W dniu wczorajszym miałem niewątpliwą przyjemność bardzo bliskiego spotkania z innym samochodem. Na miejsce zdarzenia została wezwana policja, stłuczka powstała nie z mojej winy.
W wyniku zdarzenia ucierpiał samochód, po za widocznymi uszkodzeniami lewej strony- błotnika, koPŁaka , zderzaka i lampy, przód się pokrzywił (między maską a błotnikiem od strony uderzenia można wsadzić palce, z drugiej strony nie wsadzę monety), samochód "przyjął" siłę uderzenia w koło, w wyniku czego po za uszkodzeniem wspomnianych kołpaków, samochód zaczął dość wyraźnie ściągać w prawo, ponadto w wyniku niespodziewanego i dość silnego wstrząsu mojej narzeczonej wyleciał telefon z ręki, uderzył w deskę rozdzielczą, połamała się obudowa (szklana) a na desce mam ślad od uderzenia.
Naczytałem się różnych forach o sposobach dochodzenia odszkodowania i już zaczynam się bać. Najbardziej zastanawia mnie jak rozwiązać kwestię zawieszenia (domniemam, że jest uszkodzone skoro auto zaczęło ściągać), telefonu (kupionego z ogłoszenia- nie mamy żadnych paragonów), oraz deski rozdzielczej.
Miał ktoś kiedyś podobny problem?

Policja sporządziła notatkę? Masz spisane oświadczenie ze sprawcą?
Powyższe dokumenty powinny się przyczynić do otrzymania odszkodowania za przód samochodu. Niestety nie powiem Ci jak je uzyskać za deskę rozdzielczą (może tak samo jak za przód, że sprawcą będzie kierowca drugiego samochodu, a rzeczoznawca zrobi zdjęcie deski rozdzielczej?). Niestety z telefonem już nie mam pomysłu.

zgłoś sprawę do ubezpieczyciela sprawcy, a auto odstaw do ASO aby w ramach OC sprawcy naprawili auto

Jest jedno "ale" i na to bardzo trzeba uważać. Nawet mimo spisanego oświadczenia sprawca może zmienić zeznania. Ot uzna sobie, że był w szoku i nie poczuwa się do winy. Wtedy przydatna jest policyjna notatka, jednak w tym momencie sprawa trafia do sądu, ponieważ ubezpieczycielowi nie zależy na dochodzeniu, a jest im na rękę nie wypłacenie odszkodowania.
Jak policja spisała notatkę, to już jest wygrana w kieszeni.

ważne,że była policja więc tutaj już ma mniej do gadania ...

To, że była to nic. W moim przypadku sprzed kilku lat - jak się później okazało - nie było żadnej notatki Sprawca się zaczął wykręcać, ale wszystko się dobrze całe szczęście skończyło.

Był już rzeczoznawca ? Jak przyjeżdża, to jeśli się będzie ociągał z robieniem zdjęć, to trzeba go nakłaniać niestety. mów co i jak z autem. jeśli powiesz o zawieszeniu, to napewno powie, ze on tego niewpisze, bo niema jak sprawdzić. wszystko okej. w tym samym dniu dzwonisz do ubezpieczyciela, umawiasz się z wartsztatem lub ASO, ale oni sądze lepiej paczają na ASO, na dzień w którym możesz podwieźć auto i przyjeżdża rzeczoznawca poraz kolejny. dobrze byłoby aby mechanior podczas sporządzania następnego protokołu. to wszystko idzie do ubezpieczyciela sprawcy. generalnie, już po pierwszych oględzinach powinien rzeczoznawca zrobić wstępny... kosztorys szkód...kurcze, fachowa nazwa wyleciała mi z głowy. i będzie problem z częściami. Raz załatwiała mi odszkodowanie Warta, to pan rzeczoznawca przyjechał tak zielony, że koszmar, a wypłata odszkodowania, to historia. 3 miesiace czekałam, dzwoniłam i pisma wysyłałam.. Teraz miałam ergo hestie. generalnie....część ktora ma zamiennik, to liczą cene zamiennnika, bo oczywiście tańsza. tam gdzie niema, licza oryginał. takie buty z tymi ubezpieczycielami....jak powiedziałam, że jak kto, że jakie kurczak mać, zamienniki ? to odpowiedzieli, że jak bym miała AC to z Ac poszłaby reszta kasy aby dokupić ori, a jak tak, to oni mi dają kase i sobie dokładam z własnej kieszeni...
Pisałes też o telefonie. czy masz gdzies w papierach zapisane, że został uszkodzony telefon kom ?

a co do szkód osobowych, czyli jeżeli ktoś ucierpiał, to też sie o to staraj.

