Witam,

przegoniłem w piątek kropka. Trasa Warszawa - Jarosławiec. Praktycznie cały czas 90-120. Gdy wjechałem do Jarosławca się zaczęło: 3-4 bieg, 50-60 km/h, 2100-2500 rpm i auto jakby miało czkawkę. Nogę trzymam stale w jednej pozycji i czuję jak szarpie. Nie szarpie przy ruszaniu, nie szarpie przy hamowaniu silnikiem, nie szarpie przy przyspieszaniu. Jadę ze stałą prędkością i jakbym jechał wozem konnym. Wystarczy, że podniosę obroty tak do ok. 3000-3200 i problem prawie znika. Przy prędkościach powyżej 65-70 km/h nie zauważyłem. Odpala normalnie. 5kkm temu wymieniane były wszystkie filtry, oleje, płyn hamulcowy, świece (przegląd po 60kkm).

Co jest? Może przepustnica zaświniona? Odma? Paliwo tankowałem tam gdzie zwykle (Statoil). Utraty mocy nie zarejestrowałem. Kontrolka żadna na zegarach się nie świeci. Chwilowo jestem na urlopie i nie mam narzędzi żeby dokładnie sprawdzić... Poradźcie coś bo wolę nie stanąć gdzieś na ekspresówce ;-)

Szarpanie kojarzy mi się z układem zapłonowym. Prócz świec w tym układzie są przewody zapłonowe i zespolona czterosekcyjna cewka zapłonowa. Każdy z tych elementów może powodować podobny problem.

Mój też potrafi szarpnąć, ale tylko chwilowo i na zimnym silniku. Ustawicznie lecz nie za każdym razem szarpnie przy przekroczeniu 3000 RPM tak jakby zapłon mu wypadł. Dokulam się jeszcze 3000 do 60kkm, a potem: zawory, pasek rozrządu, świece pod LPG ze zmniejszoną przerwą i następne 1,5 obwodu kuli ziemskiej.

No właśnie... Jak sprawdzić świece i przewody zapłonowe? Czy na komputerze pojawią się jakieś błędy czy trzeba kupić nowy zestaw świec i kabli, wymienić i potestować?

[ Dodano: 07 Lip 2015 17:38 ]

No więc tak: pojechałem dzisiaj do mechanika. Przejechaliśmy się, oczywiście szarpanie było. Wróciliśmy do warsztatu, obejrzeliśmy wszystkie kable, rurki itp itd. Nic nie zobaczyliśmy. Wszystko na swoim miejscu, całe, nic nie iskrzy. Podłączyliśmy komputer i oczywiście nic nie wyszło. Ze smutną miną rozłożył ręce i powiedział, że nie wie co to może być. Poradził mi kontakt z serwisem Fiata.

Więc obdzwoniłem dzisiaj kilka i co poradzili:
- reset ustawień samonastawczych examinerem
- podejrzenie zapchania filtra paliwa (tylko wydaje mi się, że wtedy i przy ruszaniu/przyspieszaniu by szarpał a idzie jak przecinak)
- w trzecim nic nie powiedzieli poza tym żeby przyjechać i "będą patrzeć"

Najbardziej skłaniam się ku rozwiązaniu pierwszemu. Auto cały czas jest użytkowane w mieście (sporadyczna jazda z prędkościami do 80 km/h na dłuższych odcinkach) i po takim "przegonieniu" (jak wyjaśnił to człowiek z którym gadałem przez telefon) mógł po prostu zgłupieć. Ile w tym prawdy? Nie wiem. Nie znam się na tym.

I teraz pytanie: czy któryś z kolegów w Warszawie dysponuje komputerem z interfejsem żeby zresetować komputer i mógłby mnie poratować? Nie uśmiecha mi się płacić 130 PLN za coś co może ale nie musi coś dać.

mgregor,
Reset adaptacji fakt mógłby pomóc, ale nie musi. Warto zrobić.
Przewody, świece to są elementy nie diagnozowalne przez komputer. jak były wymieniane niedawno to raczej odpada. Trzeba by popatrzeć w parametry wtedy kiedy szarpie. Czyli kierowca jedzie a druga osoba kumata patrzy w parametry i może coś znajdzie.

Ja ostatnio miałem podobnie i okazało się że alternator niedomagał. Sprawdź mirnikiem czy trzyma napięcie pod obciążeniem. U mnie skakało co kilka sekund między 12 a 14V.Nie potrzebnie tylko wymieniłem filtr, świece i przewody, ale dobrze że wszystko gra bo niedługo długi wyjazd wakacyjny i auto musi byc sprawne w 100%.

