Jeżdżę Grandziakiem od 2009 roku. Przeważnie po ulewnych deszczach lub w jesienną słotę trapiły mnie awarie żarówek w lampach tylnych. Komputer wariował. Przepalały się lub nie "stykały" żarówki kierunkowskazów, świateł postojowych, stopu. Prąd pojawiał się i znikał. Czyściłem styki w kostkach, spryskiwałem odpowiednim preparatem i na jakiś czas był spokój. W końcu postanowiłem raz na zawsze poradzić sobie z tym problemem, gdy pewien sąsiad powiedział mi, że kupiłem "gófno" więc nie mam co się dziwić. Odpaliłem mu, że włoskie samochody są piękne i w życiu nie kupię "pancerwagona". Sąsiad ma VW... Wkurzył mnie, ale zmobilizował do działania.
Do rzeczy: wczoraj otworzyłem kostki, wyciągnąłem przewody, uciąłem w odpowiednim miejscu wtyki (aluminiowe - które podlegały utlenianiu), założyłem koszulki termokurczliwe, na przewodach zacisnąłem nowe wtyki (miedziane - konektorowe) które zaizolowałem w/w koszulkami, lekko powyginałem w różne kierunki złącza w lampach (na które wcześniej wchodziła kostka) i nałożyłem na nie te wtyki. Teraz mam bardzo silne i skuteczne złącza elektryczne.
Prawdopodobnie ta modyfikacja przetrzyma samochód...
