W końcu wpadł i w moje ręce....
Do tej pory czytywałem "AS" więc mogę porównywać jedynie te dwa pisma. Bardzo lubię też telewizyjną wersję "TG" - przy nim wysiłki redaktorów TVN Turbo to amatorski teatrzyk...
Odniosłem się do TV celowo, bo język pisany i język mówiony, to dwie różne sprawy.... Trójca "TG" świetnie wypada na szklanym ekranie, pmysły mają szalone a żarty zabawne i długo nie wiadomo, czy jakieś auto chwalą czy ośmieszają (kto oglądał odcinek o vauxhalu/oplu signum i selerze???).
Jednak czytanie felietonów "w stylu topgir" nie jest już takie przyjemne... Przykłady? Proszę bardzo:
- "Łopatką to bawi się dziecko w piaskownicy" (o ferrari);
- "Chryste, jak to startuje! Brutalne pchnięcie rzuca samochód (...)" (j.w.);
- "I jeszcze brzmienie. Satynowe (...) (cadillac);
- "szaleni ludzie z mazdy (...) podczas badań nie pozwala inżynierom przekraczać siedemdziesiątki i nasącza tapicerkę wonnymi środkami uspokajającymi, żeby emerytom (...) jak polskie gwiazdy w 'Tańcu z gwiazdami' (....) (mazda 2);
- praktycznie cały tekst o mercedesie SLR
oraz drugi o maździe RX-8
Rozumiem, że o ferrari trzeba napisać z pasją... Ale za chwile jest porsche, lambo, mazda... Wszystkie cudowne, wspaniałe, niesamowite...
Nagromadzenie tych porównań w "TG" jest - moim zdaniem - rażące, mężczyzna nie ma zdolności do wielokrotnego orgazmu (prawda że głupie porównanie, takie w stylu "polskiego topgir". Poza tym - wspomniałem o tym wyżej - niektóre zwroty dobrze brzmią w TV ale gorzej, gdy się je czyta.... I dlatego nie chce mi się już czytać tekstu o lambo...
Nie chcę totalnie pisma krytykować, bo ucieszyłem się, gdy się pojawiło. Nie jest to jednak pismo dla "użytkowników samochodów", dla nich jest "AS", w którym napiszą o golfie II i częściach do niego. "TG" to pismo dla miłośników motoryzacji, zapaleńców....Oni wolą połknąć kolejno 17 felietonów o najszybszych maszynach na świecie, fałósemkach i dziesiątkach, włóknach węglowych niż poczytać o oszczędnej jeździe dieslem 1,3 - jak ja
Będę sięgał w przyszłośći po "TG" - jak mi wpadnie w rękę, bo raczej go nie zaprenumeruję...
