoją drogą poczułem co to znaczy brak abs-u. Hamulec do oporu i ta myśł w głowie "dlaczego nie mogę skręcić chociaż skręciłem koła w prawo - o qrka, póść hamulec debilu" uff. To właśnie tamtego dnia postanowiłem, że się przesiądę na GP. Poczekam jeszcze do wejścia "na salony" Fiata Linea i jego cennika.

Autor:  ipIV [ 10 Sty 2007, 17:06 ]
Temat postu: 

w takiej sytuacji bym hamował do ostatniego momentu, później bym odpuścił :)

Autor:  Raven [ 11 Sty 2007, 10:52 ]
Temat postu: 

jakbym hamował do ostatniego momentu to bym nie utrzymał samochodu w torze jazdy. kontrowałem na tyle na ile to możliwe przy zblokowanych kołach ale wolałem puścić hamulec jak się tył zaczął wykręcać za bardzo na bok. no ale udało się pff

Autor:  golab [ 11 Sty 2007, 14:41 ]
Temat postu: 

Ewentualnie można otworzyć spadochron, co by go troche wyhamulował... :komp:

Autor:  Synek [ 11 Sty 2007, 14:43 ]
Temat postu: 

Ja najtrudniejszy moment to mialem dzisiaj jadac licznikowe 190, kolanami trzymajac kierownice, wlaczajac aparat, fotografujac zegary i probujac zlapas ostrosc na GPS (co mi sie i tak nie udalo) :D

Autor:  golab [ 11 Sty 2007, 15:10 ]
Temat postu: 

LOL :D:D

Autor:  Dzióbel [ 11 Sty 2007, 15:28 ]
Temat postu: 

Synek napisał(a):
Ja najtrudniejszy moment to mialem dzisiaj jadac licznikowe 190, kolanami trzymajac kierownice, wlaczajac aparat, fotografujac zegary i probujac zlapas ostrosc na GPS (co mi sie i tak nie udalo) :D


no własnie... patrz inny watek :lol:

:wink: LOL jak wyżej :)

Autor:  Liper [ 11 Sty 2007, 21:08 ]
Temat postu: 

Synek napisał(a):
Ja najtrudniejszy moment to mialem dzisiaj jadac licznikowe 190, kolanami trzymajac kierownice, wlaczajac aparat, fotografujac zegary i probujac zlapas ostrosc na GPS (co mi sie i tak nie udalo) :D


To twoje to idzie 190km/h ??????????

Strona 1 z 15 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/