Witam wszystkich. O dziwo koncem roku dotarla do Nas zima, nawet biala. Pytanie do wszystkich zaprawionych w bojach, co miec ze soba i jak przygotowac auto do niej? Chodzi mi o przypadki ktore mnie dzis spotkaly ( zamarzniete elektryczne szyby, zanarzniete tylne drzwi ). Smarujecie czyms uszczelki? Wycieracie je do sucha przy ew moczeniu czy cos? Co do szyb uzywacie rozmrazaczy w sprayu czy szkoda pieniedzy bo nic nie daja? I co jeszcze wozic ze soba oprocz kabli rozruchowych? Glupie pytania ale zawsze auto bylo w cieplutkim garazu a teraz tylko takim ze po nim nie pada, a dodatkowo duzo stoi na polu. Jak macie jakies swoje sprawdzone sposoby a nie sa tajemnica to piszcie smialo. Gazety pod wycieraczki (wewnetrzne) i tym podobne :d Mam nadzieje ze jeszcze komus przyda sie ten temat

Szyb nie byłeś w stanie otworzyć, ponieważ najprawdopodobniej niedawno jechałeś w deszczu lub myłeś samochód. Najzwyklej w świecie woda zrobiła swoje. Jak się nie da otworzyć, to ni ma co szarpać na siłę lub przeciążać silniczek. Wystarczy zagrzać wnętrze samochodu.

Jak przygotować auto do zimy, gdy ona już trwa? Nie za wcześnie pytasz o takie rzeczy?
No i raczej tak samo się przygotowuje każde Punto, a nie tylko Punto I, czyż nie? Więc zły dział Kolego.

Ale do rzeczy:

- porządne umycie samochodu i nawoskowanie lakieru,
- umycie szyb, w tym od wewnątrz,
- usunięcie brudu z dywaników,
- wymiana płynu do spryskiwaczy na zimowy,
- przesmarowanie uszczelek parafiną lub specjalnym preparatem dostępnym w każdym markecie,
- naoliwienie zamków,
- posiadanie (nie w samochodzie lecz przy sobie) odmrażacza do zamków - jeśli w środku srogiej zimy zapowiadają nocny opad deszczu i wiecie, że zaraz to zamarznie, to warto, naprawdę,
- zaopatrzenie samochód w zmiotkę, skrobaczkę i odmrażacze do szyb (bardziej je polecam niż skrobaczki, gdyż są mniej inwazyjne, ale czasem bez skrobaczki ani rusz. Natomiast nie wyobrażam sobie usuwania lodu z reflektorów skrobaczką ),
- opony zimowe.

polecam skrobaczkę Murska. Żadnych zarysowań idzie jak brzytwa, nie zamieniłbym na nic innego. Nie gnie się jak te plastiki, nie tępi, nie rysuje. Żadnej lód nie straszny.

Ja jeszcze dodatkowo: pod wycieraczki przedniej szyby (po zakończeniu jazdy) podkładam wycięte paski folii, co zapobiega ich przymarzaniu do szyby. Również profilaktycznie (przed zimą / mrozami) doładowuję akumulator. Mam też centralny zamek, więc warto kluczem rozruszać zamki w drzwiach. A przednie boczne szyby od środka (po umyciu) smaruję środkiem antyroszeniowym (zapobiega parowaniu).


P.S. Jak ktoś ma silnik diesla, to warto do baku dodać depresator, przed tankowaniem (do pełna).

Ja przed chwilą (przy minus 7 stopniach Celsjusza) umyłem samochód czystą (bez żadnych płynów) gorącą wodą z wiaderka i gąbką. Chciałem spłukać w ten sposób sól po ostatnim powrocie z dalszej trasy i teraz boje się, czy nie zniszczyłem sobie lakieru przez tą gorącą wodę Samochód myłem tylko od linii okien w dół, ale mam stracha, bo samochód z 2014 r. i chyba sobie zniszczyłem lakier na dzień dobry Ale zawsze tak jest jak się chce przedobrzyć Woda była z kranu, ale w ręce parzyła.

Dlaczego miałbyś zniszczyć lakier? Przez nagłą zmianę temperatury? Zdarzało mi się już kilka razy myć przy mrozie samochód i nic złego się nie stało. Oczywiście w trybie pilnym należy wytrzeć wszelkie uszczelki. W trakcie mycia należy pamiętać, aby omijać zamki. Ewentualnego przymarznięcia szyb się prawie nie da uniknąć. owszem, można odgiąć trochę uszczelkę (po opuszczeniu szyb) i ją spróbować wytrzeć, ale uczynimy to jedynie powierzchownie.

Boję się tej sporej różnicy temperatur, bo woda była naprawdę gorąca. Niby nie lałem wody bezpośrednio na samochód, tylko gąbką, ale nie wyciskałem gąbki, tylko taką mocno namoczoną prosto z wiaderka na karoserię. Wcześniej nie spłukiwałem brudu z samochodu i dlatego delikatnie tą gąbką myłem, żeby brudem nie zarysować lakieru. No zobaczymy co wyjdzie z tej gorącej wody, ale mam stracha po tym co się później naczytałem w Internecie. Pierwszy raz odważyłem się na taki eksperyment. O przymarznięcie się nie boję, bo umyłem tylko przednią maską, zderzaki, tylną szybę i boki samochodu od dołu do szyb. Po tym szybko wjechałem do blaszanego garażu, więc trochę ściekło, a z reszty zrobiła się cienka warstewka lodu, bo się zwyczajnie ścięła woda na karoserii. Ale i tak po myciu jest na samochodzie mniej lodu niż po jeździe (postoju) podczas marznącego deszczu.

Nie czytaj tego, co ludzie wypisują na internecie. Przy odrobinie wysiłku na pewno można znaleźć nawet "bardzo wiarygodne" informacje na temat kataru, który np. po miesiącu może zabijać. Na necie znajdziesz wszystko, co chcesz.
Umyłeś, ok. Ciesz się autem, nawoskuj lakier, a nie martw się na zapas

Bardziej bym się obawiał o sposób mycia, tzn. od razu gąbką szorujesz brudny samochód. Na przyszłość najpierw powierzchowny brud czymś spłucz, a dopiero potem użyj gąbki. Tak to, już po pierwszych centymetrach zbierasz na gąbkę zanieczyszczenia, którymi na dalszych odcinkach szlifujesz (rysujesz) lakier

Dzięki, trochę mnie uspokoiłeś Co do rysowania lakieru, to raczej się nie obawiam, bo tylko delikatnie przykładałem (nie dociskałem) gąbkę do karoserii i często płukałem ją w wodzie i nie wyciskałem, tylko mocno namoczoną od razu na samochód. Chodziło mi głównie tylko o to, żeby z grubsza usunąć z karoserii ewentualną sól. Nie znam się na tzw. detalingu i więcej dbam o stan techniczny niż wizualny, choć staram się co 2 tygodnie myć samochód szamponem z woskiem. Co do rysek to i tak więcej szkody wyrządzą nam nieuważni kretyni na parkingach, odpryskujące kamienie spod kół, czy wyrzucana sól i piasek z rozrzutnika piaskarki - w zimę często można dostać taki "prezent" na samochód, a wiadomo, że jak lakier dostanie bryłką soli, piasku lub jakimś kamyczkiem, to ślad po tym pozostanie. Tak więc rysami spowodowanymi podczas mycia gąbką się nie obawiam.