Witam Kolegów !
Od wczoraj mam nietypowy problem z moim kropkiem. Po ostrzejszym ruszeniu zapaliła się kontrolka od braku ładowania i paliła się ciągle przy każdym odpaleniu. Po kolejnej próbie zauważyłem brak wspomagania. Natomiast dziś po odpaleniu i ostrym przygazowaniu zgasła kontrolka ale przestał działać predkościomierz.. Po kilku kilometrach jazdy zaczął działać predkosciomierz ale zapaliła sie kontrolka od wspomagania. Zgaszenie i odpalenie samochodu pomogło i już wszystko działa Tylko czym to może być spowodowane? Słaby alternator? Coś z elektryka? Błędy w komputerze?

Proszę problem streścić w nazwie tematu.

Proponuję zacząć od skontrolowania naprężenia paska alternatora i sprawdzenia napięcia ładowania na zaciskach akumulatora. Do tego celu wystarczy nawet bardzo prosty miernik z zakresem 20V DC. Nie wykluczam zużytych ( krótkich już) szczotek węglowych, lub innej awarii samego alternatora.

Może masz niesprawny regulator napięcia.

Witam ponownie,
Żeby nie dublować tematów na forum, pozwólcie, że podepnę się również pod ten temat ze swoim problemem związanym z ładowaniem akumulatora. Pierwszy niepokojący objaw zaczął się 2 tygodnie temu kiedy na postoju z przodu auta było czuć lekkie drżenie, sądziłem, że być może któraś z poduszek silnika zaczyna dawać o sobie znać. Jednak po tygodniu doszedł objaw kiedy na zimnym silniku przy dodawaniu gazu mniej więcej na kilkanaście sekund słychać było jakby taki dźwięk jak z odkurzacza. W niedzielę miałem ten sam objaw na samym początku jazdy, potem przez kilkadziesiąt kilometrów trasy nic i dopiero w drodze powrotnej kiedy silnik ostygł, znów krótko po odpaleniu słychać było przez kilkanaście sekund to wycie. Przeszukując fora natknąłem się na tematy mówiące, że to objawy związane z padającą, którąś częścią odpowiedzialną za ładowanie. Miałem zamiar sprawdzić to za pomocą wyłączenia świateł podczas pojawienia się tego wycia i zobaczenia czy objaw od razu ustąpi. Dziś pojechałem do marketu, auto odpaliło bez problemu i nawet nie wyło podczas jazdy, jednak to była tylko cisza przed burzą...Po zakupach chciałem odpalić auto, cyk...cisza...jeszcze raz cyk...cisza, widać, że akumulator sprawny bo nie zresetowało mi zegarów, a zresztą nawet nie podjął próby zakręcenia rozrusznikiem. Otworzyłem maskę, wszystko na miejscu, tata obserwował zachowanie przy próbach odpalenia, pasek klinowy przesuwał się o dosłownie centymetr podczas prób odpalenia i to była jedyna rzecz jaką dało się zaobserwować. Odpaliliśmy auto na pych bez problemu, na początku jechalem na światłach postojowych, a przed przejazdem kolejowym trochę dodawałem gazu stojąc w obawie żeby nie zgasl, potem przelączylem na swiatla mijania i jakoś dojechaliśmy do domu (5km). Co ciekawe po zgaszeniu auta, spróbowałem odpalić je i odpaliło bez problemu, czyli jakieś tam ładowanie jeszcze jest, dodam, że nie zapalila się podczas jazdy żadna kontrolka związana z awarią ładowania, a jedynie pod koniec ikonka płynu chłodniczego który zdążył zagotować się lekko z powodu gazowania na jałowym i pewnie nie działającym wentylatorze przy tak słabym prądzie...Panowie, postarałem opisać się wszelkie objawy, proszę o poradę co najprawdopodobniej będzie trzeba wymienić?

[ Dodano: 10 Maj 2014, 16:51 ]

Dokonałem niezbędnych pomiarów i jestem zaskoczony, akumulator w stanie spoczynku miał 12,3V, po odpaleniu auta wartość skoczyła na 14,03V, po zapaleniu świateł 13,98V, po włączeniu dmuchawy na maks 13,89V.

Matki22 prawdopodobnie "kończy" Ci rozrusznik.