Jak w temacie. Dodam chłopaki tyle ,że wracałem z pracy i musiałem przejechać przez lekki dołek w drodze ,który na nieszczęście był cały wypełniony deszczówką.. Przejechałem powoli a i tak zachlapało mi cały silnik ;/
Jakoś zajechałem na parking, zgasiłem , podniosłem maskę, w układzie dolotu wody nie ma. Tak więc myślę ,że wina leży gdzieś po stronie kabli.. Alternator jakimś cudem suchy. Z powtórnym odpaleniem też nie było problemu ale dalej się dławi

Z dużym prawdopodobieństwem wymiana kabli na nowe pomoże.

zonk ku mojej uciesze i pokrzepieniu serca mego po herbatce poszedłem drugi raz i już pali normalnie !
lekko tylko tarcze piszczą przy ostrym hamowaniu ale to raczej normalne po takim wodowaniu...

temacik do zamknięcia

Aż do następnej kałuży...
Wymień kable, bo widocznie jest na nich przebicie. Będzie wilgotno to sytuacja się powtórzy.

sprawdź też zbiornik paliwa i wlew czy nie jest nigdzie pęknięty od spodu bo u mnie działo się podobnie z tym że na początku kałuże a potem nawet przy dużym deszczu i po naprawde zwiedzeniu klilku warsztatów i spędzeniu kilku godzin w garażu okazało się że rura wlewu paliwa ma małe pęknięcie