Witam, ostatnio miałem problemy z kropkiem ssał płyn chłodniczy jak smok.
Z racji iż musiałem nim pilnie wyjechać nalałem wody i oczywiście zapomniałem spuścić.

Suma sumarum w układzie zostało około 1L wody, która oczywiście zamarzła prze temperaturze (-13).
I tu pojawiają się pytania czy mogę być pewny iż blok silnika, chłodnica do wymiany?
Co do nagrzewnicy właśnie jestem w trakcie jej wymiany ale nie było tam lodu, czyli woda tam raczej nie doszła.

I kolejne pytanko jak to cholerstwo teraz odmrozić? Wiem że najlepiej wstawić do garażu z dodatnią temperatura i niech se postoi z 3 dni, ale raczej takiej możliwości mieć nie będę.
Więc co mi pozostało? Dolewać systematycznie ciepłej wody do zbiorniczka? Czy nie?
Może ogrzewać go jakimiś dmuchawami, farelkami?


Z góry dziękuje za wszystkie odpowiedzi.
Pozdro

Ja bym spróbował tego rozwiązania, jeśli masz taką możliwość.

Chyba tak zrobię bo nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Dodam że samochodzik stał sobie tak ze 3 dni. Ale gdy już zamarznie woda to chyba już dalej nie zamarza

Przy odrobinie szczęścia może nawet nic się nie stało, tzn najbardziej narażone były kanały w chłodnicy i ona może już być nieszczelna.
Podgrzej to zobaczysz.

Farelka 2000W, przykryć przód plandeką albo jakimiś szmatami, aby zminimalizować straty ciepła, wolny bieg i w dzień powinno odmrozić. Tylko ustaw ją tak, żeby nie kapała na nią wilgoć bo może być nieciekawie