Witam , ogólenie w zbiorniczku jest ok , zażają się wycieki z pod korka ,jest z jednej stronyu oskrobany i w pewnym momencie się przekręća na nowej chlodnicy na starej trzymał idealnie.
Dzisiaj zajrzałem i było płynu na minium czyli czas na dolewke i odpowietrzenie.
Gdy odkręciłem korem to maly kawałek tego błota coś jak popiół zalany wodą , może szary smar , jednek kawąlek na korku zbiorniczka drugą kólke wyłowiłem ze środku byla dość duża , po roztarciu pacem okażło sięże to napeno olej jak by zagotowany, dośc gęsto uformowana kółka, widoczne na foto.
Teraz sie zastanawiam i czy to walnięta uszczelka pod głowica ,
1- na korku oleju i pod pokrywą zaworów żadego śladu nalotu
2- olej świeży brązowituki , stan nie wzrasta ani nie ubywa wiećej niż zwykle
3 stan w zbiorniczku nie wzrasta , czasami coś zgubi nieszczelnym korkiem
4 żanych problemów z jazdą czy silnikiem
5 płyn świeży - nowa chłodnica
auto pracuje na lpg , skąd to się wzieło , i jakie są ,, domowe " sposoby sprawdzenia czy to UPG

Przerabiałem w zasadzie identyczną sytuację, więc może pomogę.

Też znalazłem kiedyś taki badziew w zbiorniczku chłodnicy - pierwsza myśl to oczywiście UPG. Jeżeli jest przedmuch olej->woda, to rzadko się zdarza, żeby nawet kropla płynu nie poleciała do oleju (a wiele go nie potrzeba, żeby zrobić cappucino z oliwy), ale zdarzyć się może. U mnie była o tyle specyficzna sytuacja, że kiedy wytężyłem pamięć i sięgnąłem do czasów, kiedy wiedziałem, że samochód ma 4 koła i nic więcej , wsypałem taki szajs - uszczelniacz chłodnicy, taki proszek/granulki. To g***o, po porządnym przegryzieniu się w układzie, robi dokładnie takie "masło" jak u Ciebie.

Pomyśl, czy Ty (a może poprzedni właściciel) nie użyłeś czegoś takiego kiedyś - u mnie to wyszło po 3 latach od użycia . Finalnie, jak niedawno ściągałem głowicę, okazało się, że uszczelka była O.K. - tylko te proszek narobił bałaganu. A ciężko to wypłukać potem jak cholera.

[ Dodano: 08 Sie 2012 12:23 ]

P.S. Moja sugestia, to weź ze 2-3 razy przepłucz układ wodą, tylko tak uczciwie - do pełnego otwarcia termostatu, z odpowietrzeniem itd. Zdziwisz się, jaki "żur" poleci . Potem zalej płynem i obserwuj co się dzieje.

Do tej wody warto by było dodać coś czyszczącego
Ja jak wymieniałem nagrzewnicę to przelewałem układ wodą z płynem do szyb trochę się pieniło.

Ja, jak płukałem układ, to z pierwszą porcją wody wlałem jakiś wynalazek do płukania Prestone'a - chyba "Flush" się to nazywało. Czyści dobrze, tak popuściło syfy, że musiałem chłodnicę wymienić . Co nie zmienia postaci rzeczy, że przepuściłem przez układ siedem 5 litrowych baniek wody demineralizowanej i nadal woda nie była idealnie czysta . Najwięcej syfu musi siedzieć w głowicy, bo po zmianie jest czyściutko - można pić .

Możesz mieć rację , też o tym myślałem, bo jak go kupiłem to miał chlodznice silikonem poklejona i wsypalem na początku roku ten proszek z reala i możliwe że to będzie to , a co do plukania woda to czytałem że nie warto bo silnik dostaje po tylku powstaje kamień i początki rdzy więc wolę płynem do chłodnicy przepukac akurat mam banke w garazu

No to już masz odpowiedź - więcej tego syfu nie używaj . Tzn. to nie wyklucza w 100% UPG, ale jest duże prawdopodobieństwo, że to to.

A co do płukania - ja miałem na myśli wodę demineralizowaną . Tzn. jeżeli chcesz płukać płynem, to OK, tylko nie licz, że po jednym płukaniu będzie już dobrze. Post wcześniej pisałem, że puściłem przez układ siedem kanistrów i nadal nie było tak, jak być powinno. 7x35-40 zł... no ładna suma się robi .

