Fiat Punto :: Forum
https://fiatpunto.com.pl/

Oleje silnikowe , czyli neverending story...
http://fiatpunto.com.pl/topic39455-125.html
Strona 6 z 10

Autor:  buladag [ 06 Sty 2015, 21:50 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Na chłopski rozum można się chyba faktycznie pokusić o 5W50

Autor:  BogdanK [ 07 Sty 2015, 00:05 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Myślę, że 10W50 powinno poprawić smarowanie.

Autor:  Angry_Us3r [ 07 Sty 2015, 08:04 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Jak się bawić, to parametr "W" też chcę obniżyć. 10W nie jest już takie złe na naszą zimę i dobrze kręci, ale w sumie silnik nie cieknie, tylko się poci, co w 126p jest akurat powodem do dumy :E

Autor:  buladag [ 07 Sty 2015, 10:08 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Trzymasz go pod chmurą czy w ciepełku?

Autor:  Angry_Us3r [ 07 Sty 2015, 20:17 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

buladag, W temp. otoczenia, ale pod zadaszeniem z każdej strony, :)

Autor:  buladag [ 07 Sty 2015, 20:34 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

To jak będzie marzł to brałbym 5W

Autor:  EWPE [ 14 Mar 2015, 21:50 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

topic49426.html

Opisuję w tym temacie moje wrażenia ze zmiany na syntetyk 0W30 w silniku 1.2 8V w wieku 11 lat i przy przebiegu 172 000 km - są jak najbardziej pozytywne.

Autor:  emigrant_ [ 12 Kwi 2015, 00:31 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Hej

Z racji tego, że mój punciak 2 1.2 8v benzyna(172K przejechane) już ma 13 lat to od kilku lat leje do niego Valvoline MaxLife 10W40. Olej zmieniam raz do roku, zawsze 1 października żeby na zimę mieć świeży zalany. Rocznie punciak robi mało kilometrów, średnia do ~10.000km. Krótkie odcinki. Mam obiekcje co do tego Valvoline Maxlife. Od października minęło prawie 7 miesięcy a olej na bagnecie jest prawie czarny. Olej niby zawsze kupowany oryginalny z certyfikatem i takie tam. Co roku tak jest. Ja na takim oleju zawsze jeżdżę do 1 października. Pod koniec to ten olej wręcz jak przepalony i leje się jak woda przy spuszczaniu. Albo te całe Valvoline to mega g***o, albo cały czas kupuję podróbki mimo zapewnień, że to oryginał.
Nie chcę mi się wierzyć, że to jest normalne i powinienem co pół roku zmieniać olej. Ten olej znowu kolejnych 5 miesięcy nie wytrzyma do października.

Chyba więcej już go nie kupię. Coś tu jest nie tak, a samochodem mało się jeździ. Co sądzicie o olejach Millers? Mam zamiar teraz taki kupować MILLERS OILS EE SEMI SYNTHETIC 10w40 -> http://www.millersoils.pl/produkty/prem ... tic-10w40/

Autor:  lajosz [ 12 Kwi 2015, 00:53 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

emigrant_ napisał(a):
Chyba więcej już go nie kupię.

To kup inny ... w czym problem

Autor:  emigrant_ [ 12 Kwi 2015, 01:07 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Problem w tym jakiej firmy. Czy wybór oleju polega na eksperymentowaniu aż się wstrzelisz w dobry? Bez sensu. Co z tym valvoline, takie ochy i achy nad tym olejem wszędzie, olej cud.

Autor:  lajosz [ 12 Kwi 2015, 02:59 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

emigrant_ napisał(a):
Problem w tym jakiej firmy. Czy wybór oleju polega na eksperymentowaniu aż się wstrzelisz w dobry? Bez sensu. Co z tym valvoline, takie ochy i achy nad tym olejem wszędzie, olej cud.

Ważne są specyfikacje , marka to rzecz gustu.
To że olej ściemniał po 5kkm wcale nie musi ( ale może ) oznaczać pogorszenia właściwości smarnych.
Na krótkich trasach olej degraduje się szybciej.

