witam was, chcialbym sie dowiedziec jak to u was jest. Bo u mnie to jest tak ze z jednej strony nigdy mnie nie zawiodl punciak, a zrobilem nim 27 tys i jezdze nawet po polsce, i oprÓcz raz wypadku zawsze nim dojechalem do domku, ale z innej strony zawsze sie cos dzieje, zawsze cos malego psuje, trzeba ustwiac, regulowac wymieniac itd. mysle ze to dlatego ze fiat, np wczoraj wymienialem amorki z tylu i robilem wachacz ( duzy plus tego ze czesci to groszowa sprawa) no i jak wymienialem doptknelem delikatnie przewodu chamulcowego no i saczyl sie uz plyn, to trzeba bylo wymienic, a odkrecic go to masakra, no i dostanie takiego tez nie prosta sprawa, niby kupilem taki miedziany, dalem 20 zl i zakrutki 2 cm, no to trzeba jechac po dłuzszy, dotego plyn nowy i przykladowo 50 zl niema na sam przewod, a nalezalo by sie wszystkie wymienic bo sa w naprawde lichim stanie i zle grozi pekniecie go, a kropek z 97 r, a co dopiero z 94 albo 93, masakra ;(

Też mam kropka z 97 roku. Zrobiłem niż już blisko 25 tys km i tak jak ciebie nigdy mnie nie zawiódł w takim stopniu abym nie był w stanie gdzieś dojechać ( odpukać ). Psują się normalne eksploatacyjne rzeczy jak tarcze/klocki/paski itd. Sądzę że to po prostu zmęczenie materiału po 12 latach eksploatacji naszych aut.

Ja sam mam do wymiany siłowniki klapy, chętnie polakierowałbym sobie maske bo lekko rdzewieje od wewnątrz, pewnie i amorki zdało by się już wymienić. To wg mnie jest normalka jak się ma do czynienia z nastoletnim samochodem, bez znaczenia czy to fiat czy peugeot czy VW. W otoczeniu moich znajomych poruszamy się:
1. Ja - Punto mk1 97r przebieg 140tys
2. Kolega1 - Peugeot 206 rocznik bodajrze 1999 albo 2000 przebieg 130tys
3. Kolega2 - VW Polo 97r. przebieg 140 tys

I wszystkim nam zaczynają się przydarzać podobne rzeczy w autach. 206 pada elektryka/alektronika, coś huczało niedawno w silniku, wahacze wymienione juz wszystkie, zamek w klapie bagażnika wymieniony, boczek drzwiowy klejony ( urwały sie zaczepy ) , w Polo wymienione kable wysokiego napiecia, komplet amorków, plastik konsoli deski rozdzielczej ( tam gdzie nawiewy ) bo spękał od słońca, ABS sie swieci cały czas ( syg awarii ), antena cos przestała łapać, tłumnik sie urwał, padł rozrusznik, oraz znacząco silnik zaczął brać olej ( 15w40! ), w Punto przewód hamulcowy napuchł i przegrzałem tarcze, padł moduł centralnego zamka ( notabene 2 letni ), tak jak wspominałem do wymiany siłowniki klapy. To wszytsko na przestrzeni ostatnich paru miesięcy, więc jak widzisz Punto wcale też źle nie wypada.

Wniosek dla mnie jest taki, że niezależnie od marki materiał się męczy i po pewnym czasie zaczyna domagać się wymiany... Never ending story, wiele osób ci powie że starszy samochód to wielka skarbonka, zawsze znajdzie się coś co kwalifikuje się do wymiany. W fiatach możemy się cieszyć z cen części, bo np mój kolega z 206 już tak kolorowo nie ma.

to sie nie psuje,a zuzywa

Bo w innych markach to tego nie ma, nie?
Tam wszystko jest idealne i się nie psuje, nie trzeba nic regulować, ustawiać ani wymieniać


Ja też

Mnie ostatnio kropka trochę kosztowała, bo padła przekładnia, do tego jeszcze wymiana końcówek drążka kier. i parę innych rzeczy, no ale wiadomo, że samochód wymaga jakiegoś wkładu finansowego. Zwłaszcza, jak się kupuje samochód używany, bo jak się ma od nowości, to też inna bajka, bo: 'jak dbasz, tak masz' i na bieżąco wiemy co jest wymieniane i jak auto jest zadbane (bądź zaniedbane).

