Panowie niestety wczoraj o godzinie 16.30 mój ukochany GP został skatowany gradem wielkości piłeczki pingpongowej, straty są ogromne mam obite wszystkie elementy, oprócz 3 drzwi, jestem po wizycie w ASO aby usunąć szkodę w mym samochodzie , prawdopodobnie będzie wymagał wymiany dach na nowy, zbyt dużo wgnieceń no i klapa tylna i pokrywa silnika nadkola są do uratowania , najgorzej to słupki ciągnące się przy dachu , mówili mi że będą wyciągane bo to lekkie wgniecenia, na chwilę obecną mam czekać na powiadomienie telefoniczno o wyznaczeniu terminu przyjęcia samochodu do naprawy, rano po godzinie 7.00 byłem 4 a za nie długą chwilę były dziesiątki poszkodowanych właścicieli swych ukochanych autek, mówię wam byście widzieli jak wyglądały auta w naszych stronach jest to nie do opisania całe setki samochodów zdemolowanych, nowych salonowych i komisowych, to tyle co chciałem się z wami podzielić po wczorajszym dniu.

Niefajnie, naprawdę współczuję

niestety boli, to już nie nowe auto jak dla mnie po tym zdarzeniu, ma zaledwie 8 miesięcy
http://www.youtube.com/watch?v=Aongfdga ... ture=email na żywo

Współczuję. Mam nadzieję jednak że jakoś szybko doprowadzą Twoje autko do normalnego stanu.

W chwili obecnej jestem już z normalnym pulsem, ale mam obawy jak będę go odbierał po naprawie bo zapewne poświęcę z 30 minut na wszystko, bo z tego co wiem wnętrze będę miał rozbierane do zera, tego nie lubię i zapewne każdy z was nie chciałby tego w swym autku mieć robione.

Ładnie was tam zasypało.

w Redzie pewien właściciel szklarń stracił wszystko a elewacje budynków wyglądają jak po spadających meteorytach, dziś jechałem przez te miasto to jeszcze leży w rowie metr tego gradu, dziw że jeszcze się nie roztopił.

Fachowość pracy serwisu poznasz niestety dopiero na dziurach jak usłyszysz lub nie stuki elementów wnętrza.

szkoda autka, mam nadzieję, że naprawa bedzie dobra, podobno są zakłady które wyciągają wgniecenia po gradzie interesowałeś się tym, mój Punciak gdy jeszcze padał drobny grad szybko trafił pod dach, jedyne straty to poniszczone kwiaty i zbita szyba w domu dużymi ostrymi kulami, a ja jestem z pod Lęborka, u was w Wejherowie tego gradu było jeszcze wiecej

Masz szczęście kolego, mnie obudziły wpadające kule na podłogę mego mieszkania, akurat spałem.
A propos salonu Fiata w Wejherowie który jest oddalony niecały kilometr od mego bloku, tam jak się przeszedłem to nówki na składzie miały wszystkie bicia.

Spytaj ubezpieczyciela czy możesz oddać samochód do speca od wyciągania wgnieceń bez lakierowania i czy w tym przypadku TU się z nim rozliczy. Jeśli nie ma odprysków i pęknięć lakieru wg mnie dużo lepszym wyjściem jest oddanie samochodu do takiego magika niż do ASO, które wgniecenia wyciągnie (przyspawanie pręta i wyciąganie), wyklepie, zaszpachluje i polakieruje.

Mieszkam 30 km od Weja, nie tak daleko jak to się działo współczuje naprawdę nowe autko

Ja bym spróbował takiego czegoś poszukać bo jeśli to by sie udało to nie ma praktycznie sladu po naprawie i nie tracisz nic przez to ze autko było lakierowane

Na promocji rozejdą się jak ciepłe bułki, oczywiście po naprawie

MARINESKU szczerze współczuje ci kolego , u mnie w Gdańsku to tylko ulewa , taka że w evo wycieraczki nie dawały rady zbierać i zaczęły przeskakiwać , ale widziałem jakie chmury zbierają się nad Gdynią i darłem przez miasto do domku .
Oby wszystko Ci dobrze naprawili .

co jak co ale ja bym wziął kołdrę i leciał z nią do auta jakby takimi bombami dawać zaczęło

ja bym sie sam położył na dachu

dach i szyba przednia a resztę się wyciągnie... Maska ma chyba nieco grubszą blachę chociaż nie wiem Przy PI po takim kuku przy AC może być szkoda całkowita

[ Dodano: 23 Sie 2010 23:09 ]
no i przy wymianie dachu kątówka i jazda Nie chciałbym dachu wymieniać czy tylnego błotnika

Raczej nie ma, sam mam na masce dwa wgniotki od szyszek, nie mówiąc już o tym jakby to wyglądało gdyby auto zbombardował grad.

