Fiat Punto :: Forum
https://fiatpunto.com.pl/

Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Punto
http://fiatpunto.com.pl/topic270-275.html
Strona 12 z 15

Autor:  czarekessi [ 28 Lut 2011, 21:35 ]
Temat postu: 

wyjezdzajac z stacji benzynowej na krajowa 14 obejzalem sie w lewo w prawo jeszcze raz w lewo nic niema droga pusta.Stacja znajdoje sie w 'dole' po prawej stronie wzniesienie wyjechalem za chwile slysze trabienie pisk opon facet wylecial na sasiedni pas zeby we mnie nieprzywalic zrobil obrot o 360 stopni i wyladowal tylem do kierunku jazdy.Kierowca z opla blady jak sciana niebardzo wiedzial co sie stalo to chyba jedno z najgorszych moich drogowych przezyc

Autor:  Gazda_ [ 07 Mar 2011, 00:12 ]
Temat postu: 

Byłem na nartach w Wiśle, punciakiem. Na stożku. Biało jak diabli, na dolny parking droga piękna, ośnieżona, drzewa, słońce, miód... Widoki jak z bajki. Zebraliśmy się i 1,5km na stok w górę. Wszystko pięknie, ale moja luba się przewróciła i podejrzenie wstrząsu mózgu. Zwiezienie ze stoku (na dół tą drogą którą wychodziliśmy - 400zł, nie mieliśmy ubezpieczenia od takich rzeczy, bo kto ma .. :? ), no to zbiegamy na dół i wsiadamy z kolegą do punta i jazda. Goprowiec który poprosił nas żebyśmy podjechali tam te 1,5km powiedział że mam uważać, on rano się drapał tam toyotą hilux i miał problem, a jeszcze śniegu dosypało. Gacie pełne, punto gaz, rozpędzamy się i jazda pod górę. Co chwila jakiś poślizg lub podsterowność, 50km/h na 2, na 3 nie dawał rady, taka stromizna. Wjechałem. Gacie dwa razy pełne ... Teraz trzeba zjechać :shock: Jadę, jadę, patrzę a tutaj sobie narciarze idą środkiem, nie ma szans żeby wyhamować, o jakimkolwiek mocniejszym hamowaniu w ogóle nie ma mowy, ABS tylko strzela i syczy, to ja klakson i po zaspie. Myślałem że ich rozjade, ale zdążyli uciec... Niefajne przeżycie, niefajnie jedzie się 'pod presją'. Bilans tej podróży? 2 kołpaki w śniegu, maksimum doświadczenia i nigdy więcej ..

Poza tym tak jak każdy, często zdarzyło mi się w zimę skręcać na rondzie i jednocześnie jechać prosto :lol:

Autor:  xONx [ 07 Mar 2011, 00:32 ]
Temat postu: 

Gazda_ napisał(a):
często zdarzyło mi się w zimę skręcać na rondzie i jednocześnie jechać prosto

mnie w takich momentach ręczny poratował :)

Autor:  Gazda_ [ 07 Mar 2011, 23:12 ]
Temat postu: 

U mnie są tak małe ronda że zaraz bym leżał na krawężniku :?

Autor:  Daniell252 [ 07 Mar 2011, 23:40 ]
Temat postu: 

ZAbrze Rokitnica prosta droga, chłopaczkowi z BMW zachciiało sie omijać dziura no i tak ominął ze zepchnął mnie z pasa ruchu i urwał mi lustro ;|

Autor:  ManfredBee [ 11 Maj 2011, 22:11 ]
Temat postu: 

Nie w Kropku, ale ku przestrodze...