No właśnie u mnie też za 3 tygodnie wyjazd i nie chcę gdzieś stanąć na autostradzie ;-) To też jest jakiś trop. Czyli co? Zwykłym multimetrem sprawdzić napięcie na akumulatorze jak żona będzie wciskała gaz?

EDIT:

poleciałem do garażu z multimetrem ;-)

Na wyłączonym silniku napięcie na akumulatorze: 12,83 V
Na załączonym silniku (bez obciążenia): 14.4V
Na załączonym silniku, klimie, nadmuchu na full, radiu i światłach: 14.10-14.12 V

Wszystkie wartości stałe (+/- 0.02V). Nic nie faluje, nic się nie zmienia. Wygląda na sprawny. Zresztą w zeszłym roku w styczniu był wymieniany na nowy w ramach gwarancji.

Oczywiście wszystko na biegu jałowym.

To ja tak zapytam z innej beczki bo widzę ze niektórzy wymieniali gdzie jest filtr paliwa w gp 1.4 77??;) bo z tego co sie orientuje to albo macie wyjątkowe wersje albo ktoś ściemnia bo go nie ma

No to jedno odpada. Mój też był wymieniany w grudniu i po 5kkm padł . Zobacz przepustnicę czy czysta, filtr powietrza, przewody, i będziemy dalej myśleć.

Przepustnicę wyczyściłem tyle ile mogłem bez jej zdejmowania (po zdjęciu trza jechać na adaptację a chwilowo kończę pracę późno i nie byłoby gdzie podjechać). Była troszkę zaoliwiona, filtr powietrza czysty. O których przewodach mówisz? WN?

Tak, w ciemnym miejscu spryskaj mgiełką wody czy nie iskrzy.

Zrobi sie ciemniej to zejde na parking ze spryskiwaczem

[ Dodano: 13 Lip 2015 22:17 ]

Więc tak, drodzy koledzy...
Właśnie przed chwilą zdjąłem obudowę filtra powietrza i przeprowadziłem sprawdzenie. Pryskać nie musiałem bo akurat zaczęło lać więc zrobiło się wilgotno ;-) No ale pomyślałem, że jak już zacząłem to skończę.

Po odpaleniu silnika momentalnie na cewce zapłonowej (chyba tak to się nazywa do tego dochodzą kable zapłonowe) a właściwie na śrubach ją trzymających pojawiły się iskierki. Z każdą chwilą coraz więcej. Najpierw na środkowej śrubie a potem na kolejnych. Nie wiem czy tak powinno być (albo czy może być) ale wydaje mi się, że nie... Co to oznacza? Że cewka do wymiany? Że gdzieś indziej napięcie spie....?

[ Dodano: 14 Lip 2015 20:31 ]

No i po sprawie Podjechałem dzisiaj do mechanika żeby stwierdził mi jednoznacznie co walnęło. Cewkę polaliśmy wodą, trochę ikrzyła ale nie na tyle żeby wskazywałoby to na jej uszkodzenie. Sprawdziliśmy kable (były ok) i przeszliśmy do świec. I się zaczęło...

Z 3 świec kable zeszły bez problemu. Same świece też były w bardzo dobrej kondycji. Przy czwartej padło pytanie: ciągniemy i ryzykujemy urwanie kabla czy odpuszczamy? Mówię: ciągniemy. I tak nie mam nic do stracenia. Szczypcami jakoś poszło. A świeca? A świeca przy wykręcaniu rozpadła się na kawałki. Ktoś ją krzywo wkręcił i ułamał się cały gwint który został w głowicy. Zrobiło mi się słabo... "No to pozamiatane!" sobie pomyślałem. Teraz ściągać głowicę, wstawiać tuleję, gwintować... Ze 2.000 najmarniej! Pan mechanik przyniósł narzędzia i zaczął wyjmować urwany gwint. Całe szczęście udało się. Świeca wyjęta, gwint wyjęty, nowa świeca NGK założona. Autko chodzi jak nowe. Nic nie szarpie, nic nie przerywa, nic nie trzęsie. Po prostu cud, miód i orzeszki

Nie wiem jakim cudem (i jakim wektorem) można krzywo wkręcić świecę. Zastanawiam się, czy nie zrobić awantury w warsztacie w którym robiłem przegląd po 60k.
W załączeniu zdjęcia truchła...

http://1drv.ms/1RwYrqz