Najgorsze są miejsca gdzie blacha jest usztywniana (np. w miejscach gdzie idzie rusztowanie pod maską), jak w takie miejsce coś pyknie to zostanie ślad, bo na czymś miękkim (np. pomiędzy usztywnieniami na masce) taka blacha zawsze trochę zamortyzuje uderzenie. Ale wiadomo, przy takich wielkich kulach lodu jakie leciały w Wejherowie nie ma to praktycznie żadnego znaczenia.

Szczerze współczuje bo nowe auto a już niestety będzie naprawiane czyli nie będzie jak nowe. Musisz liczyć się z tym, że w miejscach gdzie cokolwiek będzie spawane za jakiś czas/parę lat wyskoczy ruda, a lakierowanie ręczne nigdy nie będzie takie jak w fabryce.

Najgorsze są miejsca w których poszycia nie da się wymienić "bezinwazyjnie" czyli dach, tylne nadkola etc. Reszta to mały problem, odkręca się kilka śrub i wymienia cały element na nowy.

Na Twoim miejscu naprawiłbym to auto i przemyślał kwestię sprzedaży go i kupna nowego.

Ja dziś auto schowałem do garażu a ojcu kazałem koce przygotować do nakrycia auta w razie W.
dostałem telefon od kumpla z lotniska a oni z wydziału zarządzania kryzysowego że jest wielkie prawdopodobieństwo gradu.
ogólnie polecam śledzić strone IMGW,max 2 min dziennie a może wam uratować dobytek


a jak to jest w PII u Ciebie bo w p1 nie ma wykręcanego dachu a w GP juz jest i nie trzeba jechać kantówka aby wymienić dach.
poza tym jak dach jest nie rozkręcany to się go nie wymienia, bo naruszasz element konstrukcyjny auta. czy tak nie jest??

tak jak w PI i tylne błotniki też



to tyle dobrze

rozwierca sie zgrzewy w miejscach technologicznych i sie same poszycie wymienia A reszta jest na masę uszczelniajacą przyklejona.

tak samo wymienia sie cokolwiek... ćwiartke też wymienisz na rozwiercanie tylko ja bym z wymieniana cwiarą bał sie jeździc.

O w mordę Rzeczywiście trzeba mieć pierzynę w zapasie
Co do naprawy autka, w ASO wszystko jest możliwe, niestety...

przy takiej robocie jak przy każdej blacharskiej uważam, że trzeba robić nalot im codziennie... bo mietek z warsztatu może sie nie pierniczyć, utnie słupki, cabrio zrobi i dospawa z innego

Ja tam jak mojego robiłem to codziennie nalot mieli w różnych godzinach

Panowie z tego co wiem będę miał wymieniony dach, będzie on rozwiercany w miejscach technologicznych (w miejscu uszczelki wzdłuż dachu po obu stronach), reszta to odkręcane i nowe elementy zakładane tylko słupki będą wyciągane są dosłownie leciuteńko opukane ale jest tego mało może z 6-7 jak naliczyłem, trzeba się dobrze przyjrzeć aby je znaleźć, nie mam wyboru gdzie robić bo jestem w Benefi ubezpieczony, no i chcę odzyskać gwarancję blacharską, bo jak coś spartaczą to będą robić przez 8 lat, no i na wymianę pójdę za parę lat i nie fikną mi że cośik jest, będę miał papiery i dokumentację w ich siedzibie , nie chcę ich chwalić ale mam znajomego co robił 9 lat temu uno i po dzień dzisiejszy nie ma śladów korozji lub czegoś niepokojącego, a wiecie że ten model to padaka na rdzę miął cały bok zrywany i dach nowy , więc tylko liczyć że ja coś nie znajdę przy odbiorze a nie omieszkam wglądu do dokumentacji co zostało na nowe a co nie i proces usunięcia szkody przestudiuję.

ipIV napisał
[ Dodano: 23 Sie 2010 23:09 ]
no i przy wymianie dachu kątówka i jazda Nie chciałbym dachu wymieniać czy tylnego błotnika [/quote]

właśnie wolę mieć dach wymieniony na nowy bo ingerencja jest na zgrzewach i tak jest tam walone fabrycznie po ocynku nie ma rady na te miejsca , co do tylnych nadkoli dzięki bogu są caluśkie i nie pogięte, więc reszta to odkręcanie i wymienianie, pozdrawiam kolegów forumowiczów.

MARINESKU współczuję.
Praktycznie nowy samochód i takie straty. Żeby tylko wszystko dobrze poskładali.

Dla mnie grad to zmora o której prawie zawsze myślę latem. Zawsze staram się wozić w bagażniku jakiś koc, ręcznik, karimatę.