Parę lat temu (myślę, że jakieś osiem) jechałem pożyczonym Sejem 1,1. Wcześniej pożyczałem 0,9, ale na oponach. Ten, nówka sztuka, miał na felgach jakieś fabryczne szmaty na "D". Od kilku dni pogoda była deszczowa, więc drogi były po pierwsze mokre, po drugie wymyte z błota. Zjechałem z 50 na 7 w kierunku Krakowa i spokojnie (wiedziałem już, że na nie-oponach należy jechać nad wyraz zachowawczo) jadę sobie około 70km/h - w kolumnie. Wówczas dwie jezdnie za chwilę schodziły się w jedną, pojawiały się normalne skrzyżowania i tam właśnie ktoś wymyślił sobie skręcić w lewo - zatrzymując całą kolumnę pojazdów w oczekiwaniu na możliwość skrętu. No i się dobitnie dowiedziałem, czym się różnią opony od szmat na "D": mimo starań, prób pulsacyjnych nie byłem w stanie wystarczająco mocno zahamować - lekkie muśnięcie hamulca i opony płyną. Dobrze, że miałem obok resztki drugiego pasa do uciekania, bo wjechałem z pół metra za zderzak poprzedzającego pojazdu - gdyby nie to, zatrzymałby mnie ten właśnie zderzak.

Tak oto, jeżdżąc na kiepskich namiastkach opon polubiłem jazdę za tzw. TIRem - taki zazwyczaj nie miał lepszego hamowania.

Potem pilnowałem, żeby kupować samochód z oponami - wymogłem przełożenie syfów na jakieś (jakiekolwiek) opony w nowej Pandzie. No i ucieszyłem się, że mój nowiutki Kropas ma Micheliny.

Autor:  jerzys [ 27 Cze 2011, 22:19 ]
Temat postu: 

Droga Rzeszów -Kraków kilka lat temu, stary dobry PIIFL Wytrzeszcz Obwodnica Tarnowa ciemna noc , wychodzę z prawego zakrętu na budziku 1,5 PLN (wtedy jeszcze grzałem ile fabryka dała) Patrze na prawym pasie ciężarówka na awaryjkach.Odruchowo noga z gazu lekkie hamowanie i nagle strzał.Jednoczasowo straciłem 2 prawe koła (stalowa belka na jezdni)Jadąc prawym pasem zatrzymałem się po około 100 metrach na prawym poboczu nad głębokim rowem.Jak się utrzymałem na jezdni nie pamiętam ale była to niezła walka ;) Tirowiec powiedział po wszystkim,że usunął tę belkę ja zadzwoniłem po pomoc drogową i spędziłem resztę nocy pod serwisem Fiata na ul.Krakowskiej w Tarnowie.2 opony i felgi do wyrzucenia bo komuś coś odpadło z cieżarówki ech ;)
A tak po kilkuset tysiakach to by się uzbierało tych opowiesci jeszcze kilka ;)

[ Dodano: 27 Cze 2011 22:19 ]
ok jeszcze jedna ( dlaczego warto mieć orginalne części) Wieliczka ul.Matejki przejazd pod małym wiaduktem kolejowym .
Od strony Matejki powoli pod górkę wchodzi w zakret TIR , wiadomo zachodzi przy skręcie ;) na zakręcie GOLF (gostek z małżonką) ja dojeżdzam i widze jak TIR "zachodzi" na Golfa .Golf panika i rura na wstecznym .Ja już nie zdążyłem i "pierdut" Myślałem ,że pół Kropki nie ma a tu wysiadam a tylko rejestracja wgięta reszta wróciła na swoje miejsce.
Orginalny zderzak wytrzymał (nielakierowany i takie najlepsze) Teraz Evo Dynamic i ćmoje boje i aż strach się bać :)

Autor:  Thomas [ 27 Cze 2011, 22:49 ]
Temat postu: 

jedna z najtrudniejszych sytuacji to wtedy kiedy już droga dwoi się i troi ;) czyli brak snu ;)

Autor:  jerzys [ 27 Cze 2011, 23:32 ]
Temat postu: 

Thomas napisał(a):
jedna z najtrudniejszych sytuacji to wtedy kiedy już droga dwoi się i troi ;) czyli brak snu ;)

