jadę sobie na dystansie około 100 km, ładna równa droga pusto - średnio lece 100kmh
wszystko pięknie. Ale warunki pogodowe - mróz około -10, duży wiatr.
Dojezdzam do domu, parkuje w garażu i wszystko cacy. Następnego dnia
wieczorem wyjezdzam i przy 80 kmh na najmniejszej minimalnej nierównosci
przód auta skacze jak szalony ( małe ale częste drgania w górę i w dół ) Zatrzymuje samochód, sprawdzam opony ok, amortyzatory ok. Jade dalej i znów to samo. KOlejny dzień i wszystko raczej ok ( z tym, że jechałem najszybciej 50 kmh bo bardzo ślisko ) nie wiem co to, znajomy kumpel oglądał auto i mówi ze ok wszystko ( podwozie ) o amorkach też mówi że ok
dodam jeszcze tylko, że po tej trasie stukilometrowej wjezdzajac do garażu najechałem lekko na cegłe ( ale minimalnie przy 10kmh ) ale cegła raczej większa z tym ze oponie nic sie nie stało. Ta cegła to wlasciwie może byc jedyna przyczyna sytuacji albo pogoda na tej stukilometrowej trasie zimno i wiało to może amorek przymarzł czy coś.
co sądzicie?? dzieki za odp.