dzis mialem ciekawa sytuacje,jak wracalem z Zabrza do Kedzierzyna turz przed Gliwicami zaczelo padac . W ciagu 5 min tak sie rozszalal deszcz , ze wody bylo rowno z kraweznikiem a w niektorych miejscach do zderzaka masakra. Z naprzeciwka jechal TIR zrobil taka fale ze cala woda poszla na silnik , chwile potem auto prawie zgaslo nie bylo wolnych obrotow. Zaraz zjechalem i zgasilem auto. Luklem pod maske wszystko zalane a tam gdzie jest wkrecona 2 swieca literatka wody i cos szczelalo. Zebralem szmatka wode odczekalem pol godz wolne obroty wrocily ale dalej chodzil jak troktor i zero mocy. Jakos ruszyl i powoli jechal. Tak po 10 km bylo ciut lepiej a przed Kedzierzynem nawet 80km/h osiagnelem. Pod domem wytarlem i osuszylem silnik auto stalo z cieplym silnikiem ok 2 godz a teraz znowu smiga jak ta lala czy to bylo przez ta wode co o tym myslicie

możliwe, że zassał wode zamiast powietrza, jeśli tylko to się stało to filtr powietrza raczej do wymiany bo mógł stracić swoje właściwości

woda w filtrze powietrza troche musiało potrwać zanim wysechł

Co ty piszesz zassanie wody przez silnik....wiesz co by sie stało, pomyśl woda w cylindrach
Miałeś poprosty przebicie na 2 cylindrze zalało wodą fajke i świece i przebicie gotowe wyschnie i bedzie ok. jeśli masz wode w filtrze to nie śmigaj tylko dokładnie niech wszystko wyschnie Woda to zabujca dla silnika

ja mam uklad przerobiony i mam stozek , byl w takim miejscu ze nie zostal zalany,jak go dotykalem byl suchy, a po zdjeciu go w rurach nie bylo wody.

tez tak mysle ze to przebicie

teoretyzuję a ty mi tu takie rzeczy... pomyśl, ile litrów powietrza nawet najmniejszy silnik potrafi zaciągnąć ??
w czasie jazdy oczywiście o wiele więcej, więc nie jest możliwe że mógł dostać pare kropel ??
w najlepszym przypadku filtr wychwyci, ale wilgotne powietrze i tak będzie leciało do komór

na szczęście tak się nie stało

w '97 roku we Wrocku była powódź i widziałem różne rzeczy...
auta zatrzymywały się na najmniejszych kałużach i falach

wczoraj w tej ulewie myślałem ze pasek mi piszczy, rozładował sie aku...
hmm czyzby tak luźny był... jakoś dojechałem ale wszystko przygasało... i pod blokiem zdechł... - mniej wiecej tak w skrócie...
dziś kupiłem nowy aku - tamten stary ma 5 lat wiec najwyższy czas... odpalam i dalej ten dźwięk... patrze pasek nie wygląda jak by sie slizgał, pogazowałem przepustnicą... i też nie wygląda żeby sie ślizgał... i dziwny zapach takiej spalenizny, troche gumy... taki w cholere dziwny... zgasiłęm silnik patrze a z altka mi dym leci... dotykam pasek - zimny... dotykam altka - oparzyłem sie...

będzie 400zł w plecy...

no ja się właśnie przymierzam do przejżenia altka żeby mieć pewność że jeszcze trochę pojeździ, ma 12 lat i 160k km - muszę go popieścić

to bedzie trzeci alter w tym aucie...

ja w 2 lata 4 zajechalem , teraz mam 5 altek na pokladzie i juz rok dziala

Nie wiem czy to kwestia wieku, czy raczej przebiegu, bo od stania w miejscu altek raczej nie pęknie Ja mam od 10 lat (100tys km) jeden.

może to kwestja lat albo miejsca produkcji

ten deszcz najprawdopodobniej dobił mój pęknięty altek

na taka oslone altka dobe sa oslony na silnik do punciaka plastki przymocowac od spodu i chroni to co trzeba