Ważne jest, żeby policja ukarała sprawcę mandatem karnym (kwota mandatu nie ma znaczenia). Przyjęcie mandatu przez sprawcę kolizji jest równoznaczne z przyznaniem się do winy (mandat plus notatka policyjna załatwia wszystko). A jak jest mandat, to i notatka musi być. Wszelkie roszczenia należy kierować do ubezpieczyciela sprawcy (czy je wszystkie od razu zaakceptuje, to już inna sprawa, można się odwołać). W zależności od wartości rynkowej uszkodzonego samochodu (wartość na chwilę przed szkodą) oraz przypuszczalnej kwoty za naprawę - auto oddaje się do naprawy do ASO lub warsztatu niezależnego (wiadomo, jak samochód jest na gwarancji to tylko do ASO). Ale w innych przypadkach nie ma co ułatwiać sprawy ubezpieczycielowi sprawcy, bo ASO wystawi kosztorys naprawy 2-3 razy wyższy niż warsztat niezależny i ubezpieczyciel w zależności od wartości auta i sumy kosztorysu (np. jak przekroczy 100% wartości auta) może orzec szkodę całkowitą i wypłaci poszkodowanemu tylko 2/5 wartości samochodu, a za pozostałą kwotę karze sobie sprzedać "wrak". W takim przypadku niższy kosztorys z warsztatu niezależnego zostałby zaakceptowany i samochód naprawiony na koszt ubezpieczyciela (później już po decyzji ubezpieczyciela o szkodzie całkowitej trudno jest załatwić możliwość naprawy auta w warsztacie niezależnym za niższą cenę).

Policja została wezwana, sprawca przyjął mandat (450zł).
Wszystkie zniszczenia, łącznie z telefonem pokazaliśmy policjantowi, który wpisał to do notatki (mam nadzieję).
Zastanawiam się, czy udać się po kosztorys z ASO i kosztorys z serwisu gsm przed pierwszymi oględzinami przez rzeczoznawcę, czy po oględzinach umówić się jeszcze raz w serwisie. A może umowić się już za pierwszym razem w ASO?
Samochód chciałbym naprawiać na własną rękę w swoim zaufanym warsztacie, żeby potem nie psuć sobie nerwów kolejny raz.

Bogdan - mnie powiedzieli, że koszt naprawy przekroczył 70 % wartości i całke dali. zależy od ubezpieczyciela.... wypłacają...mi wypłacili połowę wartości na d.d. auta i wrak do mojej dyspozycji....

ale tu też ważne jakiego ubezpieczyciela ma sprawca kolizji. bo to różne zasady panują

Z własnego doświadczenia wiem, że w takim przypadku warto auto wstawić do ASO. Ubezpieczyciel robi swoją wyceną na podstawie zdjęć a ASO własną - dokładniejszą (jeżli jest potrzeba wstępnie rozbierają auto). Z tego co wiem to ubezpieczyciel nie dyskutuje z ASO ponieważ jest to wycena profesjonalna i wiarygodna. Jesli chcesz to po oględzinach możesz auto z ASO zabrać prawdopodobnie ponieszesz jakiś kozt związany z przeprowadzaniem wyceny i tyle.