Heh, mój punciak przez 10 lat i 100000 km trzymał się bez zarzutu, jedynie zawieszenie coś ze 2 razy trzeba było zrobić (i wentylator chłodnicy poszedł, ale to ja mu silnik wodą zalałem ).
Dopiero po takim przebiegu i wieku trochę rzeczy poszło (alternator, upg, wydech) ale też nie wszystko na raz. Naprawiłem i na kolejne 100000km mam spokój (mam nadzieję )

hehe

Dotka no pewnie ,ze nie trzeba, bo przecież samo się robi w innych wszystko, a serwisy są tylko tak dla ściemy

jak kupiłem od 1 własciciela moją krope 1.2 97 rok to powymieniałem kilka rzeczy takich jak rozrzad płyny heble itp. 4 lata jeździłem bez wkładania kasy i dopiero w tym roku musiałem zrobic 2 rzeczy jak alternator i pompa hamulcowa. Jak na 11 letnie juz auto spisuje sie znakomicie ale duzo zalezy od danego egzemplarza no i jakby sie nie patrzyc- trzeba mieć "ręke" do aut

Dokładnie, w przypadku fiata niestety duże znaczenie ma to na jaki egzemplarz się trafi. Ale jak się od początku dba to i tak się nie ma zbyt wielu problemów.

wmoim od kiedy kupilem i zmienilem te podstawowe elementy to "stwu stwu" nic sie nie rozkracza jeszcze:) i mam nadzieje ze tak zostanie:) fajnie by było jak by jeszcze paliwko potaniało tak do 3 zl i byłoby Fantastiko:)

Mój klekot to grudzień 97. Kupiomy przy stanie licznika ok. 149, 1 rejestracaj to 10.2007, teraz mam niespełna 197 tys i wymieniłem to co trzeba tzn. klocki, płyny, filtry itp.
Dodatkowo z własnej inicjatywy amorki przód/ tył i wachacze z przodu, teraz odezwało się łożysko ale to efekt mojej jazdy
To dużo jak na prawie 50 tys
Dla mnie pozytywne zaskoczenie na nie

mój jest z 99, przejechane ~130tys, ogólnie sprawdza się dobrze, oprócz tego że 2 lata temu przez całe wakacje gasł gdzie mu popadło, winny był m.in. czujnik wału, no i niecały tydzień temu uziemił mnie na drodze, gdy poszła chłodnica
a tak to standardowo- eksploatacyjne "materiały"

Mnie też kropka NIGDY w trasie nie zawidła. Pierdoły się psują-ale to nic w stosunku do do innych aut. Punciak jest naprawdę dobrze wykonany, ma denerwujące przypadłości, jak każde auto, ale ogólnie narzekać nie mogę.

Ja poprzednio jeździłem CC 700 '97 i zrobiłem nim bez większych awarii 50 tys. km przez ostatnie 4 lata, jeżdżąc nim po Polsce i Europie. W zeszłym roku będąc nim nawet w Norwegii. Myślę, że sporo zależy od egzemplarza i od tego co wcześniej z nim się działo. Kilkunastoletnie auta mają to do siebie, że wiele rzeczy "lubi" się psuć i kończyć swój żywot jeśli nie były naprawiane czy wymieniane od nowości. Pewne rzeczy się po prostu zużywają a części zamienne do Punto I do najdroższych nie należą a nie da się tylko lać paliwa i jeździć. Jest jednak jakaś cena posiadania auta.
Mam nadzieję przejeździć Kropkiem co najmniej te 50 tys. km jeśli nie więcej. Ja staram się poznać auto którym jeżdżę jak najlepiej. Trzeba czasem zajrzeć tu i ówdzie, wsłuchiwać się w pracę i dochodzące odgłosy, aby zawczasu przewidzieć nadchodzącą usterkę. Czasem głupi naderwany przewód od jakiegoś czujnika może dać w kość.

Ja mialem cinq 899 z '93 190tys i nic nie wymienialem procz zwyklych zuzywajacych sie czesci tzn. klocki, szczeki, olej itd jedynie wymienilem termostat jezdzilem nim 3 lata i sluzyl mi bezawaryjnie naprawde autko sie odwdzieczylo mimo iz to byl FIAT co wiekszosc ludzi uwaza za porazke. Kumple w golfach 3 mieli obawy jak jechalismy nad morze ja majac cc niemialem takich obaw i mimo ze na trasie 2 os + bagaz jechal maksymalnie 130 to i tak zawsze zawiozl mnie do celu Teraz posiadam kropka 1,2 '97 i mam go pol roku i oprocz klockow, oleju itd nic w nim nierobilem a zawsze zawozi mnie do celu mimo iz ma przejechane 170 tys jest niezawodny oby tak dalej I ci co twierdza ze fiat to najbardziej awaryjne auta to sie grubo myla bo jak juz ktos z kolegow wspomnial zalezy od egzemplarza. Jesli bym mial zmieniac autko to znow chetnie wybiore fiata bo jesli cos trzeba wymienic to sa to groszowe sprawy... A inne auta sie moze "nie psuja" tak czesto ale jak juz cos kleknie to wydatek w tysiacach