Witam.
Wygląda na to, że nigdy nie dopieszczę swojego kropka, bo co chwila coś mi w nim nie pasuje, dlatego znowu piszę na forum o poradę ale do rzeczy.
Wczoraj na trasie S1 Cieszyn>Bielsko.B pociskałem trochę za szybko, drgania kierownicy się nasilały i dało się odczuć lekkość (tak jakby luz) na kierownicy. W pewnym momencie coś zaczęło tłuc z przodu, zwolniłem więc i zatrzymałem się na poboczu. Obejrzałem auto , jednak nie spojrzałem na śruby felg. Bo jak się później okazało, jedną zgubiłem. Po obejrzeniu stwierdziłem, że tarcze hamulcowe się zgrzały i biją, więc postanowiłem że jakoś się dokulam do stacji na awaryjnych. Jadąc 70km/h dźwięk przy dodawaniu gazu się nasilał, przy hamowaniu ustawał, aż w pewnym momencie usłyszałem brzdręg i w lusterku ujrzałem wypadającą śrubę z felgi
Wyhamowałem i okazało się że felga trzyma się ledwo na dwóch śrubach. 200m dalej pewnie by odpadło koło.Dwa dni wcześniej wymieniałem u mechanika cały przegub, konserwowałem zaciski, wymieniałem bębny, felgi i opony, wszystko było dokręcane. Co mogło spowodować samo wykręcenie się śruby?
Moja pierwsza myśl była taka, że tarcze hamulcowe biją z przegrzania, ale wcześniej tego nie zaobserwowałem, nawet bez odważników na feldze, które gdzieś zgubiłem, dopiero w drodze powrotnej zaczęły się cyrki z kierownicą.
Ponieważ jedną śrubę zgubiłem, wykręciłem jedną z tyłu i wkręciłem do przodu, bo tam większe bicie i jakoś dojechałem bez szwanku do domu. Jednak pozostał niesmak, co mogło się stać i jak temu zaradzić.
.