Od listopada posiadam punto 1.1 z 1996r.
Do tej pory problemów z nim nie było.
Kiedyś stało na podwórku u kumpeli przez kilka dni. Przez 2 dni lało. No i auto nie chciało odpalić. Później się ociepliło i bez problemów wróciłam do domu. Jeździłam normalnie kilka kolejnych dni. Następnie znowu po deszczowej nocy ten sam problem. Auto ruszyło dopiero gdy zostało pociągnięte na lince. Teraz ani nie padało ani nic a auto ruszyć nie chce. Z ciekawości było znowu pociągnięte na lince i zapaliło. Jutro pewnie znowu nie odpali...
Deszczowa pora może nie ma nic do rzeczy ale ojciec powiedział mi , że wilgotnośc powietrza mogła miec na to wpływ (Bo najpierw właśnie po ulewach nie odpalało). Ale teraz to już raczej do rzeczy to nic nie ma.
Kiedyś przy -20 stopniach bądź przy tygodniowych ulewach jeździłam...a teraz? nie...
Jakieś rady? Co mogło się zepsuć?
Ojciec coś mi tam posprawdzał, dolał oleju, sprawdził czy iskra jest. Ale co z tego jak do uruchomienia go potrzeba drugiego auta...
+To przy okazji napiszę.
Od samego początku jak auto kupiłam drugi problem był (tzn.dowiedziałam się dopiero miesiąć po zakupie, gdy zaczęłam już normalnie jeździć). Otóż jak docisnę pedał gazu do końca auto zaczyna mi samo przyspieszać. Nogę z gazu zdejmę a ono jedzie i jedzie ciągle przyspieszając... Dopiero po zatrzymaniu i po wciśnięciu pedłu gazu kilka razy problem ustępuje. Od tego czasu jak pierwszy raz mi się to zdarzyło to oduczyłam się dociskać gazu do końca. Ale problem i tak jest.
Spotkaliście się z takim czymś ?
Ojcieć skomentował to tak, że mi niepotrzbne jest dociskanie gazu do końca. Zawsze jak jestem u mechanika zapominam o tym wspomnąć. Ale naprawić w końcu by się przydało.
Mój mechanik jest teraz na urlopie (nie dam auto do innego), ale sama jestem ciekawa co mogło zawinić i co może być nie tak.
Jak już warsztat będzie otwarty to pewnie auto tam odstawie ale zanim to będzie to troche minie. Dlatego proszę Was o pomoc. Może akurat coś doradzicie