Obowiązujące przepisy są jednoznaczne dla wszystkich ubezpieczycieli, a wszystko zależy czy szkodę likwidujemy z ubezpieczenia OC, czy autocasco (AC). Jeżeli szkoda jest likwidowana z OC sprawcy, to aby orzec szkodę całkowitą, kwota za naprawę samochodu musi przekroczyć 100% wartości rynkowej auta przed szkodą. Natomiast, jeśli szkoda jest likwidowana z AC właściciela samochodu, to ubezpieczyciel może orzec szkodę całkowitą, jeśli kwota naprawy auta przekroczy dany procent wartości auta (przed szkodą) - jaki został zapisany w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia (OWU), najczęściej ubezpieczyciele stosują ok. 70%.
Zasady ubezpieczenia, zakresu ochrony, odpowiedzialności ubezpieczycieli i likwidacji szkód z OC - są określone odgórnie przez ustawodawcę (państwo) i wszyscy ubezpieczyciele muszą się do nich stosować. Natomiast dobrowolne ubezpieczenie AC (zasady jego ochrony, koszt, itd.) - każdy ubezpieczyciel ustala sobie osobno. Dlatego decydując się na dodatkowe ubezpieczenie AC, należy wcześniej dokładnie zapoznać się z OWU (niektórzy ubezpieczyciele stosują wiele różnych wyłączeń ich odpowiedzialności i po szkodzie okazuje się, że za wiele rzeczy ubezpieczyciel nie zapłaci).

Tomek24 najpierw niech rzeczoznawca ubezpieczyciele sporządzi protokół szkód i kosztorys naprawy, a dopiero później zrób sobie kosztorys w swoim warsztacie. Jeśli oferowane przez ubezpieczyciela odszkodowanie będzie wystarczające - to OK (chociaż z zasady wyliczają mniejsze, licząc na to, że poszkodowany się nie odwoła od ich decyzji). Jeśli kwota odszkodowania będzie za mała na naprawę auta, to się obowiązkowo pisemnie odwołaj od decyzji ubezpieczyciela (wskazując faktyczne koszty naprawy samochodu - opierając się o kosztorys z warsztatu).

[ Dodano: 24 Gru 2012 09:44 ]


Jeśli auto jest na gwarancji - to dobre rozwiązanie. Problem w tym, że dla ubezpieczycieli wartość samochodów używanych jest niska. Istnieje ryzyko, że kosztorys z ASO przekroczy 100% wartości auta przed kolizją - wartość jaką określi sobie ubezpieczyciel wg tabel np. z Eurotaxu. Jeśli tak będzie, to orzeka szkodę całkowitą i naprawy auta nie będzie.
Kolega kupił nowe auto za 49500 zł i kiedy miało półtora roku zostało uszkodzone w kolizji nie z jego winy (uderzone w tył samochodu). Ubezpieczyciel określił wartość 1,5 rocznego auta na 29000 zł. Natomiast ASO koszt naprawy auta wyceniło na 26350 zł (niezależny warsztat wycenił koszt naprawy samochodu na 12800 zł). Auto było na gwarancji i zostało naprawione w ASO (bo koszt naprawy nie przekroczył wartości auta określonej przez ubezpieczyciela).
Dlaczego ubezpieczyciele tak nisko wyceniają wartość aut używanych w Polsce? To, że chcą zaoszczędzić na wypłacie należnego odszkodowania to wiadomo, ale żeby im nie zarzucać złej woli, to określają wartość auta na podstawie tabel np. Eurotax. Firma Eurotax wykonuje te tabele na zlecenie ubezpieczycieli, a wyceniając średnią wartość danego auta używanego, głównie kieruje się tym, że większość samochodów w kraju jest sprowadzonych, powypadkowych, źle naprawionych i zaniedbanych - więc ich wartość jest niska (a jak ktoś kupi nowy samochód w salonie, jest on bezwypadkowy i zadbany - to ma "problem").

Dzięki za konkretne odpowiedzi. Szkoda została zgłoszona, będę na bieżąco informował co i jak

naprawa z oc sprawcy jest do 100% wartosci pojazdu
70% jest przy naprawie z ac
znam to z doswiadczenia
Osobiscie na twoim miejscu dalbym to na naprawe bezgotowkowa poniewaz na kosztorysie ubezpieczalnia bdzie chciala cie wydymac

Nie chcę naprawiać auta bezgotówkowo, dlatego interesują mnie sposoby uzyskania odpowiedniej kwoty odszkodowania.

[ Dodano: 21 Sty 2013 02:03 ]

Auto wycenione, kwota zadowalająca Obyło się bez problemów.