Witam,

Mam pytanie dotyczące uruchomienia auta które długo stało niejeżdżone - ok 2,5 roku.

Takie ogólne sprawdzenie mam zrobione, - nowy akumulator, paliwo było (jeszcze tanio kupione ) poziom oleju i innych płynów - OK.
Sprawdzałem komputer - jeden błąd P0335 - czujnik położenia wału korbowego - skasowałem.

Przychodzi czas na odpalenie stacyjką i uruchomienie silnika. Ktoś mi mówił, ze po tak długim czasie może być problem ze smarowaniem powierzchni tłok-cylinder. Czy rzeczywiście to może być jakiś problem ? Podobno kiedyś w starszych silnikach dodawało się krople oleju do cylindrów przez otwór po wykręconych świecach. Ja mam silnik 8 zaworowy 1242 cm3.

Macie jakieś doświadczenia, a może są jakieś zalecenia przy uruchamianiu silnika po tak długim postoju ?

Co do paliwa, to ja bym je zlał i zalał świeżym, wymienił olej i inne płyny. Bo po takim czasie różnie bywa z tymi płynami "ustrojowymi"

Paliwa jest dużo, będzie ze 40 litrów. Trochę szkoda się tego pozbywać. Takie rzeczy jak płyn hamulcowy czy z układu chłodzenia pewnie będą do wymiany ale na pierwsze uruchomienie zostawię te które były. Olej silnikowy ma dobry poziom więc też na te kilka czy kilkanaście minut pracy silnika zostawię. Bardziej martwi mnie smarowanie w silniku - tłoki - bo to jest najdroższa rzecz którą można uszkodzić.

Marcin186 ma rację. Zlej paliwo i zatankuj trochę nowego (a jak Ci bardzo szkoda tego starego paliwa, to możesz go po 5 litrów dolewać do każdego tankowania). Obecnie w paliwie są różne dodatki uszlachetniające i jakiś procent biokomponentów, które po 6-8 miesiącach już tracą swoje właściwości). Po tak długim czasie postoju, przy pierwszym uruchomieniu silnik przez pierwsze sekundy będzie pracował na sucho (ale myślę, że nic złego się nie stanie)

W paliwie po 2,5 roku będzie dużo wody. Nie ma co odpalać bez zlania wszystkiego.
Jeśli chodzi o sam rozruch to odłączyć czujnik położenia wału na chwilę i okręcić kilka razy silnikiem by olej ruszył tam gdzie powinien. No i koniecznie zalać świeży bo tam też woda jest, no i pewnie właściwości smarnych to już od dawna nie ma.
Można jeszcze zdjąć świece by sprawdzić czy nic na cylindrach nie jest, ewentualnie by to "coś" wydmuchało.
Po tym palić. Jak od razu zagada to zdrowa maszyna musi być.

Jeżeli chodzi o paliwo to rzeczywiście spróbuję je podmienić na świeże albo przynajmniej zmieszać z nowym bo nie mam gdzie tych 40-tu litrów przechować. Coś z tym muszę pokombinować.

Sprawdzanie świec zostawię na czas jak nie odpali. Samochód był jeżdżony bez większych problemów więc zakładam że w cylindrach które były szczelnie zamknięte nie powinno nic złego się zadziać przez czas postoju. Jedynie kwestia małej ilości oleju na ściankach jest prawdopodobna bo mógł zwyczajnie sobie spłynąć

Kwestia kręcenia wałem korbowym - da się to zrobić ręcznie ? Chodzi mi o to czy obracając koło ręką będzie użyta wystarczająca siła. Czytałem taką poradę, żeby ustawić bieg na 5-kę i przepchnąć samochód 2 m - może coś takiego wystarczy ?

Tylko po co kręcić ręcznie jak masz rozrusznik od tego?
Też nie pisałem o sprawdzaniu świec. Pisałem o sprawdzeniu cylindrów. No i skąd pewność że do cylindrów nie wleciał płyn chłodniczy? Wtedy dopiero mogą być koszta.
Dolanie paliwa może nic nie dać. Woda jest cięższa od benzyny a skoro pompa bierze ze spodu baku efekt będzie znikomy.

Dwie rzeczy mnie by martwiły, uszczelniacze gumowe (półosi, oring cewek, uszczelka zaworów, uszczelniacz na kole zamachowym, uszczelniacz wałka sprzęgłowego itp) mogły stwardnieć i po uruchomieniu mogą zacząć ciec. Drug sprawa to czy nie wrdzewiały pierścienie w cylindrach, jeżeli tak, to dla silnika nie ma ratunku. Tak jak ktoś wcześniej pisał, odłącz czujnik położenia wału i pokręć rozrusznikiem. Jeżeli po dłuższej chwili kręcenia zgaśnie kontrolka ciśnienia oleju to jest dobrze. Jeżeli rozrusznik mimo dobrego akumulatora nie będzie w stanie obrócić wału, niestety ale silnik do wymiany, chyba że rozrusznik padł (co też nie jest wykluczone). W takim wypadku trzeba sprawdzić połączenia przewodów prądowych rozrusznika i ewentualnie go przesmarować.

Dobra, trochę już łapię o co chodzi. Nie rozumiem tylko dlaczego przed uruchomieniem rozrusznika trzeba odłączyć czujnik położenia wału ? Jakie ma znaczenie czy czujnik jest podłączony czy nie ?

Byłem teraz oglądać samochód. Jak rozumiem sprawdzenie cylindrów jest możliwe po zdjęciu głowicy bo przez świece się nie da. Z tego co widzę to świece są jakoś ustawione z boku. Trochę to dziwne ale widocznie tak też się to robi

Jeszcze raz ponawiam pytanie - dlaczego mam odłączyć czujnik położenia wału ?

Takie ma znaczenie, że po odłączeniu czujnika silnik nie odpali i możesz spokojnie sprawdzić czy silnik trzyma ciśnienie oleju i dopiero wtedy po podłączeniu go z powrotem uruchomić go. Inaczej może rzeczywiście odpalić i będzie działał na sucho, a to może źle się skończyć.

By zakręcić silnikiem, ale go nie odpalać



[ Dodano: 14 Wrz 2012 18:17 ]

_marcin00_, mnie uprzedził hehe

równie dobrze można przewody ze świec ściągnąć, a raczej lepszy dostęp przy cewce

ahaaaa...

czyli silnik - tłoki będą pracować tylko bez iskry nie będzie spalana benzyna, czy benzyny też nie będzie podawana ?


Zdjąłem teraz filtr powietrza i widzę, ze świece są jakoś głęboko z tyłu schowane. Bardzo trudny dostęp. Trochę będę musiał się pomęczyć żeby je wykręcić.

I jeszcze jedno pytanie - da się odłączyć kabel bezpośrednio przy czujniku czy trzeba szukać drugiego końca ?

Wcale nie równie dobrze. Jak zdejmiesz świece to owszem, nie zapali, jedna paliwo leci. Skutki można samemu odgadnąć.

Krysiek, czujnik ma wtyczkę na wysokości osłony rozrządu więc dostęp jest dobry. Powinieneś go bezproblemowo odnaleźć.

dzikidaniel, jakie paliwo ? po ściągnięciu przewodów WN? chyba coś Ci się pomyliło, nie pisałem o wykręcaniu świec

Paliwo które leci na cylindry...