To też jest problem , mam już taka stacje za Malborkiem na której musze dospac tj bodaj Nowy Dwór Gdański .Tam dociągam z Krakowa i za Malborkiem nagle sen ... pewnie jakiś Komtur za tym stoi i straszy snem ;)

Autor:  staH [ 27 Cze 2011, 23:51 ]
Temat postu: 

jadę sobie z Wrocławia do domu
tj. DK8
byłem gdzieś w okolicach Kępna jeśli dobrze pamiętam, Droga dwujezdniowa, czteropasmowa.
Nie spiesząc się (jakieś 100-120km/h) jadę sobie po moim lewym pasie bo na prawym tir. Jezdnie rozdzielały plastikowe pachołki, które jakąś szkodę napewno by zrobiły... Jestem gdzieś w połowie tira, a ten zjeżdża na mój pas. Redukować nie było za bardzo na co, także gaz do spodu, maksymalnie ile mogłem się zbliżyć do lewej strony (do pachołków) i tylko patrzyłem jak blisko jest lusterka. Miał jakieś 10-20cm, nie więcej.
Chyba wtedy to najbardziej byłem skupany jeżdżąc autem. Moja luba też w szoku była.

Chociaż kiedyś zdarzyło się też wyprzedanie, a raczej wymijanie na trzeciego.
Jadę sobie, droga nie za wąska, ale tez nie szeroka. Na drodze stoi bus, prawymi kołami PRAWIE na poboczu. Z naprzeciwka tir - myślę sobie, po co zwalniać, zdąży tirem przejechać. No nie zdążył... On dość mocno po hamulcach, ja też mocno przycisnąłem (tak ze 120 do 80 zeszło) i trzeba było puścić, żeby jakoś kręcić kołami. Tirem zjechał blisko pobocza, a ja między nich. Byli nie dalej niż 20cm od każdego lusterka.

To się nazywa głupota... Były też inne sytuacje.
Jadę sobie ze szkoły, droga fajna. Mijam co się da. Mam tak 120, zakręt... za zakrętem auta stoją na drodze, ni chu chu żeby wyminąć, jedynie zjechać do rowu. Mocno po hamulcach i prawie zaliczyłem poloneza tracka, brakowało pół metra. Ale w sumie nie było tak źle - hamulce świeżo robione (chociaż ręcznego nie było) no i druga sprawa, że w razie czego mogłem zjechać na pobocze - zwane też rowem :P

Coś jeszcze bym sobie mógł przypomnieć... ale jeszcze będziecie bali się mnie na jakiś spot w przyszłości zaprosić :D

Autor:  michu0802 [ 28 Cze 2011, 09:56 ]
Temat postu: 

Pewnego pięknego dnia jadę sobie grzecznie 70-80 (w mieście w msc gdzie dozwolone 70 ) śmigam lewym pasem (na prawym ktoś się nie miłosiernie wlókł ) z daleka widzę na prawym pasie stoi na awaryjnych ciężarówka, dojeżdżam do niej a ona nagle z prawego pasa skręca w lewo :shock: (tuż przede mną ) to ja hamulec a za mną słyszę tylko piski opon i czekam. Ja zatrzymałem się metr przed naczepą tej ciężarówki. A gdyby ktoś nie wyhamował (był stosunkowo duży ruch) popchnął by mnie i wylądował bym na boku tej naczepy?? Za mną wyszedł jakiś koleś i zaczął opierd.... tego kierowce ciężarówki ale on miał wszystko głęboko i jechał sobie dalej...

