Pomorsko onkologiczny spot bydgoski.
(tradycyjnie bez żywej duszy z Bydgoszczy )


A było to tak. W okolicach godziny 12tej uświadomiłem Dominikę, że zaraz wychodzimy. Ale jak to? Przecież na 13:30 jedziemy pod Castoramę? Nooo... nie. 12:30. Tak więc w zorganizowanym pośpiechu zebraliśmy się do wyjścia i z tumanami kurzu ruszyliśmy w kierunku wspomnianego marketu. Po raz pierwszy byliśmy ostatni. Zawsze to nowe doświadczenie. Na miejscu zastaliśmy dwa Sztilo i Punto. Znaczy, że zarząd był na miejscu a i graczyk dotarł cały i zdrowy. Na Rafaua nie czekaliśmy, wywiesił białą flagę o godzinie 4 z minutami. Nadzieja na powiększenie ekspedycji jeszcze się tliła. Gabi coś napomknął, że może wpadnie. Zdążyłem wpaść na mały skleping. W tym czasie w moim bagażniku wylądowała przecudnej urody lampa, której sponsorem (oprawcą?) był Qbass. A Gabiego ani widu ani słychu. Dochodziła 13ta. Nie było co dłużej przeciągać natarcia. Padła komenda do wozów i kolumna w szyku bojowym skierowała się na Bromberg (Pol.: Bydgoszcz).
Natarcie okazało się drobnostką. Miejscowi nie stawiali oporu. Kiepsko zresztą u nich z jakimkolwiek stawianie. Stawianie dróg, stawianie na spotach... to już od dawna u nich kuleje. Tak więc na miejscu nie odnotowano ani jednej rejestracji „CB”. Można było ogłosić sukces. „Prywatny folwark” podbił kolejne miasto. Ekspansja terytorialna trwa.
W czeluściach parkingu podziemnego oczekiwali nas Massa i Denis (hyc... w sumie nie hycał więc nie wiem o co kaman). Serdecznym powitaniom nie było końca. Zjawił się i Octo ze swą wybranką. Chociaż z tym to nigdy do końca nie wiadomo. Kto jest czyim wyborem. No bo... A tak. Relacja. To kiedy indziej.
Więc wracając do sedna. Planowo byli już wszyscy. Klasycznie, kolejno w górę zaczęły podnosić się maski samochodów. Otwierać drzwi, uchylające rąbka tajemnicy i odsłaniające co jest w środku. Punktem kulminacyjnym miało być robienie gały przez Graczyka ale chyba się chłopak speszył. Pokazał tylko jak zrobił u siebie. Wspominał coś o mocniejszym podświetleniu, wirującym napisie Graczyk na podsufitce... chyba, że to nas wyobraźnia tak poniosła? Przyszła kolej na Massę. Ten jak zaczął się rozpływać nad kosiarką, którą Włosi dla jaj zamontowali pod maską. No końca nie było. Głód nie próżnował. Dopadał każdego po kolei a ten dalej i dalej i bez końca pochylony nad tą świecącą pustkami przestrzenią na przedzie jego samochodu. Po kilku interwencjach z mojej strony co z tą knajpką, wspomnianą przez niego, zaczął jakoś dziwnie łapać powietrze a na koniec wysapał: to może McDonald. No qtfa. Nie po to tyle kilometrów robimy, żeby w podłym Macu wylądować. Skorzystaliśmy z planu awaryjnego. Centrum Onkologii. Brzmi dziwnie? Bo to trzeba zobaczyć na własne oczy. Oddziałów nie polecam nikomu, bo i sama choroba niezbyt przyjazna. Ale restauracja? Nie żadna stołówka. Restauracja pełną gębą. Wchodzisz, płacisz śmieszne pieniądze i jesz (i to nie byle co), jesz, jesz... Chyba, że wcześniej wpadł tam Massa i opróżnił wszystkie korytka. Chociaż chwała mu za to, wziął tym razem poprawkę na nas. Na poważnie, siedząc w środku, jak ktoś to wspomniał, zapominamy gdzie jesteśmy. Długi stół przy którym się rozsiadamy i jak to zwykle bywa biadolimy o wszystkim co ślina na język przyniesie. Tak oto zrodziła się nowa świecka tradycja. Spoty w Onkologu. Grunt to szukać czegoś nowego a nie powielać wyblakłe już rozwiązania. Takie moje zdanie a myślę, że inni też byli sympatycznie zaskoczeni.
Zapomniałem o najważniejszym! Wiecie jakie czadowe suszarki do rąk tam mają w toaletach? Wkładasz ręce z góry i owiewa dwie strony naraz! No czad! Przez takie szczelinki. Inni nie podchwycili mojego zachwytu. Może tutaj trafi to na podatny grunt.
Nie wiem dokładnie po jakim czasie ale do startu zerwał się Octo ze swoją wybranką (ale czy tak jest to jak wspomniałem jeszcze kiedyś przyjdzie rozważyć) i Denis. Ten ostatni stanął przy nas i hyc jak z rękawa (a to może stąd się wzięło) sypnął kawałem. No Strasburger i „żenujący żart prowadzącego” wysiadają w przedbiegach. Zresztą próbka talentu jest też gdzieś poniżej w jego poście.
Nadszedł czas i na nas. Ile można czekać na tubylców. Może wpadną następnym razem. W końcu nadzieja umiera ostatnia. Gdyby nie to, że Marcin nie usłyszał o naszych planach wjazdu do Lerła powrót przebiegłby bez rewelacji.
Nie pozostaje mi w tym miejscu nic innego jak życzyć: do zobaczenia.
Do następnego razu.

