Prosta, łatwa robota. Zużyte łączniki hałasują, głucho stukają na nierównościach (droga typu kostka).
Innym typowym źródłem hałasów z przodu Grande są też poduszki amortyzatorów (dalej drążki kierownicze i wahacze).
Stabilizator ma też "gumy", mocowania do belki przedniej, ale tu jeszcze wyglądały OK, na razie nie ruszam.

Zużyte łączniki dają się poruszyć ręcznie, nawet zamontowane w pojeździe (a wymontowane tym bardziej). Na przeglądzie technicznym powinno to też wyjść (diagnosta powinien zauważyć/wyczuć).

Nowe elementy są bardzo sztywne, ciasne na przegubie, ciężko jest poruszyć. Prawidłowo (tak ma być).

Do wymiany wystarczą podstawowe narzędzia, typu klucze płaskie (17) albo "imbusy" (5).
Mogą być też inne wykonania (że gwintowany trzpień trzyma się małym kluczykiem płaskim itp.).
Gwint był M10, skok chyba normalny (nie drobnozwojny), chociaż nie mierzyłem.
Do najtańszych łączników z Allegro niestety dorzucono mi złe nakrętki (za drobny skok). Uważać (nie wkręcać na chama).


Stabilizator jest trochę napięty, naciągnięty, trzeba mieć cokolwiek w roli dźwigni (łom, rurka), aby wyjąć stary łącznik i wstawić nowy. Pozycja montażu, położenie/obciążenie zawieszenia jest tu nieistotne (w odróżnieniu od pozostałych elementów w zawieszeniu, typu wahacze, tuleje belki tylnej - te można by zerwać po nieprawidłowym montażu). Zapamiętać tylko jak są zwrócone końcówki łączników (w którą stronę "patrzy" gwint na górze przy "amorze" i na dole przy stabilizatorze).
U mnie z jednej strony samochodu były podkładki pod nakrętkami łącznika, z drugiej nie. Czy są potrzebne i czy były fabrycznie montowane nie wiem, ale dałem z obu stron pojazdu. Róbcie jak uważacie, byle konsekwentnie i symetrycznie (z obu stron samochodu tak samo).


Stare łączniki złapały wodę, mimo, że osłonki są całe i zdrowe. Widać jeszcze trochę świeżego smaru (jasno żółty) oraz rdzawą "emulsję" (brązowa maź).


Po wymianie jest poprawa, jest dużo ciszej z przodu. A wydaje się, że to taki mały niepozorny element...

Czy prawy łącznik stabilizatora różni się od lewego? .
Czy można je stosować dowolnie na prawą lub lewą stronę ? Bo czeka mine wymiana a zamawiam z internetu
.

Nie ma różnicy. Są takie same.

ok

[ Dodano: 21 Maj 2019, 20:46 ]

pmx007p1, U Mnie były podkładki pod nakrętkami łączników z obu stron .

"Eksperyment" nie udany. Znaczy celowe wstawienie najtańszych możliwych łączników. Po roku (niecałym) popękane gumy.
Ale przeguby dobre, ciasne jeszcze (prawidłowo). Chociaż prawie sucho.
Stąd dobra metoda u wielu mechaników, aby do nowych elementów tego typu (łączniki, końcówki drążków kierowniczych, sworznie wahacza) zawsze dodawać własnego smaru, bo fabryka często żałuje.
Stare łączniki miały w 100% dobre gumy, można przełożyć (pasowały, chociaż inna firma). Nawalić smaru (tu nie ma, że "za dużo").

Co do rozmiarów narzędzi, to spotyka się też 16 mm (spłaszczenia na klucz płaski, ale nakrętki chyba też), nie 17. Tyle w temacie.

Wymiary nakrętek wynoszą 16 lub 17 mm. Ze spłaszczeniami pod klucz na przegubie lub bez.
Najlepiej takie rzeczy demontować udarem, nie męczyć się żadnymi kluczami płaskimi (a ten imbusik 5 jest bezużyteczny).

Oprócz łączników do wymiany będą też kiedyś gumy stabilizatora (to czuć, gdy są zużyte, ręcznie można szarpać i widać/czuć luz). Operacja też dość łatwa. Na kilka dni przed planowaną robotą, skrapiamy gwinty mocowań dowolnym penetrantem (większość takich środków na prawdę działa, ALE tylko gdy mają dużo czasu, godziny, a najlepiej dni). Gwinty wystają od góry belki przedniej.

Mocowania natomiast odkręca się od dołu (w belce/wózku są otwory). Potrzebne długie nasadki (lub przedłużka) 13 mm.

Zdemontowane mocowanie (jedno z 2). Może być taka korozja, że będzie sprawiać wrażenie "nierozbieralnego" (że gumy się "nie da" wyjąć).