Druga sytuacja jest podobna do historii staH W moim przypadku nie był to zjeżdżający TIR ale dostawczak, również miałem na budziku ok.100

Kolejne sytuacje które przychodzą mi w chwili obecnej do głowy związane są z użytkownikami rowerów... Mam zielone wbijam na prawo... zgodnie z przepisami przepuszczam pieszych (chodzi mi tu przejście na drodze poprzecznej) Wszyscy przeszli... powolutku i majestatycznie sobie ruszam a tu nagle 3 gówniarzy przejechało mi tuż przed maską... dosłownie z 20cm przed, no myślałem że mnie krew zaleje... a gdybym tak ruszył szybciej i potrącił tych "rowerzystów" miałbym tylko nie przyjemności....
Następna sytuacja z rowerzystami... jadę ok 60km (w mieście na niezbyt szerokiej drodze) zbliżam się do zakrętu na którym nieszczęśliwie umieszczone jest przejście dla pieszych, mimo wszystko noga z gazu... widzę z boku jadących po chodniku rowerzystów zatrzymali się elegancko przed przejściem.. aż tu naglę zza ich pleców wyskakuje mi na ulice jakieś dziecko na rowerze ( ok 9lat) j nie miałem szans zatrzymania się no to wbijam na przeciwny pas ruchu... (dobrze że nic z przeciwka nie jechało ) a dziecko zatrzymało się idealnie na środku mojego pasa... Jego rodzice musieli być troszkę zestrachani... (to Ci rowerzyści którzy zatrzymali się przed przejściem)
Mój apel uważajmy na rowerzystów sam śmigam sobie na rowerze ale nie zwalnia mnie to od myślenia....

Autor:  wojtass18 [ 28 Cze 2011, 10:53 ]
Temat postu: 

michu0802 napisał(a):
Mój apel uważajmy na rowerzystów sam śmigam sobie na rowerze ale nie zwalnia mnie to od myślenia....

kwestia taka aby rowerzyści znali przepisy i również uważali :) Pamiętajmy że każdego obowiązuje czy kierowce, czy rowerzystę.

Autor:  Kamillo [ 28 Cze 2011, 13:02 ]
Temat postu: 

w 1997 roku jadąc Punto I 55 S mojego Ojca po trasie jednego z odcinków zmarłego już Rajdu Wisły... Punciak był nieźle katowany - na jedym z mostków nawet zaliczyłem mały lot (oj, głupi był młody człowiek, głupi lat 17....). hamulce też nieźle już śmierdziały. kończyłem już właśnie szaleństwa dojeżdżając do skrzyżowania ok 60-70 km/h a z głównej od prawej strony w "moją" wąską, drogę zaczęła skręcać stara, poczciwa Tatra, taka z "nosem" jak Ził... ja noga w hamulec, a tu skuteczności hamulców zero - fadding..... a Tatra coraz bliżej... minęła dobra chwila zanim złapałem na hamulec ręczny i jakoś zatrzymałem się parę metrów przed tym "nosem" ciężarówki. myślałem, że mi wówczas serce wyskoczy....

Autor:  zuko [ 05 Paź 2011, 21:05 ]
Temat postu: 

Synek napisał(a):
Ja swoim jeszcze nic takiego na szczescie nie mialem...


Powodzenia.
Za to ja miałem taką sytuację w zimę, jak jeszcze uczyłem się jeździć, więc jadę sobie spokojnie, 40 km/h akurat przy sygnalizacji świetlnej zielone mam to jadę, aż tu przy patrzę pieszy, mając czerwone światło spojrzał się na moją stronę (byłem od niego ok 20 metrów) a ten na nic nie patrząc sobie przechodzi mimo tego, ze ma czerwone światło, prawie zatrzymałem się do końca, chciałem wysiąść i wyzwać typa, ale się wstrzymałem bo już mi głupio się robiło przy instruktorze a on sam na to "co za kur** idiota, uważaj na takich". Żebym sam jechał czy ktoś ze znajomych obok mnie to bym się zatrzymał na środku drogi i by koleś w łeb dostał i by się nauczył.Pieszy to też uczestnik ruchu i on też musi uważać, bo zwykle to idzie na kierowcę jak się zdarzy wypadek z nie jego winy...fakt kierowca musi uważać ale wina tego który to spowodował.

