Witam
Mam następujący problem.
Otóż posiadam problem z odpalaniem mojego Punto. Problem pojawia się właściwie od niedawna i tylko jak samochód postoi bez odpalania około 4-7 dni. Kiedy wkładam kluczyki i próbuje zapalić to wszystkie kontrolki przygasają przez ok 1-2 sek. nic się nie dzieje a później odpala z małym świstem z okolicy silnika. Świst po paru chwilach ustaje i samochód chodzi normalnie.
Każdy następny zapłon jest powiedzmy już bez problemu. Dodatkowo przy tym problemie kontrolka ładowania gaśnie później niż normalnie (po około 3-4 sekund po uruchomieniu silnika) później nie ma już tego problemu.


Dodam że akumulator nie ma jeszcze roku...i jest naładowany.
Punto I 1.2

auto stoi kilka dni i za pewne robisz małe przebiegi więc to normalne

Hej. Zakładam, że klemy są oczyszczone i silnie zamocowane. Akumulator nie kiwa się w swoim mocowaniu. To troszkę dziwne zachowanie. Wygląda na to, że w chwili startu pobiera spory prąd. Kontrolki mocno przygasają. Jaki wybrałeś akumulator( chodzi mi o pojemność)? Nie Miałeś dotychczas problemów z rozrusznikiem? Był naprawiany, regenerowany? Może jest już częściowo zużyty i stawia spory opór przy starcie?

tez jestem tego zdania co wojtass18. poprostu nie uzywasz go zbyt czesto to dlatego, a po rozruchu wszystkie elementy juz sa "rozruszone" i kolejne odpalenie nie sprawia problemow;]

akumulator jest stabilnie zamontowany i zabezpieczony. Jeśli chodzi o pojemność to nic nie kombinowałem z pojemnością. Przy zakupie wymieniłem na taki sam i nie sprawiał przez cały czas problemów. Z tego co pamiętam pojemność to 44 Ah.Kontrolka na akumulatorze twierdzi że jest naładowany.
Co do rozrusznika to od kiedy mam samochód nawet nie zaglądałem do niego. Fakt czasem kręcił od razu czasem trochę dłużej ale zawsze bez takich "efektów".
Fakt podczas uruchamiania to wygląda na efekt jak coś by stawiało opór ale czy to rozrusznik nie wiem. Zastanawia mnie fakt że podczas tego pierwszego uruchomienia dość późno gaśnie kontrolka ładowania tak jak pisałem.

No dobra mogę założyć że to już staruszek i może mieć takie efekty jak długo nie jeżdżę i sie tym nie przejmować ....tylko pytanie czy to jemu i mi podczas jazdy nie zaszkodzi )) Jutro po 3 dniach nieużytkowania sprawdzę jak odpali

PS.
A może to być wina wilgoci i tego deszczu??? Bo przyznam że problem zaczął się z pojawieniem się tej super pogody.

Chodziło mi o to, że podczas startu rozrusznik pobiera spory prąd. Jeśli będzie „wychodzony”, ten pobór jest jeszcze większy. Zapotrzebowanie na prąd jest wtedy spore i przygasają kontrolki. Co do wskaźnika naładowania akumuatora, to nie sugerował bym się nim. Z doświadczenia wiem, że bywa bardzo niedokładny i traktuję go jako bajer.

dokladnie to pic na wode

Z ciekawości kiedyś rozładowywałem akumulator i obserwowałem zachowanie owej kontrolki. Wskazywała prawidłowe naładowanie nawet wtedy, gdy akumulator wymagał już ponownego naładowania. Dlatego zwracam Waszą uwagę na to, by zbytnio nie ufać w jej wskazania.

A wiec coś konkretnego zaczęło się już dziać i tego się obawiałem.
Otóż odpaliłem dziś samochód za pierwszym razem odpalił prawie idealnie właściwie wszystko okej.
Po odpaleniu drugi raz pojawiły się problemy....
Samochód odpalił od razu lecz już nie zgasła kontrolka ładowania.
Wskazuje na to że alternator nie ładuje akumulatora dodatkowo na zewnątrz czuć jakiś smród że coś się przypala.
Drodzy forumowicze proszę o rady
Pytanie jak daleko nim mogę zajechać w takim stanie gdzieś do naprawiacza?? i czy oby to alternator??
Może to jednak wina tego deszczu, wilgoć i te sprawy....

jak zapaliłeś drugim razem to był pisk paska? ,jak śmierdzi gumą to raczej na bank alternator jeśli masz niedaleko to możesz podjechać do mechanika.,

[ Dodano: 18 Maj 2010 11:12 ]
jak dasz rade to ściąg(przetnij i wyciąg) pasek z alternatora

Właśnie nie był to pisk tylko jak coś świst
A jeśli chodzi o smród bardziej swąd palonej elektryki coś w tym stylu jak tranzystorki się palące w jakieś elektronice ale mogę się mylić
Mam niedaleko elektryka samochodowego tylko pytanie czy dojadę do niego odległość około 3 km nie mam ochoty go pchać

A co do samego robienia warunki atmosferyczne na to nie pozwalają

A może to być coś innego niż alternator ??

może sie łożysko zaciera lub diody prostownicze sie palą,raczej dasz rade dojechać

A wiec myślę że temat już rozwiązany.
Samochód u "naprawiacza" okazała się że to alternator.
Po prostu pękła obudowa i to tak delikatnie mówiąc rozleciała się z takiej strony że trzeba było wejść pod samochód żeby to zobaczyć.
Trwa naprawa jedyną niewiadomą to ostateczny koszt naprawy ....mam nadzieje ze w 300zl się zamknie.
Dziękuję wszystkim za pomoc!!!

a nie lepiej kupić cały altek z używki?