Gumy powinny mieć nacięcia (bywają w różnych miejscach, która opcja "lepsza", nie wiem), aby można było w ogóle je nałożyć na stabilizator (końce są spłaszczone, gumy nie rozciętej nie nałożysz - w handlu trafiają się czasem takie elementy i to montujący ma sobie dokonać cięcia, jest taki zwyczaj).

Nowa guma może (powinna) być bardzo ciasna, aż będzie problem z montażem. Trzeba sobie pomóc i ewentualnie wpychać gumę w mocowanie, jeśli będzie się "wylewała" za krawędzie. Do tego jest stara sztuczka montażowa, czyli tymczasowe użycie dłuższych śrub (aby w ogóle złapać mocowanie i wstępnie "wprasować" gumę na pozycję).

Mnie się trafiły bodajże TRW i nie miały wycięcia na klucz płaski jedynie w gwincie miały wpust na imbusa, a stare potraktowałem kluczem udarowym. Te imbusy przydają się podczas montażu ja gwinty i wpust zabezpieczyłem warstewką smaru grafitowego aby za jakiś czas nie mordować się z rdzą.

U mnie oryginalne uchwyty są złączone - górna część mocowania wchodzi w otwory dolnej i na wylocie jest wygięta, trzeba się sporo nagimnastykować żeby je rozłączyć. Nie wiem czy nie łatwiej byłoby zebrać to wygięcie wiertłem, wtedy powinno się rozłączyć bez problemu.

Na Fejsie też się męczą z prostą rzeczą. Pokażcie fotki tej innej wersji, jaki "problem" tam jest. Oraz jakie silniki (Diesle mają inny stabilizator?).
Bo to, że coś koroduje i jest ciężko rozpołowić, to całkowicie normalne (witamy w mechanice pojazdowej i nie tylko)...
Poza tym jak gumy są do wymiany, czyli zużyte, to są chyba luźne (i z pręta powinny się dać wyszarpać, a dalej działasz na stole warsztatowym), ale ja się nie znam (to tylko forum, wiedza wirtualna).

Problemy przy takich prostych pracach, to też dobra nauka (każdy od czegoś zaczynał). Także nie poddawać się (nie ma że "nie mogę" czegoś wymontować, inni jakoś mogą).

Chodzi o to że górna i dolna część wspornika nie jest łączona na płasko jak zazwyczaj, tylko w górnej części jest tuleja która wchodzi w otwór w dolnej części i na wylocie jest odgięta w kielichu.

OK. W wykonaniu pewnych części mogą być różnice, inna wersja, wariant. Coś tam wprasowane, zgrzane, rozwalcowane itp., itd. Normalne.
Więc wrzuć ktoś fotkę tego (będzie ogarnięte "dla potomnych"). Plus instrukcja (jak to rozłożyć, że np. trzeba wiercić itp.?).

Allegro..............[ Dodano: 22 Maj 2024, 00:05 ]

Takie coś, czy inne? Fotki z Alledrogo.

Tak wygląda "nierozbieralne" mocowanie.
Szukałem wózka zawieszenia i przy okazji widziałem na żywo kilka drążków stabilizatora i każdy z nich miał właśnie to mocowanie. Najprawdopodobniej to był jedyny wariant (tym bardziej, że takie mocowanie jest nie do kupienia - oryginalnie stabilizator z mocowaniem i gumami występuje jako jeden element, a z zamienników można kupić same gumy, ale nie udało mi się znaleźć mocowań). Tak że jeśli ktoś ma "rozbieralne" mocowanie, to widocznie ktoś już wcześniej wymieniał gumy.
Żeby "rozebrać" to mocowanie trzeba rozwiercić te tuleje wiertłem 12 mm (porada znaleziona na forum Corsy). Wiercimy powoli, bo wystarczy tylko trochę tej tulei zebrać i już mocowanie jest w dwóch częściach. Jeśli mamy wyciągnięty stabilizator to jest to szybkie i łatwe. Trochę gorzej jest z tym gdy mamy stabilizator na samochodzie, ale też da się zrobić.

Super. Na Facebooku widziałem takie tematy, też najpierw pytają, później biorą wiertarkę i już jest rozbieralne.

Szkoda, że takie rzeczy zajmują nam 18-19 lat istnienia modelu. Trochę za późno. Ustalenie rozmiaru gwintu spustu chłodnicy też tyle trwało na przykład.
W takim tempie, to rozrządy i zmienne fazy w benzyniakach będą wyjaśnione na 100% na 20-lecie, słabe sprzęgła/dociski, regeneracja belek przód/tył na 25 rocznicę, pompy/serwa i poważne remonty blacharskie na 30-stkę, programowanie ECU w domu ("immo off/virgin") na 35 urodziny Grande. Na czterdziestkę 1,4 8V dostanie Brazylijskie ECU i będzie miał 85-88 koni.

Coś towarzystwo zmulone. Na przykład użytkownicy Diesli - gdzie są poradniki z rozrządu, wtrysków, turbo, EGR, DPF?