W piątek przepukam cały układ kilka razy , kusi mnie ten środek do czyszczenia ale niechcialbym zasyfic nowej chłodnicy , zrobię to woda destylowana.

[ Dodano: 08 Sie 2012 15:12 ]

A płyn do chłodnicy 5L taki niebieski jest za 23zł to nie tak drogo :p

Przecież możesz ominąć chłodnicę, zaciśniesz wlot i wylot węża uprzednio odkręcając od chłodnicy i wypłuczesz tylko blok i nagrzewnicę + węże.

Płynem do czyszczenia na pewno nic nie zasyfisz, jedyne ryzyko, to że jeżeli masz już jakieś nieszczelności w układzie, a są przytkane brudem, to teraz mogą popuścić. No ale podobne ryzyko jest też przy płukaniu czymkolwiek, tylko mniejsze... .
Mi strzeliła chłodnica po siódmym kanistrze, a krótko potem sylikon na pompie wody - to może dziwnie zabrzmi, ale ja się akurat ucieszyłem - jeżeli coś jest nie tak, lubię o tym wiedzieć .

Jeżeli chodzi o płyn, to jeśli mam być szczery, to nie lałbym wynalazków marki "tesco" bądź "real" . Płynu nie zmienia się znowu tak często, więc można zainwestować te 40 zł np. Prestone'a. Ale to Twój wybór, ja tylko napisałem, co o tym sądze .

A 23 zł to faktycznie nie majątek, ale pomnóż to np. siedmiokrotnie, tak jak u mnie - robi się sporo jak za samodzielną płukankę (przynajmniej dla mnie ).

[ Dodano: 08 Sie 2012 15:59 ]

P.S. Jest jeszcze jeden sposób, ale na wstępie zaznaczam, że nie próbowałem i to tylko zasłyszane "urban legend" .

Musisz mieć dostęp do bieżącej wody + najwygodniej jeden termostat "na straty". Rozpinasz całkowicie chłodnice od silnika (oba węże). "Tuningujesz" termostat tak, żeby był cały czas "otwarty" i podmieniasz. Podłączasz wąż (może być ogrodowy ) do wejścia do bloku, a wyjście z termostatu puszczasz do beczki/wiadra/na trawnik . Odkręcasz wodę, zapalasz silnik i idziesz zapalić .

Osobiście mam mieszane uczucia jeśli chodzi o ten sposób - jeżeli komuś nie przeszkadza płukanie kranówą, to OK, jednak problemem może być fakt, że silnik będzie pracował cały czas w zasadzie "na zimno". Ja osobiście mam wątpliwości, czy to "zdrowe". Niewątpliwym plusem jest to, że załatwiasz płukanie w ekspresowym tempie - stawiam, że 10-15 min i układ jest czysty.

Takie sposoby jak wąż ogrodowych to do pogromcow mitów na discovery

Jak już się tak czepiasz pogromców mitów, to powinieneś wiedzieć, że surowe jajko na prawdę uszczelnia chłodnicę, a kule na mole dają wrażenie wysokooktanowej wahy - przynajmniej na gaźniku .

Miałem to samo: jasno szaro-brązowa, tłusta pianka/galaretka wypłynęła mi w zbiorniku nowej chłodnicy...

Było to po małej stłuczce (nie z mojej winy, poszło z OC sprawcy), po której "spece" wstawili mi nową chłodnicę i oczywiście źle odpowietrzyli (po pierwszym zalaniu na "max", samochód jeszcze sporo wciąga do obiegu, trzeba dolać, czasem nawet ponad litr).
Jak dolałem, odpowietrzyłem poprawnie i usunąłem te pływające skrzepy, to "problem" już nie wrócił (było to w kwietniu tego roku, a mamy już sierpień), samochód działa bez zarzutu, płynu nie ubywa (ani nie przybywa).

A ta "tłusta pianka" co wypłynęła, to był płynny preparat do uszczelniania (wlałem go przed zimą, bo mam nieszczelną nagrzewnicę - typowa przypadłość w Punto, w zimie szyby parują na tłusto i czuć palony płyn chłodniczy). Swoją drogą trochę pomogło ("na oko", parowanie na szyby osłabło o połowę), co nie zmienia faktu, że nagrzewnica i tak jest do wymiany.