A mnie niedługo mija 15lecie prawa jazdy I wiem jedno najgorsze jest to, kiedy uznamy że normalnie to jesteśmy tak dobrzy za kółkiem, ze nie ma na nas bata. I wtedy przychodzi najczęściej zimny prysznic. Ja też tak miałem i właśnie wtedy, kiedy uzałem że jeżdżę przesuper to zaliczyłem dzwona. Więc niestety rutyna gubi. A wielkich miast nie ma się co bać. Bo albo rzeczywiście stoi się w korakch, albo są dużo lepiej oznakowane niż właśnie te małe (wyjątkiem jest Bydgoszcz hahahahahaha). Poza tym jeżdżąc po mniejszych miastach przerażająca jest ciasnota ulic i ludzie wchodzący przed maskę zewsząd i w każdej chwili.

no ja mam prawko od 6 lat, z samochodem zżyłem sie od razu, nie straszne mi były żadne miasta trasy, po egzaminie wsiadłem i nie bałem sie pojechać na miasto zaparkowac w pierwszym roku swojej kadencji pojechałem 800 kilometrów w głab niemiec:P ale powiem szczerze ze z kazdym rokiem jezdze coraz dynamiczniej i konkretniej na trasach a w miescie z kazdym rokiem coraz wolniej i spokojniej i jestem bardziej uprzejmy na drodze,

Grzegorz1976 co ty chcesz od Bydgoszczy ha ha ha Mieszkam w Bydgoszczy i codziennie pokonuje wiele kilometrów po ulicach tego miasta. Tak poważnie to ciężko mi stwierdzić jak to jest z oznaczeniem dróg w moim mieście - ponieważ większość znam na pamięć. Wiem z doświadczenia że można bez wyrzutów sumienia narzekać na stan ulic, większość jest koszmarna (głównie dlatego będę cały czas jeździł na felgach 15" ha ha). Kolejną sprawą jest całe mnóstwo rond (ale w sumie to ja je lubię ), słabo u nas z obwodnicami a przelotowe ulice w mieście mają tylko po dwa pasy w jedna stronę.
Wracając do tematu - prawo jazdy mam (prawie) od 10 lat i z perspektywy lat wiem że "najgłupsze" rzeczy robiłem w czasie pierwszych dwóch - trzech lat. Później z czasem przyszedł rozsądek i samo doświadczenie podpowiadało kiedy należy spasować. Grzegorz1976 ma 100% racji rutyna gubi i jest najgorszą rzeczą na jaką można sobie pozwolić. Dodałbym tylko że warto czasem "posłuchać" kierowców z wiekszym doświadczeniem i mieć naprawdę ograniczone zaufanie do innych użytkowników dróg. Nic nie zastąpi zdrowego rozsądku!!!

sadoo jestem ewenementem

tyle ze ta moze tez byc nie z naszej winy i co wtedy juz jest ktos zlym kierowca ??

Nieraz jest tak, że kierowca musi myśleć za siebie i za innego debila. Przewidując pewne rzeczy można uniknąć kolizji, chociaż niestety nie zawsze.

Jeździłem już chyba po większości naszych dużych miast i są 2 miasta w których naprawdę będąc kilkukrotnie, nie potrafiłem się połapać o co kaman. To jest Bydgoszcz i... Gliwice. Gliwice zostawiam w spokoju, bo tam nawet miejscowi nie potrafili mi wytłumaczuć jak dojechać do celu (cyt. "A myknie sobie pan ten kawałek pod prąd... tu tak wszyscy robią hehehehe"), a w Bydgoszczy oznakowanie dróg, właśnie tych głównych jest dramatycznie niekonsekwentne, a w pewnym momemncie... po prostu się kończy i trzeba jechać na czuja . W porządku za to są Wrocław, Poznań, Toruń, Kraków, Cały Śląsk z wyjątkiem Gliwic, Łódź, Częstochowa, Bielsko-Biała.

no tak bywa co zrobimy jak zatrzymujemy sie chociazby a ktos nam w dup... wjezdza ... tego nie da sie uniknac ani jakos przewidziec... trzeba patrzec w lusterko i w miare mozliwosci starc sie uciec ale nie zawsze sie da i sa takie sytuacje gdzie nie da sie uniknac niektorych sytuacji ktora nie sa z naszej winy... i wtedy tylko lac takich

