Potraktujcie ten temat jako badanie potencjalnego rynku.

Uściślając pytanie w ankiecie:
- o ile więcej byłbyś(byłabyś) gotów wydać na zakup używanego auta, gdybyś miał gwarancję, że będzie to auto w 100% sprawne (wymienione wszystkie części w tym rozrząd, oraz płyny, idealny lakier, zero rdzy, zero koniecznego wkładu finansowego po zakupie) z gwarancją mechaniczną np na rok lub 50tys km.

Dodam, że chodzi raczej o starcze auta, np poniżej 2000 roku.

[ Dodano: 28 Maj 2012 14:24 ]

Będę też wdzięczny za komentarze ile i dlaczego

Zaznaczyłem do 50% wg kryteriów, czyli auta poniżej 2000 roku. W takim wypadku przykładowo HGT z 1999 roku zamiast kosztować, dajmy na to 8,500zł kosztowało by 12,750zł. Jak dla mnie piękna sprawa mieć starszy, dobrze wyposażony, sprawdzony i z gwarancją samochód w tak w sumie śmiesznej cenie. Ciekawe tylko gdzie tak dobrze by mogło być, bo na pewno nie w Polsce gdzie większość ludzi kupuje najtańsze samochody na rynku i potem narzekają że sklejany z trzech i co chwile się sypie, a nawet nie pofatygują się na stację diagnostyczną przed zakupem bo to za dużo kosztuje.

Zaznaczyłem do 1/4 ceny, dlaczego? Własny przykład, w 20tys km dołożyłem do samochodu kupionego za 11,5tys zł z pewnego źródła (czyt. rodziny) ok 1600zł na usunięcie usterek, naprawiając auto po taniości, co daje ok. 80zł/miesiąc czyli mw. jedno tankowanie do pełna w miesiącu. Pomimo naprawy nadal nie wiadomo czy jutro nie padnie to, a może tamto, jak to zwykle z używką bywa. Gwarancja daje tu pewne zabezpieczenie przed władowaniem się w duże koszta i pewny "spokój ducha".

Z resztą przy zakupie nowego samochodu producenci proponują podobne opcje, typu przedłużenie gwarancji, np. o kolejne dwa lata za circa 2500zł, przy przeglądach gwarancyjnych co 2lata, co de facto opłaca się bardziej niż np. "darmowa" gwanancja na 7lat u pewnego producenta.

Ok, w takim razie pytanie pomocnicze:
Czy np za punto mk I czy inne autko, które teoretycznie można nabyć za 2-2,5tys zł w stanie kiepskim, bylibyście skłonni dać ok. 5-6tys zł, gdyby spełniało wymienione wyżej warunki? (idealna blacha i lakier, wymienione wszystko co trzeba na dobrej jakości częściach).

Ja bym dał.

6 tys. za ELX w stanie wychuchanym, bez żadnego wkładu finansowego + gwarancja. No czego chcieć więcej.
Swoje kupiłem za 2,800, już zainwestowałem powyższe "50%" a do stanu bdb jeszcze daaaaaaaleko. (Co najmniej 100% wartości). Czyli logika podpowiada, że lepiej wydać raz, a porządnie
Z tym, że komu w tym kraju by się to opłacało robić...

jakoś w Polsce nie byłbym skłonny uwierzyć ze ktoś przed sprzedażą to wszystko zrobił. Nestety ale powszechność oszustw skłania mnie do tego że robiłbym to wszystko sam.
Zaznaczyłem 25% bo swoje GP też "przepłaciłem", Croma też finalnie wyszła mniej więcej równo lub drożej od rynkowej w Polsce ale przynajmniej wiem jak wyglądała jak przekraczała granice
Jeśli moga o starszych samochodach, to faktycznie mozna i 50% dołożyć bo ceny są niższe i 50% z 2-3 tyś to co innego niż 50% z 30-40 tyś zł

Dobra logistyka i wszystko się da
Kwestia tylko ilu było by na coś takiego chętnych, ale widzę, że nie jest najgorzej z odbiorem. Inna sprawa czy takie deklaracje by się przełożyły na zakup.
Pożyjemy zobaczymy

[ Dodano: 28 Maj 2012 15:30 ]


Zakładamy, że faktycznie było by to wszystko zrobione i udokumentowane fakturami na części + np fotkami z przebiegu prac.

Stax zobacz ile książek serwisowych można kupić, program do pisania faktur też za 30zł kupisz

kox, no ok, ale ja mówię, że zakładamy, że wszystko było by naprawdę zgodne z opisem.
Wiadomo, że nie każdy uwierzy itd, ale to na razie zostawmy.

jeśli faktycznie wszystko jest na tip top to można przeplacić

Bez problemu dałbym 6k za dobrego kropa
Po co mam kupić za 3000zł i włożyć w niego drugie tyle+masa czasu i nerwów żeby doprowadzić auto do odpowiedniego stanu

Tylko pojawia się kilka "ale", po pierwsze zaufanie klienta, po drugie sposób sprawdzenia samochodu, bo nie eksploatując go nie jesteśmy w stanie sprawdzić wszystkiego, wiec pojawia się spore ryzyko takiej firmy skupującej i odsprzedającej samochody z gwarancją.

w Zabrzu i Gliwicach są salony "Roczne z gwarancją" więc jeśli w przypadku takich aut ryzyko jest niewielkie, tak w przypadku kilku lub nastoletniego auta to juz jest spore

Jeśli coś jest zużyte i wymaga wymiany to w 99% wypadków da się zdiagnozować imho.
Kwestia ludzi, którzy się tym będą zajmować.