Autor:  Shinga [ 29 Paź 2011, 12:43 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

Marzec 2011 Wrocław Śródmieście. Jadę do pracy aż tu nagle wyjeżdża VW wymuszając pierwszeństwo i co i bum :( Szkoda całkowita i miesiąc bez kropka :( ha dostałam zastępcze Grande.
Trasa Wrocław - Czarnków:Kropek Dostał kamieniem w maskę spod kół Tira:(

Autor:  Octopus Man [ 29 Paź 2011, 23:37 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

Druga połowa sierpnia w tym roku. Jechałem kropkiem na wakacje w karkonosze. W nocy lepiej mi się jeździ, więc z Torunia wyjechałem o 2. Kierowałem się drogą nr.80 do Bydgoszczy, bo musiałem tam do mieszkania jeszcze wpaść po parę gratów. Ciemno, pusta droga, ładna pogoda, pełen bagażnik, ja jadę kulturalnie 100/110 km/h. Za Złą wsią wychodzę z lewego łuku, a na lewym poboczu stoi auto na awaryjnych i mi mruga. Minąłem go, patrze w prawe lusterko, a on zawraca i zaczyna jechać za mną. Na liczniku nadal 100, wracam wzrok z lusterka na drogę i przed maską widzę dwa rowery postawione na pasie w poprzek, jeden obok drugiego. Brak szans na hamowanie. Wszystko trwało ułamek sekundy, ale w tym czasie pierwsza myśl: auto za mną stało na awaryjnych, pewnie był wypadek, na drodze pewnie ktoś leży, rowery są żeby choć trochę było go widać, jak uderzę w rowery to kogoś zabije. Momentalnie kierownica prawo / lewo .. wypadłem na pobocze, auto zarzuciło tył. Nigdy wcześniej nie wyprowadzałem auta z poślizgu przy takiej prędkości. Tańczyłem po obu pasach, na szczęście lewy był pusty. Zatrzymałem się daleko za rowerami, wysiadłem i pobiegłem zobaczyć o co chodzi (?!). Okazało się, że nikogo tam nie było. Ktoś postawił dwa stare rowery na pasie, chyba "dla jaj", a auto które mi migało, też dopiero co było po awaryjnym hamowaniu. Wywaliłem rowery do rowu i w tym momencie odpuściła mi adrenalina. Nogi mi się ugięły i musiałem posiedzieć na poboczu, zanim dalej wsiadłem do auta. Ogólny bilans po zdarzeniu to połamany klocek hamulcowy, rozszczelniona pompa hamulcowa i rozszczelniony siłownik sprzęgła. Auto zaczęło szybko pozbywać się płynu hamulcowego, ale i tak w tym stanie kropek szczęśliwie pojechał do Miłkowa i wrócił do domu.

Autor:  Znamienny [ 03 Lis 2011, 15:03 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

Zima, dużo śniegu, skrzyżowanie, droga miejska dwupasmowa. Ja na lewym pasie, kulturalnie 60 km/h, na prawym jakiś bus akurat skręcający w prawo. Byłem akurat zasłonięty tym busem i facet mi wskakuje czerwonym nissanem sunny z podporządkowanej. Reakcja błyskawiczna - hamulec w podłogę (jakie tam hamowanie pulsacyjne, na to nie było czasu) i kiera w lewo. Hamowanie zakończyło się na zaspie snieżnej akurat wysypanej na wysepkę. By nie było tego śniegu zaliczyłbym znak. Nissan akurat zatrzymał się pomiędzy prawym i lewym pasem, ale kto wie czy by sie w niego nie rąbnęło gdyby nie ucieczka. Efekt to dużo strachu, punciaczek nie draśnięty nawet.

