Ale masz pełną fabryczną gwarancję czyli co najmniej 2 lata spokoju (jak nie więcej) i ewentualnych przemyśleń czy zostać przy modelu czy zmienić markę tak jak Yoka.

Polemika co do punktu 2 jest już bardzo uzależniona od osobistej sytuacji. Bo jak praca licho płatna to i oszczędności małe i kredyt rujnuje i wtedy rzeczywiście może rozważyć używkę (ale co jak się wtopi??? - naprawy, kłopoty, dramat i pieniądze idą się bujać). Jak płatna tak sobie to naprawdę myslę że warto kupić nówkę, część skredytować i cieszyć się bezproblemową jazdą szczególnie że oferta kredytowa jest nieraz taka, że po prostu nie opłaca się ściubić i oszczędzać w nieskończoność do skarpety - np fiat dawał 5 lat bez odsetek). Ale do kredytu warunek jeden -robota musi być

Co do gwarancji i braku problemów, to tak fajnie wygląda to tylko na papierze. Mam nadzieję, że nigdy nie musiałeś się użerać z serwisem pogwarancyjnym, bzdurnymi odpowiedziami i cytowaniem regulaminu, nieudolnością serwisantów niepotrafiących usunąć najprostszych usterek, czego celem, suma sumarum, jest zrobienie z Ciebie idioty. Czy sytuacja kiedy auto stoi w serwisie dłużej niż jeździ (znajomy miał tak z Alfą) jest "spokojna" to już kwestia podejścia.

Moja opinia jest taka, że nowe auto to tylko jeśli Cię na nie stać. Na kredyt to można brać mieszkanie na całe życie a nie auto na parę lat. W jednym punkcie na pewno się zgadzamy, jeśli stać Cię na auto o którym marzysz, to no problem

Tu akurat mam inne podejście. Fakt brać auto na 10 lat wątpliwe - (nawet na tyle nie dają chyba), ale na pięć? Dlaczego nie - jeśli stać mnie to spłacać? Szczególnie że tak jak mówiłem często oprocentowanie jest teraz bardzo korzystne i to już nie te czassy że spłacało się prawie drugie tyle.

I to jest sedno sprawy

No dobra, każdy ma swoje argumenty i myślę, że każdy z nas ma po części rację. Też pewnie zależne jest to od własnych doświadczeń. Mój ojciec do czasu zakupu dwuletniej używki myślał podobnie jak ty. W momencie jak zmieniał auto tez chciał nowe, jednak znajomi go przekonali i kupił używane. Teraz, kiedy już jeździ tym autem (Octavia TDI 105KM), otwarcie mówi, że kupowanie nowego samochodu to wyrzucenie pieniędzy w błoto... Ale tu trzeba powiedzieć, że nie wyglądało to na zasadzie "postaw się", czyli mam pieniądze na nowe auto, ale kupuję za te pieniądze klasę lepsze używane "tjuning, skóra, ksenony"... Kupił dokładnie to co chciał, tyle, że za 50% mniej.

Reasumując, dla mnie używka jak najbardziej ok, jeśli kupuje się ją z głową i nie na "hurra", więc oglądamy, porównujemy, nie spieszymy się... Ja na swoje auto polowałem jakieś 2 miesiące nim trafiłem na takie, które mi pasowało - kupiłem od księdza, który prawie płakał, kiedy wyjeżdżałem z jego podwórka Jak dotąd jedyny problem, który z nim miałem to post PZPR-owska obsługa w najbliższej ASO FIATA

Ja jednak mam nadzieję że będę zawsze w przyszłości mógł "wyrzucać pieniądze" na nowe - czego sobie życzę

Dołączam sie do życzeń

a ja bede mial teraz okazje sie powozic troche Toyotka Corolla siostra kupuje w poniedzialek sie przetestuje

Thomas zrób porównanie z kropkiem (nówkę czy używkę kupuje, a jak używkę to która generacja?)

uzywke od znajomego z wiadomych rak 4 lata 1.4 97 km sedan ... 80 tys przejechane... alusy + ziomowe kola ma tam jeszcze radio z CD,klima i inne bajery taka bogatsza wersja ogolnie to jest .. cena 31 tys ... chcial wiecej ale utargowala a ja jade ja odebrac bo znajomy bierze nowa z salonu robi tak co 4 lata i jade z nim do salonu on bierze nowa a ja odjezdzam ta jego byla a ze siostra nie moze to sie przejade zreszta pozniej tez bedzie okazja niejedna

Thomas hmmm sedan to już kawał autka. Zrób test tojtojowi i powiedz jak się śmiga

oj bedzie okazja w czerwcu zawoze siostre ze szwagrem na wesele do Gdanska i wracam wiec sie przetestuje tak na spokojnie chociaz szczerze to wolal bym kropkiem jechac bo wiadomo swoim to swoim a czyims to roznie bywa

Corolla 1.4 nawet fajny pomysł.. Ale oczywiście trzymaj kciuki, żeby autko było sprawne, całkiem sprawne..