Thomas w sposób jaki opisałeś taksówkarz skasował mi tył mojego seicento Podjeżdżałem do aut stojących w korku... czekam sobie grzecznie i patrzę w lusterko, a tam auto zbliża się trochę za szybko. Jak już sie zorientowałem że nie wyhamuje to tylko czekałem na uderzenie - nic miłego... nie miałem szans ani miejsca na ucieczkę. Kierowca taksówki tłumaczył się że go pasażerka/klientka zagadała. Innym razem młody (stażem i wiekiem kierowca) wpasował mi drzwi do auta prawie pod siedzenie... to było na skrzyżowaniu... tłumaczył policji... myślałem że zdążę. Policjanci z ruchu drogowego powiedzieli mi (wywnioskowali ze śladów hamowania) że w ostatniej chwili uniknąłem dachowania w wyniku tego bocznego uderzenia. Niestety czasem nie mamy wpływu na to co się dzieje na drodze

ostatnio stojac na parkingu (dobrze ze zdazylem wrocic do samochodu cos mnie podkusilo) babka wyjezdzala Honda CRV ta nowa... parking wzdluzny... stala przede mna wyjezdza skreca do manewru zawracania na 3 a smialo mogla zrobic to za 1 zamachem gdyz byl wjazd w podworko to nie zatrzymala sie jakies 2 m przed wjazdem przed samochodem i kreci sie w ta i z powrotem a pogoda byla kiepska deszcz padal szyby zaparowane i do tego jeszcze miala przyciemniane .. zaczela cofac.... zebym jej nie zatrabil to by mi bok skasowala zatrzymala sie zaledwie kilka cm od drzwi ... co za baby a mogla 2 metry do przodu podjechac i wjechac przodem do wjazdu w podwrodko i smialo bez problemu zawrocic to nie ... nie mysla ludzie czasami a kobiety to juz niejednokrotnie widze jak tak robia..( przepraszam jezeli kogos urazilem ale taka jest moja opinia po tym co widze a juz niejednokrotnie widzialem rozne rzeczy z udzialem kobiet w roli glownej ... chociaz z facetami tez jest roznie ale jakos przy parkowaniu lepiej im to wychodzi )

Z przykrością potwierdzam zdanie Thomas'a że Panie często mają "pewne" problemy z parkowaniem, choć zdarzają się pewne wyjątki Szkoda że dużo kierowców nie podchodzi do prowadzenia auta z należytą uwagą. Wydaje im się że jest to tak intuicyjna i prosta czynność, że nie trzeba się nią przejmować. Szkoda tylko jak później czyta się policyjne statystyki o zabitych i rannych. Nie wspominając o mniej groźnych, ale bardzoooo wkurzających przypadkach jak ten opisany przez Thomas'a.

w moim przypadku jest j.w. z tą mała różnica ze prawko mam 11 lat a pozatym wszystko tak samo

dlatego jeśli widzę kobietę, młodą, piękną, która jeździ pewnie i wie co robi to aż serce szybciej bije, bo to jak ze szkieletami dinozaurów,
gdzieś są, a jest ich tak mało

Ja bym to rozszerzył do młodej, pięknej, pewnie jeżdzącej, wiedzącej co robi i jeżdzącej odpowiedzialnie - Twoje wymagania spełniała jedna moja znajoma z liceum, ale po przejażdzce z nią byłem w stanie mocnego roztrzęsienia Szkielet i obudowa niby były u niej w porządku , ale zakrętów nie brała poniżej 40 kmh Jeszcze do tego seryjne zawieszenie (golf II) także podpierał się lusterkami przy kazdym takim manewrze

niop jest tak z tymi kobietami...moje poczatki za kierownica były w kolegi maluszku w wieku 16 lat rajdowałem sobie nim...ale na krotko bo maluch dla mnie nie jechał...zawsze interesowało mnie auto mojego drogiego kolegi...uno...1.4turbo:D i było to tak ze jak sie spotykalismy to zawsze dawał mi sie przejechac zeby umysł i ciało odmulic ale nie wyrabiałem za kólkiem za długo bo to uno zapier...no i przyszedł czas kiedy to nabyłem cc ale jezdziło jak zwykłe cc wiec trzeba było zrobic nowy silnik...ale po jakims czasie uswiadomiłem sobie ze turbo to turbo i kupiłem doinwestowane punto gt...hehe no i teraz jestes w pełni zadowolony chodz juz i tak przyspieszenia rzedu 6-7 sek nie robia na mnie wrazenia wiec nastepnym zakupem bedzie cbr 600-900r...ale to w niedalekiej przyszłosci oczywiscie...