Autor:  Gabi [ 18 Lut 2012, 17:22 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

Wczoraj mialem malo ciekawa stytuacje Punciakiem. Jechalem grzecznie 40km/h. Na drodze troche sniegu, a 100m przede mna luk w lewo, a na wprost domy. Chce leciutko przyhamowywac, a na drodze szklanka. Zero reakcji na hamulec i kierownice. Zarzucilem autem recznym w prawo, nastepnie w lewo i jakos zatrzymalem sie na chodniku, 2 metry od budynkow. Wyszedlem, zapalilem z nerwow, pojechalem dalej. Slabo sie jezdzi na wielosezonowkach i braku ABSow.

Autor:  wojtass18 [ 18 Lut 2012, 19:10 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

Gabi napisał(a):
Slabo sie jezdzi na wielosezonowkach i braku ABSow.

powiem Ci tyle ciesz się że nie masz ABSu.

Autor:  bunczu [ 18 Lut 2012, 20:40 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

Jeden z najcięższych momentów to powrót z Katowic do miejsca zamieszkania naszą A4. Gdzieś mniej więcej w połowie drogi, a należy dodać, że rzecz miała miejsce w styczniu przy dużych opadach śniegu, jechałem przepisowe po naszej autostradzie. W pewnej odległości ode mnie, jadąc oczywiście prawym pasem, widzę, że robi się zatorek z ciężarówek - potocznie nazywanych TIR'ami - a więc od razu migacz w lewo i wymijam...

Niestety, pech chciał, że zator spowodowany był nie TIR'ami samymi w sobie, a tym, że A4 na obu pasach odśnieżana była przez piaskarko-posypywarko-spychacze. Gdzie dramat sytuacji? Jechałem cały czas przepisowe ma autostradzie, gdy zdałem sobie sprawę, że koleś jadący tym czymś przede mną nie ma sprawnych ani świateł tylnych, ani nie ma jednocześnie pomarańczowych - awaryjnych - które nakazują jazdę z drugiej strony ze względu na prowadzoną pracę remontową.

Mając ponad 110km/h i będąc bardzo blisko tyłu tej wielkiej ciężarówki wbiłem hamulec w podłogę (generalnie zdałem sobie sprawę, że właśnie moja jazda może zakończyć się błyskawicznie...) - nagle czuję, że auto w ogóle nie hamuje, sunie dalej (w aucie nie mam ABSów) i od razu przed oczami miałem widok wprasowanego białego Punto pod tył tej ciężarówki drogowej. Refleks, to jakiś w ogóle wewnętrzny impuls, i idąca przez głowę myśl "PULSACYJNIE!!!", co też zrobiłem, jak opętany zacząłem wciskać i popuszczać hamulec, auto zaczęło gwałtownie wytracać prędkość, udało mi się wyhamować przed tylną belką tejże ciężarówki, wbiłem od prazu prawy migacz, wjechałem za jadące wolno auta na prawym pasie (nie było miejsca, dlatego ostro hamowałem, gdyby nie było kolejki to po prostu zmieniłbym pas) i pojechałem dalej.

Powiem tylko tyle, że jak miałem odpalone na maxa ogrzewanie tak momentalnie puściłem zimny nawiew na maxa, bo aż gotowała mi się krew, głowa mnie wręcz parzyła!

Autor:  Octopus Man [ 19 Lut 2012, 01:01 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

No cóż... nie jest to moje punto, a znajomej. Nie mniej smutny widok ... Na trasie w jej bagażniku zaparkował mercedes 190 D.

Załączniki:
Komentarz do pliku: przód

Komentarz do pliku: tył2

Komentarz do pliku: tył


Autor:  fla5h87 [ 02 Mar 2012, 15:16 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

Zdarzenie z przed miesiąca... jechałem pożyczonym kropkiem mk1 (1.2 8v) jechałem sobie na dwupasmówce spokojnie prawym pasem wyprzedzając kolumnę 3 czy 4 tirów jadących blisko siebie miałem na liczniku już ok 120km/h (ograniczenie do 100) w czasie wyprzedzania na lekkim łuku w prawo pod górkę gdzie nie mogłem widzieć co jest na górce zacząłem wyprzedzać już ostatniego tira a tu wyłania mi się jakaś wielka maszyna do naprawiania asfaltu na moim pasie wcześniej nie było żadnych informacji ze coś robią... szybka decyzja czy hamować czy cisnąc dalej...lusterko wsteczne... za mną jedzie mercedes s-klasa no to decyzja but do samego końca aż wyprzedzę tira.