Fotorelacja: post709546.html#p709546

Prosz

Zdjęcia będą później.

Octopus Man nie wiem co brałeś, ale dobrze Cię sponiewierało

A Rafau faja jedna, nie załapał się na Denisowego dowcipa

Mnie też ubiją z tego co wyczytałem we wcześniejszym temacie

Rozpili mnie wczoraj poprawkowo po piątkowych urodzinach. Poszedłem spać o 4, a o 12 jak się przebudziłem to trzeźwy nie byłem i odpuściłem.. BuuuUuuUUuuUuuuuuuu.

Taki tam maly kawal ;-) za malo czasu na wiecej
no ale jak by komus brakowalo :
CO JEST FAJNEGO W 6 LATKACH ?
.
.
.
JAK ZMOCZYSZ WLOSY I ZACZESZESZ DO TYLU TO WYGLADAJA NA 4
fajnie bylo Was zobaczyc i wbic sie na przyszle imprezy bez zaproszenia
Jak i poznac kolejnych forumowiczow Fiata Punto bez Punto

PiechuXT dobrze określił ten pojazd - Stiunto

Eee... Das Sztilo.

_wladimir_, a tak w ogóle, to było uprzedzić, że jedziecie na zakupy Ja za wami pojechałem i bym dał się pokroić, że do domu jedziecie. Dopiero jak resztę ludzi zobaczyłem na pasie obok, to stwierdziłem że coś nie tak

A śmy się nabijali właśnie. Przed odjazdem na parkingu mówiłem, że my jeszcze do Lerła jedziemy po węgiel. Tylko jak siadłeś nam na ogonie to stwierdziliśmy, że nie słuchaliście.

[ Dodano: 05 Sty 2014 21:32 ]

Tak patrzymy za okno i stwierdzamy, że pogoda nas dzisiaj rozpieściła na spocie. Nie taka ta Bydgoszcz straszna jak ją malują.

Było fajnie, bez złośliwości, spiskowania tylko pewna i sprawdzona ekipa.

ja nigdy w Bydgoszczy nie byłem bo mówili że tam smoki są... a tu proszę słoneczko

P.S.Rafau, Ty łobuzie

A massa tak się przejadł, że zamilkł?Właśnie.Źle to robisz. Mówi się: było mega. Nie piko, nie mikro, nie giga. Mega.

...kilo też nie.

Masa żyw zdrów i cały
Se o 19 polazł po piwsko i chciał te se cosik tutaj napisac ale niestety obowiązki "JRG" wzywało i musiałem lecieć pomóc

na hejty trzeba sobie zasłużyć, a Ty drogi Rafauku niestety nie zasłużyłeś

Słaby jesteś i tyle

Czy na to powinienem patrzeć z perspektywy religii i współczesnego kościoła?
Bez przesady. Aż tak nam Ciebie nie brakowało.

W dniu spotu rano rozgrzebałem fiata, żeby podczepić urwaną osłonę

Potem się spotkaliśmy i oto zdjęcia
Fajnie było. Dzięki. Do zobaczenia.

Rafau! wstydź się! Przegapić takiego spota! Wroom wroom!

myślę, że w kategorii "najbrudniejsze auto" wygrałem
P.S. dzięki Marcinie00 za żarówkę po miesiącu mam w końcu obydwa światła drogowe

graczyk, no problemo, jak by Ci się jakaś jeszcze spaliła to wczoraj na działce znalazłem jeszcze dwie

A tak w ogóle, to bardzo fajne zdjęcia wyszły

_marcin00_, można powiedzieć, że poczułeś się zobowiązany i to co się popsuło naprawiłeś
w razie jak coś będzie z silnikiem też mogę liczyć na gwarancję

graczyk, yyy co mówiłeś... tracę zasięg

Nie no jak będę w stanie coś pomóc to w razie awarii służę pomocą, ale z drugiej strony to co tam się może zepsuć? Silnik urwałem i naprawiłem, rozrząd wymieniony, przewody i cewkę Ty wymieniłeś, wtryski razem z listwą wymienione, przepustnica wymieniona drugą masz w zapasie...

_marcin00_, można powiedzieć nowe auto

Pod kocem trzymane

o tym nie pomyślałem ale trzeba przyznać że wspaniały pomysł

fajnie fajnie