Autor:  buladag [ 12 Kwi 2015, 09:53 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

emigrant_ napisał(a):
Problem w tym jakiej firmy. Czy wybór oleju polega na eksperymentowaniu aż się wstrzelisz w dobry? Bez sensu. Co z tym valvoline, takie ochy i achy nad tym olejem wszędzie, olej cud.

Bo wlewasz go do nastoletniego samochodu i szybko wyplukuje liczne nagary dlatego szybko ciemnieje?

Autor:  Angry_Us3r [ 12 Kwi 2015, 09:59 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

I przy okazji pewnie lekko pali uszczelniaczami albo pierścieniami, lub ma za bogatą dawkę paliwa :)

Autor:  emigrant_ [ 12 Kwi 2015, 10:14 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

buladag napisał(a):
Bo wlewasz go do nastoletniego samochodu i szybko wyplukuje liczne nagary dlatego szybko ciemnieje?


Nie mam pojęcia, nie znam się na tym. Być może jest tak jak mówisz.

To jaki olej do takiego samochodu się nadaje? Valvoline 10W40 właśnie niby czyści z lekka, uszczelnia itd. To tylko w teorii.

Autor:  tomy [ 12 Kwi 2015, 10:15 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Jaki olej wlewałeś do tej pory? Czyżby mineralny albo półsyntetyk, a teraz postanowiłeś wlać full syntetyk?

Edit

Nic w teorii, tak właśnie jest. Olej jest dobry więc czyści z nagarów co jest aktualnie zabójcze dla twojego zużytego już silnika. Wypłukuje wszystkie nagary, zastoiny itp dlatego olej jest czarny, a silnik może się rozszczelnić. Polecam przed tego typu zabiegami chociaż troszke poczytać czy to w necie, czy prasy.

Autor:  emigrant_ [ 12 Kwi 2015, 10:18 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

tomy napisał(a):
Jaki olej wlewałeś do tej pory? Czyżby mineralny albo półsyntetyk, a teraz postanowiłeś wlać full syntetyk?


Od nowości był lany 10W40, tak jak zaleca producent. Gdzie to wyczytałeś, że lałem full syntetyk? Nigdzie tak nie napisałem.

Autor:  tomy [ 12 Kwi 2015, 10:21 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

emigrant_ napisał(a):
tomy napisał(a):
Jaki olej wlewałeś do tej pory? Czyżby mineralny albo półsyntetyk, a teraz postanowiłeś wlać full syntetyk?


Od nowości był lany 10W40, tak jak zaleca producent. Gdzie to wyczytałeś, że lałem full syntetyk? Nigdzie tak nie napisałem.


To było pytanie, bo domyślam się co spowodowało objawy. 10w40 czyli półsyntetyk, teraz jest taki sam?

Autor:  emigrant_ [ 12 Kwi 2015, 10:27 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Tak jak pisałem, od kilku lat leje Valvoline Maxlife 10W40 bo chwalony jako olej do starych samochodów. Kiedyś też były cały czas lane 10W40 jak zaleca producent. Doskonale wiem, że do takiego samochodu nie wolno lać full syntetyka a przede wszystkim do tak starego.
Mnie zastanawia czemu on po kilku miesiącach tak czarnieje. Nie pamiętam jak to były kiedyś z innymi olejami innych marek jak jeszcze punciak był młodszy.

Autor:  Gigavat [ 12 Kwi 2015, 10:28 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

emigrant_ Kazdy olej zostawia osad w silniku, ktory zbiera sie przez lata. Proponuje uzywac tzw. plukanki przy wymianie oleju zawsze cos z tego syfu wymyje. Lub gdy kozak jestes... https://www.youtube.com/watch?v=kK33EHlk_M0 :)

Autor:  emigrant_ [ 12 Kwi 2015, 10:48 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Hehe, płukanka ropą. Te płukanki oczywiście nie ropą są bezpieczne dla silnika? Jakoś bym nie miał odwagi płukać starego silnika.
Ok, doczytałem, że takie płukanki nie mają totalnego sensu. Po 13 latach nagarów i innego syfu płukanka tego nie wyczyści. To jest dobre jak ktoś od nowości sobie profilaktycznie płucze a nie po 13 latach płukanka. Nic nie da a tylko może pogorszyć. Silnik jest suchy bo rok temu była wymieniana po 160K uszczelka pod głowicą plus planowanie.

