W moim drugim wozidle (V40 1.9Di 115HP 2003r )po 34tys km uzytkowania przytrafiła sie awaria. Cisnienie w zbiorniczku wyrównawczym.
Mechanik wczoraj zdjął główkę o dziwo uszczelka jest cała. Na powierzchni głowicy widac slady porzedniej "naprawy" w postaci rys od papieru sciernego. OK główka leci do czyszczenia , sprawdzenia szczelnosci, na ustawienie luzów i planowanie. Lecimy dalej. Łopatki turbiny od strony zimnej wygladaja jakby auto przelatało pół roku bez filtra powietrza... OK turbo leci do regeneracji. Lecimy dalej. Wtryskiwacze są usyfione "przypalona sadzą" wiec tez poleciały na czyszczenie i sprawdzenie oraz ewentualną regeneracje. Lecimy dalej.
Cylindry wygladaja dobrze, widać slady farbycznego honowania, nie ma progów i przytarc. Mimo to mechanik uparł sie o wymiane pierscionków tłumaczac ze tak duza ilosc oleju w ukł. dolotowym stanowi o przedmuchach. OK niech zatem robi powiedziałem. Po zdjęciu michy okazało sie ze panewki "nie wygladaja dobrze" Padło propozycja wymianych panewek korbowodów.
Niby wszysko ładnie i pieknie bede miec prawie nowy motor ale....
Koles upiera sie ze nie ma potrzeby szlifowac cylindrów pod nowe pierscienie tłokowe bo chce on załozyc nominalne a nie na "pierszy szlif" druga zagwozdka to wymiana panewek korbowodów bez szlifu wału. Bo jak powiedział pomierzył sówmiarką czopy wału i nie sa zużyte.
Teraz pytanie do znawców.
Czy to jest zgodne ze sztuką? Czy przy wymianie pierscieni i panewek na nominalne nie ma faktycznie potrzeby szlifu cylindrów ani wału?
Koles wydaje sie miec spora wiedze o technice motoryzacyjnej ale nie daje mi to spokoju.
Poza tym ze w auto warte ~ 12kzł wsadziłem/wsadze łącznie 9500zł to lubie je