maxkin napisał(a):
Kurde yogi, maiałeś rację, to pieprzony wentylator
I ja podobnie jak maxkin mogę powiedziec podobnie. Szkoda tylko, że panowie w serwisie tak kombinowali jak kombinowali (chociaż od samego początku podpowiadałem im to rozwiązanie).
Ale zanim dojde do sedna sprawy opowiem przygód kilka wróbla ćwirka

- jak juz wcześniej pisałem droga nad morze była związana z buczeniem i to cały czas, wprawdzie jakby cichszym niz wcześniej ale jedenak caly czas "to" było. Na wakacjach nigdzie specjalnie nie jezdzilem to tez nie mialem czego zaobserwować.
"Ciekawostki" zaczęły się w drodze powrotnej, stojąc w którymś momencie w korku usłyszałem jakieś takie przeraźliwe buczenie/klekotanie jakby się "coś" miało zaraz rozlecieć. Na pasie obok stał jakiś stary transit i glowę dałbym uciąć, że to z jego wnętrza ten hałas się dobywa (po krótkiej chwili wsztystko się uspokoiło). Niestety ta sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie i wtedy transita na pasie obok juz nie było.
Po raz kolejny z duszą na ramieniu (tym razem jeszcze bardziej) ruszylem w drogę. W trasie jak to w trasie - buczało "normalnie", ale pare razy "klekot" jeszcze usłyszałem i to najczęściej kiedy stawałem.
Na miejsce dojechalem bez większych przeszkód (na szczęście).
I kiedy tak sobie grzecznie parkowałem na parkingu "klekot" odezwałe się ponownie, szybko wrzuciłem luz, otwarłem pokrywę i jak strzała wyskoczyłem do silnika - no i jest! To ten cholerny, pier...., je....wentylator!
Wszystko zakończyło sie dobrze ale muszę powiedzieć , że nie jechało mi sie najlepiej - świadomość, że w każdej chwili może mi się cos zepsuc nie dodawała mi otuchy.
Dzisiaj mam już wymieniony, jak na razie wszystko gra i buczy (tym razem tak jak trzeba

).
Tym samym temat można uznac za zamknięty.
Wielkie dzięki dla wszystkich za wszelkie sugestie i zainteresowanie sprawą.
Pozdrawiam