[ Dodano: 28 Maj 2012 16:21 ]


Heh, przy "rocznych" ryzyko jest żadne, bo gwarancja jest jeszcze od producenta, więc sprzedający nie ponosi żadnego ryzyka.

moim zdaniem jeśli myślisz o czyms takim, wex pod uwage wąską specjalizację. Jedna marka, jedem model.
Nawet nie wiedziałem że w Zabrzu jest koleś który tylko Turanami handluje, a ponoć w całej polsce jest znany

Masz trochę racji, ale raczej nie myślę o czymś tak wąskim tzn na pewno nie tylko jeden model.

Np. silnik zalany jakims motodoktorem etc, przy zakupie jeździ OK, oleju nie bierze, a dopiero po wymianie oleju i eksploatacji jakis czas wyjdzie wszystko na wierzch. I tu jest kłopot, bo jesli taka firma kupi takie auto i następnie odsprzeda, to powinna naprawić je w ramach gwarancji, a koszt remontu liczymy już w tysiącach, w przypadku niektórych marek/modeli. Wiadomo, że koszt można by zmniejszyć mając własne zaplecze, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy.

buladag, masz rację, chociaż to skrajności. No i takiego motodoktora też da się "wyczuć"
Kwestia sprawdzenia auta przed zakupem.

Ciężko znaleźć starsze auto w bardzo dobrym stanie technicznym. Gdybym takie miał kupić i wiedział na 100% że jego stan techniczny jest bardzo dobry, to zapłaciłby cenę o 25% większą, niż wartość rynkowa tego samochodu
Teoretycznie jak ktoś kupuje dla siebie auto na dłużej i trafi mu się bardzo fajny egzemplarz - to warto dopłacić.
Problem jest tylko jeden - kolizja/wypadek nie z naszej winy. Wtedy ubezpieczyciel w ramach OC orzeknie szkodę całkowitą, wypłacając nam tylko ok. 60% wartości rynkowej auta, a pozostałość ("wrak") każe sobie sprzedać za 40% wartości rynkowej. Niestety, wartość rynkową aut w Polsce ubezpieczyciele biorą z tabeli np. Eurotax, a tam te wartości są znacznie zaniżone (tak, jakby w naszym kraju były ogólnie samochody po kolizjach, źle naprawione i w kiepskim stanie technicznym). Więc w praktyce, jak ktoś będzie miał pecha (np. kolizję) - to znacznie straci finansowo (kupując drożej auto).
Przykładowo podaję ceny/wartość Punto II 1,2 8V 60KM Actual - według ubezpieczycieli (Eurotax):
> z 2003r. - 8400 zł,
> z 2004r. - 9500 zł,
> z 2005r. - 10600 zł,
> z 2006r. - 11700 zł.
Ciekawe gdzie w realu za takie ceny można kupić takie auta (w praktyce, w ogłoszeniach sprzedaży, ich ceny są o wiele wyższe, ale ubezpieczyciela to nie interesuje i już jesteśmy stratni finansowo ).

Heh, no na to nic nie poradzi. Jak komuś skasują nowiutkie auto parę dni po wyjeździe z salonu, to dopiero jest w plecy.

Co jest w plecy? Nic nie jesy w plecy, bo dobre ubezpieczenia maja przez pierwszy rok brak utraty wartosci pojazdu, a przez zdaje sie pol roku wyplate 100% wartosci przy calce.

Mniejsza z tym, nie o ubezpieczeniu temat

Ja bym dopłacił za dobrze utrzymane auto (zresztą zrobiłem to dziś )
Ale pozwól że się wypowiem w kwestiach zarobkowych takiego przedsięwzięcia (moje czysto subiektywne przemyślenia).
Przykładowo kupujesz PI za dajmy na to 4 tys. stan +/- dobry, żeby doprowadzić go do stanu za który ręczysz gwarancją musisz wymienić trochę klamotów, dajmy na to wkładasz w auto 1 tys. Czyli mamy już 5k. Wystawiasz do sprzedaży za 6k. (te zakładane 50% więcej ceny rynkowej). Przychodzi klient, kupuje takie wychuchane Punto. Jeździ pół roku i pada mu jakaś droga część, (od razu mówię że ja się nie znam i wymyślam), np. maglownica która kosztuje 500zł. Czyli Twój zarobek kurczy się do 5 stówek, damy na to że padną mu jeszcze jakieś dwie pierdoły za dajmy na to 100zł, czyli zostaje nam 300zł + siedzenie i trzęsienie się czy nic się nie sypnie i nie będziesz musiał dokładać do interesu. Bo nie oszukujmy się w ponad 10 letnim aucie może wysypać się wszystko bez wcześniejszych oznak, a jeśli nawet posypią się głupoty to i tak nasz zarobek maleje. Wg. mojej skromnej osoby za duże ryzyko i nakład czasu a za mały zarobek. A stworzenie takiego biznesu to spory wydatek bo jakieś pomieszczenie, mechanicy, narzędzia etc. Bez tej gwarancji miało by to sens.T ylko przy starych autach zarobek zbyt mały, przy jakiś 5 latkach bardziej opłacalne bo większe zyski, ale na takie cuda wpadły dawno Autoryzowane Salony.

Ale życzę powodzenia, bo czasami takie pomysły wypalają.

Ja mam troszkę inne założenia. Kupić auto taniej, ale upolować z blachą w dobrym stanie, bo to jest najgorsze do ogarnięcia. Potem dołożyć tyle ile trzeba na mechanikę, żeby być na 99% pewnym, że nic się nie sypnie. Potem sprzedać tak, żeby być 1-1,5k do przodu na czysto.
Taką mam wizję przynajmniej, chociaż to nie wszystko jeszcze
Na razie zbieram fundusze, mam nadzieję, że w przyszłym roku uda się zacząć, bo widzę, że chyba będzie w tym sens.

Blacha to akurat najtańsza rzecz do zrobienia.