"powinienem się zmieścić" pomyślałem jak już było za późno na hamowanie czy robienie czegokolwiek innego żeby się ratować...czas mi zwolnił normalnie jak w matrixie... serce to myślałem ze mi zaraz wybuchnie...zmieściłem się na styk, została na tylnym zderzaku tylko mała rysa kiedy zjazdzałem drogę tirowi... 2 sekundy później słyszę mega głośny huk.
ja zdążyłem....ale mercedes już nie.... zatrzymałem się na pasie awaryjnym i lecę na pomoc, dobiegam merc skasowany do przedniej szyby po prostu się wszystko zawinęło jak by pod samochód, koła silnik było pod mercedesem... podbiegam do kierowcy i uwaga !!otwieram drzwi!! tylko trochę zaskrzypiały poduszki to mu chyba wszystkie wybuchły ale koleś sam próbuje wysiąść z auta ale w szoku zapomniał ze go pasy trzymają odpiąłem mu pas i wysiadł... nikomu nic się nie stało...

a teraz pytanie co robiła tam ta maszyna do kładzenia asfaltu jak się chwile potem okazało kompletnie pusta?? :?:

Irlandczycy debile i kretyni poszli sobie na lunch do knajpy po drugiej stronie ulicy i tak zostawili maszynę na środku drogi :evil:

Jeśli komuś by się coś nie zgadzało to w Irlandii jest ruch lewostronny...

PS: jak wam to teraz opisuje to jeszcze serce mi szybciej bije...ide zapalić :)

Autor:  tazwaly [ 02 Mar 2012, 15:20 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

moim najtrudniejszym przeżyciem z klekotem było to, jak chcąc zaparkować, musiałem wjechać pod krawężnik... wydawał się nie duży, ale szpilka wystająca z miski zahaczyła i się wyrwała z mocowaniem. Efekt? dziura w alu misce olejowej. Trochę nerwów, sen i następnie szukanie miski, jak najbliżej miejsca zdarzenia. Suma summarum i odkręcenie miski olejowej na pobliskim parkingu, zatkanie "dziury" i zawiezienie miski do spawania. 3h oczekiwania i przykręcenie miski oraz uzupełnienie oleju na parkingu.

Autor:  bunczu [ 02 Mar 2012, 23:34 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

fla5h87 napisał(a):
Zdarzenie z przed miesiąca... jechałem pożyczonym kropkiem mk1 (1.2 8v) jechałem sobie na dwupasmówce spokojnie prawym pasem wyprzedzając kolumnę 3 czy 4 tirów jadących blisko siebie miałem na liczniku już ok 120km/h (ograniczenie do 100) w czasie wyprzedzania na lekkim łuku w prawo pod górkę gdzie nie mogłem widzieć co jest na górce zacząłem wyprzedzać już ostatniego tira a tu wyłania mi się jakaś wielka maszyna do naprawiania asfaltu


Drobna uwaga - na zakręcie, pod górkę wyprzedzałeś? Dziwić się Irlandczykom, ale i Tobie...

Autor:  greg505 [ 03 Mar 2012, 00:23 ]
Temat postu:  Re: Wasze najtrudniejsze momenty na drodze za kierownica Pun

bunczu napisał(a):
Drobna uwaga - na zakręcie, pod górkę wyprzedzałeś? Dziwić się Irlandczykom, ale i Tobie...

przeczytaj jeszcze raz, ale tym razem ze zrozumieniem :>

Strona 12 z 15 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/