Ja bym się tym nie chwalił.... Mialeś prawo jazdy?
Jeden z moich znajomych ma tak "mądrego syna" że daje mu sobie pojeździć po drodze publicznej. Tylko, że syn ma 12 lat!

Tezet1956 ja tez tak juz jezdzilem tyle ze to bylo po lesie bardziej jak maly bylem i tez od malucha zaczynalem dopiero tak od 15 lat juz drogi publiczne sie zaczynaly... ale ojciec z boku siedzial oczywiscie...

To nic nie zmienia, ojciec nie miał do dyspozycji dodatkowego hamulca tak jak nauka jazdy.
Nie wiem po co to niektórzy rodzice robią, może chcą pokazać jakie mają zdolne dzieci, ale wydaje mi się iż wiekszość dzieci by potrafiła. Moi synowie zasiedli za kierownicą mojego samochodu jak dostali prawo jazdy.
Nie uważam, żeby z tego powodu mieli być gorszymi kierowcami.

Dla pasjonatów są gokarty itp. na bezpiecznych torach i nie w ruchu drogowym.

no ja za kierownicę ojca samochodu wsiadlem dopiero jak już chodziłem na kurs
A auta i tak mi nie chciał dawać na początku.
Ale za to mu dziękuje.

mi sie zdążało polatać bez prawka po drogach publicznych ale dzielnicowych na poważna drogę bez prawka nie wyruszyłem.
Ja swoja była dziewczynę nauczyłem jeździć bez prawka po publicznych drogach, pewnie jak by mnie drapnęli za to to był ładnie beknął, ale teraz jest to jedyna młoda dziewczyna z która nie boje sie wsiąść do samochodu i która jeździ wiele lepiej niz nie jeden facet który ma kupe kilometrów na koncie, fakt ze w pierwszym roku jak zdała prawko a zdała oczywiscie za pierwszym razem to zrobiła lekko 20-30 tys km po całej europie

to i ja sie pochwalę co kiedyś odwaliłem - majac 16 lat i bardzo chcąc jeździć buchnałem cc 700 mojego wuja w nocy z garażu. Jeździłem sobie po nocy w moim mieście aż mnie przyuwazyła policja. Jadę sobie a tu nagle słyszę syrenę za plecami i to całe światło niebieskie bleeee. Pomyślałem sobie ze uda mi się uciec wiec gaz do dechy ( bałem się afery jak sie wyda ze buchnąłem auto ) Była zima i ślisko a ja z tego szoku zapomniałem o tym wiec gaz do dechy. Jechałem po wiejskiej drodze z około 80kmh a policjanci tacy głupi nie byli wiec ich odsadziłem. Zbliżając się do zakretu postanowiłem przychamować i wiadomo ci się stało - utrata kontroli nad autem. Po serii wygibasów wjechełem bokiem w rów ( na szczęście płytki był ) zdązyłem ucuec w pole zanim polonez dojechał na miejsce. Dotarłem do domu a tam była juz policja i wielka afera- na szczęscie wujasa znali więc nie miałem problemów. Ale opierdol jaki dostawałem przez pół roku nie udało sie uniknąć. Samochód też specjalnie nie ucierpiał.

Teraz to sie z tego śmieje ale wtedy.........

Czysta głupota w czoło się tylko popukać

No Ja podobnie dopiero teraz zrozumiałem jaki byłem debil że jeździłem bez prawka Tym bardziej że miałem podobną przygodę jak Ty, z tym że bez rowu i mnie nie dogonili

Też jeździłem bez prawka od... 14 roku życia... ale żadnej przygody z misiakami nie miałem

a jaka jest kara za próbę ucieczki?

Pałką po głowie. W 99% da się wszystko wytłumaczyć