Reasumując i na logikę. Zalany nowy olej po prostu robi swoje. Stara się te wszystkie brudy usunąć przez co miesza się z czarnym syfem.

Autor:  buladag [ 12 Kwi 2015, 11:23 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

emigrant_ napisał(a):
Doskonale wiem, że do takiego samochodu nie wolno lać full syntetyka a przede wszystkim do tak starego.


G prawda, ale skoro producent zalecał 10W40 to osobiście nie widzę sensu lania niczego innego. Grunt to nie przeciągać okresów wymian.

Autor:  emigrant_ [ 12 Kwi 2015, 12:22 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Wiadomo, że nie można przeciągać, ale przy niecałych 5kkm i 7 miesiącach, gdzie olej jest prawie czarny to przeciąganie? Wydaje mi się, że on po prostu się zabarwił od tych nagarów, szlamów a jego właściwości smarownicze są poprawne. Ale to tylko takie gdybanie. Zmiana oleju na inną markę z dużym prawdopodobieństwem nic nie da. Dla samej ciekawości kupię przy wymianie w październiku tego Millersa, zobaczymy.

Autor:  Angry_Us3r [ 12 Kwi 2015, 12:43 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Praktycznie w PL nie kupisz od ręki w sklepie pełnego syntetyka, jedynie może on być tak nazwany, a tak naprawdę jest to olej HC, czyli większość minerału :>
Oznaczenie lepkości też z tym nie ma związku i np. 5W40 nie zczyści Ci mocniej silnika niż 15W40 - zależy w którym jest więcej tego typu dodatków :)

Ja jeżdżę Maluchem na 5W40, bo jest odpalany max. raz na tydzień, silnik fakt - po remoncie z 10Kkm, ale wcześniej jeździł na tym, co poprzedni właściciel miał pod ręką. I silnik chodzi jak należy. Według większości ludzi powinien już dawno się rozpaść na kawałki albo eksplodować. :)

Nie doszukujcie się dziwnych teorii spiskowych w oleju, gdy robi się ciemny, tylko trzeba sprawdzić stan silnika - albo spala olej, albo ma za bogatą dawkę paliwa, produkuje się więcej nagaru nad tłokiem i ot cała afera. Jeden olej ściemnieje później, inny wcześniej i to wcale nie oznacza, że jeden jest lepszy od drugiego :) Prawda jest taka, że każdy olej, który SPEŁNIA NORMY PRODUCENTA SILNIKA będzie dobry. A już szczególnie w codziennym użytkowaniu. Jedyne co może przesądzić o wyborze oleju to jego cena i kultura pracy silnika "na ucho", każdy konkretny silnik dobrze się sprawuje na innym oleju i nie ma reguły :)

Autor:  emigrant_ [ 12 Kwi 2015, 12:52 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

U mnie olej spala. W październiku 2014 bagnet był na fulla, leję zawsze 2.7-2.8 litra. Dziś po 7 miesiącach 3/4 tylko bagnetu(miarki tej spłaszczonej) w oleju. Nie wiem czy to dużo czy mało wciąga. Dół silnika nigdy nie był robiony.

Autor:  Angry_Us3r [ 12 Kwi 2015, 15:33 ]
Temat postu:  Re: Oleje silnikowe , czyli neverending story...

Czyli niewiele, ale jednak - to też ma wpływ na barwę oleju :) ale tak ogólnie to szukanie dziury w całym, równie dobrze możesz zalać Orlena za 65 zł i też będzie jeździć.
Millers to bardzo dobry wybór :)

Strona 6 z 10 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/