Witam! Otóż dziś około 17 zaparkowałem Puntko przed blokiem, wypakowałem zakupy, zamknąłem autko i poszedłem do domu. Jakąś godzinę później patrze przez okno, a w moim aucie świecą - świecą, nie migają kierunkowskazy z lewej strony. Wyszedłem, odłączyłem akumulator i po podłączeniu to samo. Poruszałem bezpiecznikiem od kierunków i pomogło. Mimo to mam pytanie- co i dlaczego mogło się stac? Aha- i dlaczego pod klapką nie mam tego urządzonka do wyjmowania bezpieczników? Aha- po odłaczeniu akumulatora alarm mi zaczął wyć.

Mi się zdarzyło dwa razy w Pandzie i raz w Punto. Pomogło wyłączenie i włączenie alarmu z pilota. Co ciekawe auta mają zupełnie inny wiek i historię, a zdarzyło im się to w niedużym odstępie czasu i więcej się nie powtórzyło

A o do wycia: Syrenka ma zabezpieczenie przed odcięciem zasilania przez złodzieja. Po to jest dodatkowe wyłączanie syrenki kluczykiem.

Alarmy to Cheetah (oba)

Dziekuję serdecznie, chyba to wyjaśna sytuację. Też mam alarm Cheetah, steruje on centralnym przy okazji. Alarm jest rownie stary jak auto, tj. 2000 rok. Od września, czyli odkąd mam autko nie było z nim wprawdzie kłopotów, pomijając kwestię baterii prawie rozładowanej.

Odkopię temat:
W pandzie ojca to się staje nagminne. Prawdopodobnie w wolnej chwili z tym zawalczę