Witam
Po zgaszeniu samochodu (przekęceniu kluczyka) czasem szatan miota silnikiem na wściekły rzuci nim kilka razy jak by coś dopalał ?

Czy ktoś ma pomysł co to może być? Auto na LPG.

Z dodatkowych problemów mogących być powiazane:
Czasem gwałtownie spada z obrotów i potem je wyrównuje - zazwyczaj nie gaśnie (zamówiłem już krokowca, a w zasadzie cały monowtrysk
Nie miałem uszczelek więc powycinałem z bloku technicznego (tej ostatniej kartki i przesmarowałem sylikonem do miski )
W zbiorniku była ostatnio woda i do teraz, jak odczepię wężyk to troszku wleci (na 0,5 l benzyny koło 20 ml) ale zwykle i tak latam na lpg. (zamówiłem już pompę paliwa bo po przygodzie z wodą ta wyje, jak będę ją wymieniał to wyczyszczę zbiornik)

Wczoraj tak miałem, pierwszy raz się tak zdarzyło. Sekundę po wyjęciu kluczyka było słychać jak by się chciał odpalić i zgasł.

Dodam że raz jak szybko dalem 1 bieg to szarpnelo budą do tylu...

Wygląda jakby dostawał samozapłonu. Wykręć świece i zobacz czy nie mają nagaru.

hmmm..... pewnie mają bo zrobiłem na nich ze 30 tyś km ... zupełnie zapomniałem

Wymienię je na nowe w przyszłym tygodniu i dam znać

Problem mam podobny, nie zawsze ale zdarza się, że po wyłączeniu zapłonu silnik jakby chciał odpalić, na benzynie i lpg tak samo. Świece i przewody nowe(NGK) Dodatkowo(muszę to w innym temacie napisać ale może ktoś coś wie), zimny słabo odpala, pompa pracuje, rozrusznik kręci jak szatan i po chwili odpala ale nierówno pracuje dopiero po chwili wszystko wraca do normy. Pozdrawiam

Proponuje zakręcić LPG na butli gazowej, odpalić, przełączyć na gaz, poczekać aż auto z gaśnie z powodu wypalenia gazu z przewodów. I wtedy pojeździć trochę na benzynie, zobaczyć czy odpalanie na zimnym i szarpanie przy gaszeniu poprawi się. Podejrzany może być reduktor LPG który aż przelewa silnik gazem, a również podczas postoju może puszczać gaz do dolotu.

No i kolego miałeś racje, teraz odpala od strzału(po całonocnym postoju) i nie muli go podczas jazdy na benzynie! Gaśnie normalnie ale to jeszcze obserwuje. Ja obstawiam nie reduktor a zawór który odcina dopływ gazu. Zapytam się u "gazowników" co i jak.

Dobrze obstawiasz. Gumka trzpienia elektrozaworu twardnieje i dobrze nie uszczelnia.

Rozebrałem zawór parownika, gumka nie była w najgorszym stanie, ale nie było możliwości jej odwrócić tak jak gdzieś indziej przeczytałem. Rozciagnałem delikatnie sprężynę dociskającą i wyczyściłem uszczelkę z "nagaru". Nic to nie dało, odkręciłem zawór przy butli, odpalił ładnie na benzynie. Przyjechałem się, rozgrzalem i przelaczylem na gaz, ale po zgaszeniu i odczekaniu to samo. Długo kręci i w końcu odpala, bez znaczenia jest czas oczekiwania, nawet po nocy jest to samo. Założyłem parownik od znajomego BRC, który miał założony w poprzednim samochodzie i był sprawny. Ale nic to nie zmieniło. Dziwna sytuacja żeby znów zawór przy parowniku nie trzymał. Może jest inna przyczyna? Świece nowe, ale nic nie robiłem z elektrodą a gdzieś tam pisali, żeby przygiąć do jakiejś wartości. Może to mieć wpływ? Przeniosę temat lub podepnę do innego bo gaśnie normalnie to nie będę robił offtopu.

A spróbuj odłączyć po jeździe klemę minus akumulatora na co najmniej pół godziny i wtedy zobaczyć jak auto odpali na benzynie. Inną przyczyną może być rozjechanie korekty mieszanki w sterowniku benzynowym podczas jazdy na gazie.